Powrót dramatu kostrzyńskich kotów....

Dzień dobry Iko, dzień dobry Wszystkim!
Serce moje i dusza radują się i podskakują na każdą wiadomość od Iki :1luvu:

Foteczki poprosimy bardzo, bardzo!
Teraz wracam do sprawy najważniejszej, wczoraj chyba umknęła, taką mam nadzieję, że jeszcze damy radę.
Po pierwsze: za kilka dni kończy się zapas jedzenia, Katgral przyjmie każdą złotówkę i zamówimy karmę.
Po drugie i najważniejsze, mamy szansę zlikwidowania :wink:

kostrzyńskiego problemu do końca, Ika zaproponowała, że przyjmie na działki resztę kotów, ale musi się to stać przed 20-tym października. Czasu niewiele.
Czyli szukamy ekipy, która pojedzie, złapie wieczorem i przewiezie do Rudy Śląskiej 8 kotów, tylko osiem dorosłych kotów i kilka maluchów. Jest to pewna odległość, proponuję przystanek i nocleg lub popas u mnie, czyli we Wrocławiu.
Sześć da się złapać bez problemu, dwa wymagają klatek-łapek.
Czy ktoś się porwie na taką akcję?
To ogromna szansa dla tych kotów, będzie można po prostu zamknąć "Akcję Kostrzyn" i to z fajerwerkami. Czy damy radę? Czasu mało, kasy nie ma, ale jeżeli trzeba, to będzie.
Jakieś pomysły? Sugestie? Kto? Plizzz, kto?

Dzwoniłam do Wimy, żeby popytać kto by mógł pomóc. Sugerowała Fundację "For Animals", "Straż dla Zwierząt", ja się zupełnie w tym nie orientuję. Wylkikałam tę fundację, komórka nieaktualna. Podobno Straż ma oddziały w Polsce. Ktoś się w tym rozeznaje?
Fundacjo KOT, ja wiem, że nie dacie rady drugi raz, ale może jakieś pomysły? Do kogo zapukać?
Help! Help! :!:

Najbliżej jest Gorzów wielkopolski ok 40 km, do Zielonej Góry jest ok 90.
Może zielonogórska Inicjatywa dla Zwierzat by pomogła http://www.idz.org.pl/
mail inicjatywa@idz.org.pl

Wiem,że jestem daleko,ale :
po pierwsze gratuluję dotychczasowych działan.To było coś..
W sprawie pozostałych kotów z Kostrzynia-jeśli można-tu na miau jest wątek ,,eksmisja kotów na Bielanach- spółdzielnia zamyka piwnice! ,,.W tym wątku co podałam jest właśnie mowa o działaniu SDZ.Ja bardzo proszę poproście o pomoc inne organizacje,tylko nie Straż Dla Zwierząt-proszę.
Przynajmniej jeśli nie znacie przeczytajcie ten wątek zanim byście zwróciły się o pomoc do nich.
Jeśli natomiast znacie wspomniany wątek to wielkie,,sorry,,że znowu do niego odsyłam,ale mnie nie wyobrażalnie boli krzywda kotów z tamtego wątku i za nic nie chciałabym by następne koty ktoś skrzywdził.
Elżbieta

Czitka nie podskakuj tylko myśl. To Ci całkiem nieźle wychodzi

Najważniejsze jest wyłapanie. Transport - zaczynam cos kombinować - to nie problem. Problemem jest czas. Jak się zaczna deszczowe dni, to koty bedą miały minimalna szansę na zwiedzenie ogrodu i aklimatyzacje, no i poznanie stołówek. Karmiciele przychodzą o okreslonych godzinach do których nasze koty są przyzwyczajone. Nowe nie bedą i moga zacząc głodować jak sie rozlezą po Ogrodzie. Czasu naprawdę zostało niewiele :evil:

A teraz wesoła nowina. Kropka doszła do wniosku że trzeba wykorzystać szansę ja przychodze rano - dzisiaj znowu była, pojadła, pobawiła sie i poszła z podniesionym ogonem. Kot zupełnie wyluzowany. Po południu przychodzi p. Ewa - znowu dostanie zarelko i wszystko jest ok. Kogo wyście mi podesłali.

Ika, myślę, ale mi już łeb pęka :evil:

Właśnie dostałam namiary na Straż dla Zwierząt, chciałam dzwonić, ale...post Elżbiety zatrzymał mnie w drodze. Nie bardzo wiem o co chodzi, na wszelki wypadek nie dzwonię.
Chyba mamy patową sytuację. Ja nie pojadę, łapać nawet jeża albo żółwia nie umiem. Mnie na tym etapie Kostrzyn przerasta , z jednej strony czuję się odpowiedzialna za wątek, za te koty, za Panią Reginę, która idzie do szpitala, za Panią Małgosię, która jest w szpitalu, za to, że teraz co trzy miesiące będzie prośba o jedzenie, a z drugiej niemoc

Pokopię trochę w ogrodzie, może mi przejdzie....

Bardzo proszę przeczytaj ten wątek co podałam wcześniej.Będzie jasne dlaczego tak napisałam.
Elżbieta

Elu, przeczytam w wolnej chwili, pewnie wieczorem późnym. Za chwilę lecę do roboty, ja tak mam, że popołudniami :evil:

trzymam kciuki za znalezienie najlepszego wyjscia, wiecej pomoc nie moge...

I za kciuki dziękujemy!
A najlepsze rozwiązanie to takie, że ktoś koty złapie w Kostrzynie i przywiezie do Iki, czyli do Rudy Śląskiej.
Chodzi tylko o złapanie i transport

Czyli pewnie o dwa auta, dwa dni wolnego i trzy-cztery osoby. Fundusze na paliwo zbierzemy. Ja proponuję w razie potrzeby u mnie nocleg na trasie dla łapaczy i kotów

Proszę, nie zmarnujmy cudownej szansy, które kotom w Kostrzynie dała Ika. Tym, które tam jeszcze zostały. To tylko osiem kotów i maluszki....
Nie znam się na fundacjach i innych organizacjach, nie wiem do kogo pisać, gdzie dzwonić...Nigdy nie uczestniczyłam w tego typu akcjach i jestem tu trochę jak pijany kot we mgle. Proszę, jeżeli ktoś może poruszyć sumienie jakiejś organizacji, niech to zrobi. Niech opowie, napisze, nie wiem co, może jednak się uda. Mamy 10 dni czasu. Chodzi tylko o złapanie i przewiezienie kotów, o nic więcej....

Elżbieta, wiem o czym piszesz, ślędzę wątek o straży od początku :strach:

wyłapanie tych 8 kotów również nie rozwiąże sprawy, nie wiem czy ma sens wyłapywanie i wywożenie, w ten sposób co jakiś czas będzie kilka kotów do przesiedlenia

wydaje mi się, że skoro 6 z tych kotów da się złapać, można pomyśleć o ich sterylizacji na miejscu - tu jednak byłby konieczny duży wkład pracy Pani Małgosi i Pani Reginy; rozmawiałam już wcześniej z Lidiyą na temat wynegocjowania korzystnych cen w miejscowej lecznicy - póki co nikt nie odmówił fundacji; następnie zbiórka funduszy - być może taki plan byłby bardziej realny, ale tu najwięcej zależy od Pań na miejscu

natomiast potrzebna byłaby osoba z klatką-pułapką na dołapanie dwóch bardziej dzikich kotek

smark dostał luksusową :wink:

szczepionkę: Pure-vax (4), a od dzisiaj aklimatyzujemy go ze stadem: klatkę z izolatki przeniosłyśmy do głównego pomieszczenia i narazie koty nawzajem poznają swój wygląd i zapach bezpiecznie przez kratki; to jak długo to potrwa, zależy od zachowania kotów - zdarzyło się, że wypuszczałyśmy "nowego" następnego dnia, czasami potrzeba kilku dni

O, Fundacja nasza Kochana tez nie śpi

Super, że Smark zdrowy i że niebawem nie będzie sam. Trzeba pomyśleć co z nim dalej! Domku, domku, gdzie jesteś?
Natomiast z Kostrzynem sprawa trudna. Ja już pomijam fakt, że kończy się jedzenie, ale obie Panie za chwile będą w szpitalach, teraz jest już Pani Małgosia...
Jeżeli tam nie ma pomocy na miejscu, to one nie dadzą rady z tymi sterylkami. Rozmawiam z Panią Reginą 2-3 razy w tygodniu i wiem, co jest w stanie, a co nie. Przynajmniej takie odnoszę wrażenie, bo to przemiła osoba, ale specyficzna na swój sposób.
To tylko osiem kotów. Jeżeli tam zostaną, sprawa będzie się ciągnąć w nieskończoność niestety. Wątek będzie miał nie 50 stron a 250.
Mnie się wydaje, aczkolwiek mogę się mylić, że zabranie kotów do Iki po prostu zamknie wątek. Szczęśliwie.
Oj, póxno.
Uściski nocne z Wrocławia!

Kostrzyńska Luna [*] 07.09.2009

Dziewczyny, mam z bazarku 55 zł na karmę. Na jakie konto przelać?
Pozostałe 30 zł powędruje do Smarka

Jeśli chodzi o sterylizację na miejscu, w Kostrzynie, to przypomnę (bo informacja o tym pojawiła się gdzieś na początkach wątku), że Gmina w porozumieniu z Fundacją Pro-Animale organizuje darmowe sterylki. Poniżej link do gabinetu, który te zabiegi wykonuje.
http://www.centrumwet.pl/przych6a.html
Oczywiście, trzeba we własnym zakresie kota złapać, dostarczyć do gabinetu, odebrać po zabiegu i przetrzymać kilka(naście) dni.
Szczerze mówiąc, przeczytawszy, że większość kotów daje się złapać "gołemi rencami" zdziwiłam się, że obydwie Panie nie były w stanie zająć się sterylizacją choćby części z nich... Rozumiem, że w tej chwili sytuacja jest podbramkowa, bo szpital itp., ale jestem zdania, że - niezależnie od tego, co uda się nam wykombinować w kwestii tych kotów - koniecznie trzeba Panie zmobilizować do takiego działania. W przeciwnym razie zabranie stamtąd obecnie rezydujących kotów niczego nie zmieni - niebawem w okolicy pojawią się następne, płodne koty, i za pół roku zobaczymy na forum kolejny dramatyczny apel

Asiu czytałam o co napisałaś i wiem, że mówiłaś to z doświadczenia. Ja widzę to trochę inaczej . W Kostrzynie są tylko albo aż dwie osoby, które dokarmiają koty dziko żyjące. Te dwie osoby nie są w stanie załatwić sterylki tych kotów. Czyli kolo zamknięte. Przyjdzie wiosna i zaczną sie rozmnażać. Dwie Panie które dokarmiają to osoby starsze, które mogą zachorować i pójść do szpitala. A po szpitalu tez zaraz nie polecą karmić kotów. Zima koty nie maja schronienia. Nie sądzę aby w Kostrzynie było tylko tych 12 kotów. Ale o nich wiemy.
Na Ogrodzie jest nas 76 osób które w róznych porach dnia i w różne dni przychodzą karmić koty. Niektóre osoby przychodzą raz na tydzień i wysypują dużo suchej karmy . Inne tak jak ja przychodzą codziennie i podają ciepły posiłek. Dodatkowo koty maja miejsce gdzie mogą się schować i przeczekać np. deszcz lub zawieruchę a nawet trzaskający mróz. A to juz dużo.
Ja nie potrafię łapać kotów ( chociaż maluchy łapię raz dwa

). Zresztą nie mam już tego refleksu, ale kotami potrafię się opiekować. Na przyszły tydzień zapowiadają opady śniegu. Potem już będzie coraz gorzej. Jest jeszcze jeden problem, o którym zapomniałam powiedzieć. Najlepszym rozwiązaniem byłoby przywiezienie kotów np. w niedzielę wieczorem. Tak żeby można było je prosto w transporterkach w poniedziałek przekazać do sterylki. Wiecie ze schron i vet przy nim pracujący nie działają w dni wolne. A jak go ściągnę do pracy to będę musiała zapłacić.
Moim zdaniem kamilka_04 proponuję żebys się jeszcze wstrzymała z przekazaniem pieniedzy. :oops:

Powrót dramatu kostrzyńskich kotów....

Kto przegląda forum