Maleństwo jest absolutnie cudowne. Wczoraj w nocy spędziłam z nią z godzinę w pokoiku, bo mi wyjść nie pozwalała - jak wstawałam, to biegła za mną z tym swoim cichutkim i cieniutkim piii. Otwieram jej drzwi, ale nie za bardzo się pali do opuszczenia swojego azylu, zapewne z obawy przed rezydentami. Bawi się ślicznie, ale myszka z dzwoneczkiem spowodowała gwałtowną i paniczną ucieczkę.
O, właśnie przyszła do pokoju, rezydentki śpią, a ona i tak się boi - czmychnęła, gdy Krochmalka zmieniła pozycję.
Na ludzi działa rozczulająco - wczoraj siostra stwierdziła, że by ją sobie zostawiła (chociaż miało nie być mowy o kolejnym kocie).
Hop po najlepszy dom dla Alienki!