Na razie nie ma mowy o wspolnej zabawie... Dzikuska (rezydentka) jest po prostu przerażona
Od wczoraj praktycznie nie opuścila pokoju mojego syna
Wczoraj wieczorem zanioslam ją na rękach do kuwety i karmilam z ręki, bo inaczej nie chciała, a dzisiaj pokój wzbogacił się o kuwetę i wszystkie miseczki, bo od wieczora do południa trzymala sioo, a w kuchni (też zaniesiona) zamiast jeść czy pić oglądała się za siebie w panice
Za to Fortunka nie ma żadnych problemów z adaptacją
Wszystkie kąty w drugim pokoju zwiedzone, tajemne przejścia zbadane, kwiatki obwąchane i (na szczęście) zignorowane, uroczysta inauguracja kuwety odbyta, a Duzi już zostali wybarankowani i wycałowani
I nawet w nocy zostało wypróbowane ich łóżko !
I gdyby nie zachowanie Dzikuski, to fruwałabym ze szczęścia...
Są już drobne postępy, po drugiej wyszła spod łóżka i dała się namówić na zabawę piórkami, Fortunę z daleka i dalej tylko na rękach ofukała, popiskała ze strachu, a teraz wreszcie śpi tak jak zwykle, tj. wszystkie cztery łapy razem i przekrzywiony łepek
No w życiu by mi nie przyszlo do głowy, że będę musiała oswajać rezydenta (bo Dzikuska mieszkanie oddała walkowerem),a nie nowego przybysza!