O Boże kolejny biedaczek sopocki
A ja o jeszcze kolejnym się dowiedziałam
Ale zaraz po kolei, najpierw dobre wieści:
Braciszek Szymusia, Maksia i Miogotki jest bezpieczny u mnie na DT. Jest trochę przestraszony, jak mnie widzi to zwiewa, ale jak go wezmę na ręce i głaszczę to zaczyna mruczeć czyli nie jest źle, przez noc kuwetkował i zjadł sporo jedzonka, mądry chłopaczek nawet nic a nic nie narobił poza kuwetkę (bo Maksiowi i Migotce raz się zdarzyło nalać na podłogę ale szybko skumali po co jest kuweta). Chłopak ogólnie czysty i zdrowy, jedno oczko mu troszkę łzawi, ale chyba nic poważnego bo nie kicha i nosek też ma czysty. Dziś albo jutro podjadę do Łukucia, bo jeszcze nie zdążyłam. Roboczo nazywa się Niki.
Soso jeżeli chcesz to możesz dać Migotkę do braciszka mi to wszystko jedno i tak mam go na razie w osobnym pokoju a kotkom będzie raźniej.
Teraz wiem po co nam 4 pokoje: salon, sypialnia, gabinet do pracy i izolatka dla tymczasów

wcale nie jest za dużo
Teraz te mniej dobre wieści:
We wtorek rano byłam w Sopocie w celu łapania koteczki (matki tych 4 maluchów) do sterylki, koteczka nie dała się złapać niestety, złapałam tylko maluszka, potem poszłam nakarmić sopociaki na E.Plater i spotkałam starszą panią, tą samą którą Evalla spotkała w tym dniu gdy kociak został potrącony prawdopodobnie przez rower (to nie jest ta karmicielka z którą ja mam kontakt, która dokarmia 3 razy w tyg.) ta pani dokarmia tam okazyjnie a stale opiekuje się kocurkiem nieopodal, opowiedziała mi o nim i zaprowadziła mnie do niego:
Niedaleko od spociaków w kierunku Gdańska (to jest naprzeciw takiej drewnianej budki-smażalni, obok jest taka scena gdzie jakieś występy bywają) od trzech lat mieszka młody około 4 letni kocurek, jest czarno-biały, ta starsza pani którą spotkałam go dokarmia, on jest całkiem oswojony, nawet można powiedzieć miziasty, można go brać na ręce, głaskać, nic a nic nie jest dziki, w tym roku coś mu się stało, możliwe ze rower go potrącił, kot chodzi ale taki jakby w bioderkach przetrącony, ta pani była z nim u weterynarza, robi co może dla niego ale bez DT to wiadomo słabo, ten kotek mieszka i śpi w krzakach, miał budkę ale ktoś wyrzucił, nie wiem może można mu pomóc z tym urazem żeby normalnie chodził, on jest bardzo spragniony towarzystwa ludzi, możliwe ze to domowy kot wyrzucony tam kiedyś.... jak mu pomóc?, DT potrzebne, założę mu osobny wątek może ktoś pomoże.
A na koteczkę z E. Plater 10 poluję, byłam wczoraj, dziś rano, na piątek umówiłam się z p. Dominiką z TOZ specjalistka od łapania, może coś wskóramy, ta kicia jest najbardziej oswojona ale najtrudniej ją złapać straszna cwaniara jest.