» Wto paź 13, 2009 8:24
Re: Płockie szczęścia i nieszczęscia - cz. 2
Zatem rozumiem nieporozumienie. Halince chodziło o to, że przez najbliższe 2 tygodnie nie będzie brała nowych tymczasików ze względu na godziny pracy. A maluchy Don Pedro i Skarpetek poszły do domu stałego. Przy czym Don Pedro zaaklimatyzował się wyśmienicie. Już przychodzi na mizianie, wyleguje się na parapecie, przychodzi do człowieka. Skarpetek to dzikusek. Znika w zakamarkach domu, jest niewidzialny. W nocy tylko buszuje z Don Pedro. Unika człowieka jak może. Jest bardzo nieufny. Z kuwety korzysta jak nikogo nie ma w pobliżu, tak samo z jedzeniem. Sporo czasu upłynie zanim się oswoi. Mam nadzieję, że to prędzej czy później nastąpi.