Mawin, mnie się wydaje, że ten facet, do którego jest podany numer na opisie RTG z UP jest właścicielem Pusi (Pusia, nie Pysia - mój bład straszliwy

).
W schronie powiedzieli mi, że została przyniesiona wieczorową porą, żadnego lekarza już wtedy nie było. Pan, który ją przyjmował usłyszał ponoć dwie wersje: najpierw, że została znaleziona

, a potem, że ją oddają, bo nie mają pieniędzy na leczenie...
Gdybyś zdobyła jakieś informacje od niego, to byłoby super

Tak myślę

Chciałam do niego zadzwonić wczoraj, ale obawiam się, że to nie byłaby miła rozmowa z mojej strony i pewnie niewiele by mi o kocince powiedział...
A Pusia jest mega-przesłodka i mega-przekochana, i mega-przepiękna
