Balkon owiklinowany:
tak to wyglądało po dniu pracy:

z dystansu:

nieco bliżej:

i detal, dla porównania z moją dłonią aby rozmiary witek pokazać:

A to wszystko pod czujnym okiem kota się działo:

W sumie 12 godzin pracy. Wczoraj 6, dzisiaj kolejne 6, z czego ostatnie 3 to przycinanie witek, malowanie przyciętych miejsc i psikanie impregnatem. Trochę pociętych końcówek spadło na balkon sąsiadów, pobiegłam dziś z ciastem i przeprosinami. Sąsiadka oświadczyła, że "nie jadamy ciasta", na szczęście mąż z głębi domu zdążył krzyknąć, że on chce. Uf... Bo troche głupio mi się zrobiło.