Wiem dziewczyny ale wiem też że Marysia ma swoje kłopoty na głowie i nie chciałam jej dokładać jeszcze jednego
I to był błąd bo może czarny byłby już w swoim domku
Marysiu a Ty nawet tak nie pisz, bo wiesz, że tak nie myślę.
W żadnym wypadku nie napraszasz się i nie jesteś nachalna
Powiem tak, Czarnego na razie nie widuję a nawet gdybym go zobaczyła to nie ma szans żebym cokolwiek w tej chwili wymyśliła, tzn. wzięcie go na badanie i szczepienie czy przetrzymanie przez ten czas u siebie. Po pierwsze, że jest Tż-et a po drugie, ze nie mam do tego w tej chwili głowy i czasu. Wiecznie coś wypada i w dodatku brak kasy po urlopie. Jeszcze sie tak złożyło, że wyjeżdżamy na około tydzień i nie mam sprecyzowanego terminu kiedy, ale na dniach. Myślałam, że ten domek który dzwonił podejmie decyzję o przygarnięciu i ja w takiej sytuacji postawiła bym sprawę na ostrzu noża i wykastrowała bym go, przetrzymała przez tydzień i było by po sprawie. Tż-et musiałby to przyjąć do wiadomości. A w tej sytuacji wolę nie ryzykować. Psotka się tak stara zostać u nas, że nie chcę ryzykować i zniechęcić Tżeta
Jak przyjedziemy i będzie już wszystko wyklarowane a Czarny się będzie pojawiał to zgarnę go z podwórka i wtedy możemy coś zadziałać. Na szczepienie mam odłożone pieniążki od Czat to jakoś bym dała radę. Nie wiem co by było z badaniami? Czy miała bym je robić?
Jak wrócimy i pozbędę się już Tżeta

to będę główkować. A może ten domek jeszcze zadzwoni, bo powiedział, że przemyśli sprawę. Tak, że trzymajcie kciuki
Tylko ja tu tak gdybam a kotka ani widu
