Wczoraj przypuściliśmy inwazję na Dorotę. Biedna kobita - a chciała wcześniej do dom u iść. A tu 6 sztuków na stół...Ewka dostała pełną rozpiskę co, kto, kiedy - ale i tak stwierdziłam, ze zakładam sobie kalendarzyk bo się pogubię. Mycha, Bodzio i Klusek dostały już swoje książeczki zdrowia.
Trochę biszkopcika spaskudziłyśmy kroplami i już nie jest taki śliczny...

ale chyba z czasem się doczyści...

Na razie zdjęć nie będzie. Za to wczoraj nasza mała Fruzia była zdecydowanie aktywniejsza od brata.
Fajoskie są te malce.
Za to agencie rozwijają już prędkości ponaddźwiekowe. A jek się pośpią to wszyscy na raz. Ewka wczoraj zasuwała przy nich i w pewnym momencie przyszła rozżalona - wszystkie koty zdechły...No padły jak jeden mąż.
Zaglądam do agentów, a tam każdy w innym kącie śpi. Klusek na drapaku ( z którego zresztą zleciał, jak się zaczął kręcić).
Najfajniej Bodzio - rozciągnął się jak już całkiem dorosły kot.
Najnowsze nabytki spały wszystkie razem.