Uuuuff.... wreszcie chwila czasu  zeby pouzupełniać  informacje o   mojej Brygadzie RR 

Nie wiem od czego zacząć 

Najwazniejsza sprawa - Renio dzisiaj zaliczył już ostatni zastrzyk, bardzo  mu się nie podobałol W dodatku nie było jego ulubionej Pani doktor,bo zajmowała się tchórzofretką (
jak można zajmować się  tchórzofretką  gdy Panicz Renio przybył, no jak???  
 ) w  gabinecie głównym i Renesh przyjęty został przez Panią doktor numer dwa, w gabinecie  gdzie jest maszyneria do USG  i  koci stół ustawiony jest pod ścianą (
jak można  lokalizować tak stół, przecież od razu  ogranicza się  kotu jedną z dróg ucieczki! Co to za pomysły!!!  normalnie włos się  jeży na grzbiecie! 
 ). No  a najgorsze, że  podczas aplikowania zastrzyku (
po co zastrzyki, AŻ  DWA!!!,  gdy mówią, że "się pięknie goi"? no ja się pytam po co??? albo jest  brzydko i boli i trzeba kłuć, albo się pięknie goi - a  niby jak się miałoby goić, skoro na pięknbym kocie  to się dzieje 
  -   to nie  ciąga się już  kota po  gabinetach  i nie kłuje go!!! ) nikt, ale to nikt nie pomyślał o tym, żeby poudawać żabę! A  wiadomo przecież, że to kota  uspokaja. (
Absolutny brak profesjonalizmu! W  dodatku to Duża dziś kierowała i za  szarpała! Niech na  kurs idzie  a nie koa wozić!!!) Kolejna wizyta  za  4-5 dni. Od jutra  będą  tabletki, rano i wieczorem. Ciekawa jestem jak z  tym się  uda... Magija, błagam, powiedz  ze  Renesh to kot lekoman i będzie sam się  domagać  podania mu pigułek na wyciągniętą łapkę i później wprost do pyszczka wrzuci...  
Sprawa  druga - odchudzamy Baryłę  
  
 Czyli nie poddajemy się  chrupko-terrorowi  jaki nam Kazar  serwuje. Na lodówce  przypięty jest plan tygodnia z podziałem na  pory  dnia i zaznaczamy  kiedy kot dostał jeść i co. Bo skubany wziął się na sposób i każdemu, kto wchodzi do kuchni pokazuje brzuszek  (
a co ma pokazywać? w brzuszku  jest pustka i TRZEBA  ją  NATYCHMIAST zapełnić! I ni cholery nie rozumiem, dlaczego Duża  mówi na mnie  czasami Obelix   
 ... Zdurniała  chyba!) i domaga się  jedzenia, jakby głodował tydzień. A  zatem otwieranie lodówki to szansa na  kurczaczka albo inne mięsko, a może  jakąś saszetkę... Zamówiłam ostatnio kartoniki Bozita, różne smaki, i testujemy. Między innymi jest też kartonik z mięsem renifera. Więc na  planik będziemy  nanosić  R  jak renifery 

Kazar się uczy (jakie uczy!  małpuje bezczelnie  

 !!!, ale mam  na niego sposób i  po  prostu go  nie wpuszczam do umywalki! 

 ha!  
 ha!- mówiłem to ja, Renesh!) od Renka  picia wody z kranu - mam filmik, ale nie umiem go  zamieścić. I się  wodny kotek z niego robi, lubi przebywać pod prysznicem 

  Mam dokumentację  fotograficzną: 

Chłopaki zaczynają się  juz  wspólnie bawić. W wykonaniu Renia to  najczęściej jest głupawka, dostaje nagle szwundu,  biega po  mieszkaniu jak szalony i napada na Kazara  bawiąc się w "polujemy na bawołu" - czyli  wczepia się  łapkami w  Kazarowy tyłek (
trzeba przyznać, że cel jest słusznych rozmiarów i wcale trudno nie jest!)  i go  gryzie. Ale  potrafią też grać w piłkę.  
 Ren uwielbia piórko: 
 a  Kazar  bawi się  z nami w chowanego , A Kuku! 
 Z bólem serca wyrzuciliśmy kartonik po drapaku i zliwkidowaliśmy  brezentową płachtę, która zabezpieczała łóżko, bo  tam  to  dopiero była zabawa! 

A jak się  zmęczą, to można odpocząć:



  - Ren  w pełni relaksu
Fajnie jest!