Dzioby, ale Cię dawno u nas nie było
Witamy i pozdrawiamy serdecznie
Kilka ostatnich dni żyłam tym
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=98916
Ale już wszystko jasne i już się nie denerwuję
Dziś, o wpół do piątej rano obudziło mnie straszliwe warczenie.
Obudziłam się trochę zdziwiona, bo psa nie mamy, a czasy, kiedy Agatka warczała asekuracyjnie, już dawno minęły.
Wstałam, bo to coś warczało na przedpokoju.
Kilka kotów na progu szyje wyciąga do przodu i niucha.
Zanim tam doszłam w tych porannych ciemnościach, to warczenie umilkło.
Zapalam światło, nikogo
Gaszę, słyszę warczenie.
Stado szpiegów pod drzwiami od małego pokoju się ustawiło.
No to idę, tym razem nie zapalam światła.
Majaczy mi jasna Fortunkowa plama.
I warczy jak jakiś brytan!
Z pyszczka coś wystaje...
Na mój widok, Fortunka wypuszcza zdobycz, bo chce się pochwalić, Pusia, Agatka i Sreberko startują w celu przejęcia zdobyczy, ale Fortuna jest szybsza! Błyskawicznym ruchem łapą zgarnia zdobycz pod siebie, łapie w pyszczek i dalej warczeć jak najęta! Reszta zastopowana w miejscu, jak bryły lodu nieruchoma.
Widzę, że to nie przelewki.
Fortunka upolowanym dobrem się nie podzieli, potem będą kłótnie
No to wołam towarzystwo na przedśniadaniową przekąskę.
Chrupki skutecznie odwróciły im uwagę od Fortunki.
Poszłam patrzeć, co złowiła: strasznie duży ćmol nocny. Szu szu szu skrzydełkami głośno pracował.
Ale zabrać mi go nie pozwoliła
Potem poszła w podskokach na balkon szukać następnego
Nie lubię, jak tak robią, choć z drugiej strony jestem dumna, że umieją skutecznie zapolować.
Takie to mieszane uczucia.