to jest jatka, nie opieka.
Umylam mu pyszczek, a ze nic nie jadł, wzięłam sosik z conva do strzykawy.
Protestował, wyrywał się, jak go wsadzilam do transportera zaczął myć po jedzeniu, bardzo intensywnie.
Ucieszyłam się, bo jak kot się myje, to źle nie jest. I co? Zahaczył pazurem o tę gałkę, zaczepił, zaczął szarpać, przewrócił się, koszmar.
Strum naruszony, musiało boleć.
Boję się dokarmiać na siłę.
Boję się, że w lecznicy, gdzie ma byc, nikogo niebędzie obchodzić, jadł, czy nie.
Wyjeżdżam

Prawdziwi mężczyźni nie jedzą miodu, oni żują pszczoły.