Dzięki za kciuki. Będą potrzebne na dłużej. Przed chwilą zadzwonił do mnie chirurg i powiedział, że na razie z operacją należy się wstrzymać i kotę poobserwować. Scenariuszy może być kilka.
Najgorszy - są to złośliwe zmiany nowotworowe - ale jeśli pojawiają się i rosną tak szybko - to operacja nie ma już najmniejszego sensu, bo tylko kotę osłabi, dwóch listw na raz się nie da wyciąć, a i tak na pewno szybko będą wznowy, więc tylko niepotrzebnie skróci sie Meli czas względnie komfortowego życia, jaki jej został.
Kolejny - zmiany hormonalne po sterylce. Jeżlei guzy będą się zmniejszać, pojawiać się nowe małe - to wskazuje na zmiany hormonalne po sterylce, jakie czasem mogą się zdarzyć. I które powinny same zniknąć po jakimś czasie.
Jeszcze inny - po sterylce mógł zostać jakiś fragment hormonalnie czynny - np. torbiel jajnika trudna do zauważenia. Po obserwcji - jak w punkcie wyżej, jeżeli żadne zmiany nie będą się zmniejszać, a tylko będą rosły, i będą pojawiać się nowe, kota ma mieś specjalistyczne usg, które wykaże, czy coś tam w brzuchu brzydkiego zostało. Jeżeli zostało - to wtedy wyciąć coś i kolejno listwy ze zmianami. Jeżeli nic nie zostało - to niestety najprawdopodobniej punkt pierwszy, ale patrząc jak to sie rozwija, mając porównanie, jak to wygląda w czasie, trzeba będzie myśleć, co dalej.
Także na razie mam 3 tygodnie Melę obserwować, chyba, że coś będzie rosło bardzo szybko, to mam zgłosic się wcześniej.
Lekarz co prawda powiedział mi, że tempo pojawiania się tych zmian, fakt, że kota jest dopiero 6 tygodni posterylce, ostatnie stresy, badanie 'na macanego' raczej mu podchodzą pod zmiany hormonalne. Ale powiedział też, że za wcześnie jest na radość, bo najgorszego nie da się wykluczyć. W ogóle zrobił na mnie b. dobre wrażenie, więc trzymamy się zaleceń i obserwujemy na razie.
A teraz jadę po Melkę. Ona zdecydowanie nie lubi być wywożona z domu. Pogryzła mnie przy pakowaniu do transportera. Aż tak przy tym niezadowolona to jeszcze nie była.