Syberiada. Kocur ma cukrzycę ;(((((((

blaski i cienie życia z kotem

Moderator: Estraven

Post » Wto wrz 01, 2009 22:51 Re: Kociołkowy wątek. Króliczek ;(((((

Hipciu, jestem :(

izaA

 
Posty: 11381
Od: Nie wrz 25, 2005 14:09
Lokalizacja: Warszawa-Wesoła

Post » Śro wrz 02, 2009 8:51 Re: Kociołkowy wątek. Króliczek ;(((((

Pierwszy post, który dziś przeczytałem i taki przygnębiający :(
Hipciu, głaski dla uszatka.

Wojtek

 
Posty: 28064
Od: Śro wrz 03, 2003 3:43
Lokalizacja: Warszawa - Birmanowo

Post » Śro wrz 02, 2009 10:17 Re: Kociołkowy wątek. Króliczek ;(((((

Hipciu - próbuj ile się tylko da i nie załamuj się - popieram męża!

Gdy moje słonko brało króliczka - miał bardzo zaropiałe oczko.
Diagnoza była jednoznaczna - trzeba usunąć!

Ale moje słonko się uparło, że nie więc rozpoczęliśmy leczenie antybiotykami.
Ona co dzień przemywała i płakała, karmiła strzykawką itd.
... poszliśmy za jakiś czas do weta na kontrolę.
I wet nam mówi - że cud! Królik będzie widział!

I dziś ma ponad siedem lat - przezywamy go pidbul - bo próbuje straszyć każdego kto odważy się wejść na "jego" dywan.

Wiem, że oko a stan Twojego króliczka to nie to samo - ale trzeba walczyć.

Pozdrawiam

eju

 
Posty: 365
Od: Pt cze 19, 2009 19:04
Lokalizacja: lotny ptak po EU

Post » Śro wrz 02, 2009 21:52 Re: Kociołkowy wątek. Króliczek ;(((((

Ojej 8O , ja nie dostawałam powiadomień i myślalam, ze jeszcze się forum, że tak powiem nie rozhuśtało po odwyku a tu tyle serdecznych słów. Bardzo wszystkim dziękuję. Miałam straszny dzień, wiadomo początek roku szkolnego. Padam na mordę ze zmęczenia.
Sytuacja jest nadal raczej beznadziejna. Króliczek przyzwyczaił się do karmienia strzykawką, można powiedzieć, że wręcz to polubił jak i noszenie na rękach (czego przez 7 lat nie znosił), bo wręcz protestuje przy wkładaniu do klatki. Wcale mu się nie dziwię, bo ledwo utrzymuje sie na łapkach podpierając jakoś dziwnie prawym skokiem, który już mu się wręcz zwichrował.
Dziękuję za wszystkie pw., których mi się tu sporo nasypało, przepraszam, że nie na wszystkie odpisałam, ale nie nadążam :oops: . Ja dzisiaj w ogóle z niczym nie nadążam :oops: a już jestem taka zmęczona. Jakoś tak się ostatnio zwala na mnie z różnych stron a, że jestem w dołku to najbłahszy problem typu zalana klawiatura ( tak pisze słowo Hipcia :-hp+0) czy fakt że zapaliła nam się pralka urasta do rangi klęski żywiołowej.
eju, bardzo Ci dziękuję, już znalazłam, że podany adres jest w sumie niedaleko mojego miejsca zamieszkania. Zobacze co się da zrobić. Choć czarno to widzę chociazby z racji wieku uszatka staruszek niedługo skończy 8 lat.
Obrazek

Hipcia

Avatar użytkownika
 
Posty: 3179
Od: Czw lut 02, 2006 20:28
Lokalizacja: Bytom

Post » Śro wrz 02, 2009 21:55 Re: Kociołkowy wątek. Króliczek ;(((((

Hipcia, znasz go najlepiej. Na pewno podejmiesz właściwą decyzję...

Trzymajcie się!
(Dopiero teraz, czasu jakoś brak na wszystko :arrow: poczatek roku...)

EwKo

 
Posty: 7319
Od: Śro paź 19, 2005 21:52
Lokalizacja: Górny Śląsk

Post » Czw wrz 03, 2009 14:20 Re: Kociołkowy wątek. Trusiek za TM ;(((((

Uszatek przeniósł się na Wiecznie Zielone Pola Kapusty i Marchewki. :cry: :cry: :cry:
Mam nadzieję że jest już szczęsliwy....
Wczoraj dostałam kilka pw i wszytkie sugerowały mi wizyte u weta w Rudzie Śląskiej. Po cięzkiej nocy i w skrajnej rozpaczy pojechalam tam z samego rana. Kolejka straszna, bo ludzie tam przyjezdzją chyba z całego Śląska. I wszyscy wyrażają sie w samych superlatywach o umiejętnościach weterynarza i o jego podejściu do pacjenta.
Niestety wyniszczenie organizmu Truśka mimo naszej troskliwej opieki prawie jak nad ludzkim noworodkiem osiągneło stan nieodwracalny i decyzja mogła zapaść tylko jedna. :cry: :cry: :cry:
Podjęcie tej decyzji było dla mne strasznym przeżyciem, ale jeszcze gorszym było ujawnienie przez lekarz przyczyny tej całej tragedii. Wet wyjął szczypcami zaropiły patyk który wbil się uszatkowi gdześ głeboko w pysiu. Jak to się stało, że żaden z wetów u których byłam wcześniej tego nie zauważył pozostnie już na zawsze zagadką a dla mnie myśl, że wyleczenie mogło byc takie proste jest źródłem dodatkowej udręki.
Teraz jeszcze mnie czeka powrot moich dzieci ze szkoły ...szczególnie Kasi którą Trusiek kochał najbardziej ...z wzajemnością :cry:
Obrazek

Hipcia

Avatar użytkownika
 
Posty: 3179
Od: Czw lut 02, 2006 20:28
Lokalizacja: Bytom

Post » Czw wrz 03, 2009 14:41 Re: Kociołkowy wątek. Trusiek za TM ;(((((

Smutno :)

Wojtek

 
Posty: 28064
Od: Śro wrz 03, 2003 3:43
Lokalizacja: Warszawa - Birmanowo

Post » Czw wrz 03, 2009 15:34 Re: Kociołkowy wątek. Trusiek za TM ;(((((

Hipciu :( :( :( :( :(

Niech Trusia podgryza szczęśliwa te marchewki na Wiecznie Zielonych Polach [i]

B-dur

Avatar użytkownika
 
Posty: 3892
Od: Nie paź 02, 2005 11:17
Lokalizacja: Kraków

Post » Czw wrz 03, 2009 17:24 Re: Kociołkowy wątek. Trusiek za TM ;(((((

Przykro :(

EwKo

 
Posty: 7319
Od: Śro paź 19, 2005 21:52
Lokalizacja: Górny Śląsk

Post » Pt wrz 04, 2009 22:01 Re: Kociołkowy wątek. Trusiek za TM ;(((((

Bardzo nam przykro, jaka smutna wiadomość :(
Obrazek

czitka

Avatar użytkownika
 
Posty: 19369
Od: Sob lut 12, 2005 10:03
Lokalizacja: wrocław

Post » Sob wrz 05, 2009 20:02 Re: Kociołkowy wątek. Trusiek za TM ;(((((

Dzieje się coś dziwnego. 8O
Mam doła. :(
Ale nie to dziwne, bo pogoda raczej sprzyjająca i ostatnie przezycia miały prawo nadszarpnąć mój wrodzony optymizm. :(
Ale spodziewałam się, że przez dłuższy czas będę unikała widoku jakichkolwiek królikow, bo będzie to zbyt bolesne, a poza tym planowałam, że po najdłuższym życiu moich gryzoni i zajęczków z których Trusiek był ostatnim i najstarszym, zostanę przy kotach. Dzieci już duże...
Tymczasem chyba mnie opętało :oops: mam królika na tapecie :oops: królikowy wygaszacz ekranu, wczoraj przeglądąłam forum pomocy królikom...
Strasznie tęsknię za uszatym lokatorem i sama jestem tym totalnie zaskoczona 8O .
Z drugiej jednak strony królik mieszkał z nami 7 lat czyli najdłużej z wszystkich zwierząt jakie przewinęły się przez nasz dom.
Drugie miejsce ma Hipcia -5 lat.
Swineczka Nusia też 5.
4 lata był z nami Diabliczek (króliczek angorowy).
2 lata jest już Kociołek.
Rok był najsłodszy świnek świata Dyzio.
7 mies niezwykłej urody peruwianka Rudi o zniewalających oczkach.
Zwierzątka przychodziły i odchodziły a Trusiek. wydaje się, że był zawsze. Ale nie podejrzewałam, że coś tak małego zostawi taką wielką pustkę :cry:
Ostatnio edytowano Pon wrz 07, 2009 16:34 przez Hipcia, łącznie edytowano 1 raz
Obrazek

Hipcia

Avatar użytkownika
 
Posty: 3179
Od: Czw lut 02, 2006 20:28
Lokalizacja: Bytom

Post » Pon wrz 07, 2009 15:45 Re: Kociołkowy wątek. Memento...

Bardzo współczuję :(
Obrazek
Obrazek Obrazek

mimw

 
Posty: 7010
Od: Sob mar 10, 2007 17:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon wrz 07, 2009 19:50 Re: Kociołkowy wątek. Memento...

Właśnie wróciliśmy od weta z Kociołem.
Pora kontroli już jakiś czas temu minęła, ale postanowialam poczekać, aż organizm kota pozbędzie sie antybiotyku ze zlizywanej z rany maści. U krów wystarczy odczekać 72 godziny i 6 udojów. Kot mniejszy niż krowa czyli co ? Działa to na jego korzyśc czy niekorzyść ? :roll: W każdym razie trudno wydoić szczególnie samca.
Jako wyznacznik wziełam konkret zostawiany w kuwecie. Od czasu stosowania maści zrobił się "nieciekawy" i wysoce "aromatyczny", więc postanowiałam przeczakać, aż sytuacja się zmieni. Długo to trwało ale dzisiaj "zrzut" pojawił sie wzorcowy więc stwierdziałam, ze nadszedł czas pobrania materiału badawczego do analizy moczu.
Kot jednak chyba był innego zdania, bo nawet nie pomogło demonstracyjne sprzątanie kuwety i sypanie świeżego piaseczku, które ZAWSZE działa.
Zaczełam się już zastanawiać się nad tym czy nie zacząć opowiadać kotu dowcipów albo łaskotać po piętach. Byłam pewna, że kot poczeka do 19.00 kiedy zamykają gabinet.
Na szczęście postanowił wizyta w kuwecie uczcić powrót mojej córki ze szkoły. Miarka do kawy poszła w ruch i można było pakowac delikwenta do transportera.
Niestety byłyśmy tylko we dwie z Kasią, która powinna unikać wysiłku, więc dżwiganie spadło na mnie. :? Wszystkie parametry wyszły ok jedynie mocz ma zbyt wielki ciężar właściwy. Nie wiem czemu wet się roześmiał jak mu powiedziałam, że wobec tego już wiem czemu ledwo, że dodźwigłam transporter do lecznicy. :P
A poważnie to widać, coś jest w drogach moczowych czyli dalej ciągniemy dietę.
Rana goi się, więc nie trzeba jej już smarowac. Następna wizyta gdzieś pod koniec września po zjedzeniu 6 kg karmy urinary, wcześniej oczywiście badanie moczu.
Obrazek

Hipcia

Avatar użytkownika
 
Posty: 3179
Od: Czw lut 02, 2006 20:28
Lokalizacja: Bytom

Post » Pon wrz 07, 2009 20:22 Re: Kociołkowy wątek. Memento...

To bardzo dobre wieści.
A tak sprawnego łapania urobku zazdroszczę.

Hannah12

 
Posty: 22929
Od: Czw sie 11, 2005 11:57

Post » Nie wrz 20, 2009 15:45 Re: Kociołkowy wątek. Memento...

Odnalazłam, doczytałam, pozdrawiam :P

izaA

 
Posty: 11381
Od: Nie wrz 25, 2005 14:09
Lokalizacja: Warszawa-Wesoła

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 17 gości