Male podsumowanie.
Co tu duzo gadac jedno jest pewne stracilam moj ukochany spokoj na nascie lat. A mialo byc tak pieknie – mruczanki, traktorki, baranki, mizianki, przytulanki, ale tez lanie do butow, przegryzanie kabli, drapanie mebli, spanie na mnie, budzenie o swicie, bujanie sie na zyrandolu, wywalanie doniczek, lazenie po stole kuchennym, wyzeranie mojego obiadu, demolki itp itd. Nie jest , wiec wyglada na to ze mam w domu antytezę „kotowatości” ba nawet dwie antytezy. Z kotami w tym wypadku jest jak z facetami, mam jakis talent do przyciagania wszelkiej odmiany maminsynkow i sieroctw zyciowych, niestety traktowanie mnie jak tyczki do bluszczu wywoluje u mnie natychmiastowy odruch walniecia ta tyczka w leb wiec szybko staje sie wielkim rozczarowaniem. Pokretne te teorie ale jak widac zafundowalam sobie dwa inne choc jakos tam bardzo podobne koty a mial byc tylko jeden dlugowlosy czarny puchaty miziak-gigant zakochany w swojej Duzej na umor.
Oto pierwsza antyteza kotowatosci oficjalnie Bazyli (5 lat) a czesciej
„Chodz-tu-natychmiast-futrzany-oporniku”, „Brzucholec-nadziewany”, Leniwiec-pospolity”, „Krokodyl”, ”Opychacz-bezdenny” „Rudota-Wredota”, „Oguniasty” „Miziasty-inaczej-padalec”, „Puchacz”, „Moja-ty-kocurona”, „Bazylia”, „Bazylea”, „Dziadu-dziadu-kochany”,
„Wyjcu-zasmarkany-juz-nie-zyjesz”, „Futrzak-Nieborak”, „Pierwszyogon”, „Rudy-galgan”, „Gapcio”, „Szwejk”, „Rudy Leb”
W dniu magicznej daty 8.08.2008 pojawil sie w moim zyciu prawie osmiokilowy Swtor o bardzo wysokim poczuciu wlasnej wartosci, ktorego nie zmienia nawet fakt ze baba go od czasu do czasu skutecznie ujezdza na oklep i pierze po tylku. Zazdrosnik i zawistnik, 80% czasu obrazony i zameczajacy swoje dlugie przewody knuciem co raz to nowych form zemsty ktore koniec koncow wygladaja tak samo jak poprzedenie. Nie wykazuje zadnych oznak umiejetnosci uczenia sie na bledach, przewidywania ani wyciagania wnioskow. Zdecydowanie odwazny inaczej z do perfekcji opanowana metoda znikania na podwodniaka lub gornika przodowego czyli okopywanie sie na najnizszym mozliwym poziomie zascielonego lozka. Wykazuje nieograniczone mozliwosci w spozywania, spaniu i stekaniu w kilku tonacjach. Kota najbardziej przypomina przy probie obciecia pazurow zamieniajac sie w warczacy, rzucajacy sie szalony lapowiatrak dlatego te przyjemnosc zostawiam wetom i jest to jedyna usluga za jaka im z przyjemnoscia place.

Druga antyteza kotowatosci oficjalnie Mila (3 lata) a czesciej
„Grymasella”, „Laciata-zalotnico-jak-cie-zlapie ....”, „Milucie-filucie”, „Pupencja-oguniasta”, „Malusia-milusia”, „Nakrapiana-maupka”, „Lolobrigida”, „Drugaogonka”, „Ty-futrzany-gryzoniu-jak-cie.....”, „Lasico-ulicznico bo ja cie .....”, „Panna-trzy –razy”, „Pterodaktyl”, „Polidaktylka”, „Sprezynko-nakrecona”, „Puchatka”, „Sluchaj-no-panno-futrzanko” , „Laciata”, „Piszczalka”
uraczyla nas swoja obecnoscia 10.01.2009 i zostala mimo ze haslo pod jakim mi ja przehandlowano zupelnie nie odpowiadalo rzeczywistosci wiec mialam duza szanse na uznanie reklamacji a mianowicie miala byc „zbyt niesmiala” czego nie stwierdzono od pierwszej sekundy pobytu w domu az do dzisiaj.
Okazala sie czterokilowa Panienka o skosnych zielonych oczach w ksztalcie migdalow, solidnym tylnym napedzie, wysokim IQ, odwadze lwa i cierpliwosci aniola. Taka Mata Hari troche tajemnicza troche kokietka troche kociak a troche wojownik, oj widac uliczne przeszkolenie i spryt. Straszna gadula sa dni kiedy pycholec jej sie nie zamyka na szczescie ma cichy glos mozna spokojnie pospac przy tych opowiesciach co jej zupelnie nie przeszkadza klapac dziobem dalej. Jest sola w oku Rudego Lba, ktory od osmiu miesiecy bezskutecznie probuje z uporem maniaka ustalic z nia jakies swoje hierarchie i terytoria a wciaz zyje wg jej zasad tylko ta wiadomosc gdzies jeszcze piszczy na zakretach dlugich przewodow i nie wiadomo kiedy dotrze do centrum dowodzenia Rudego Lba. Skutecznie i zdecydowanie potrafi osiagac cele tzw upierdliwoscia konsekwentna i cielecym spojrzeniem dziecka ulicy – no dziewczynka z zapalkami tylko usiasc i lkac nad niebozadkiem. Jednym z najwiekszych sukcesow jest zagarniecie tylko dla siebie duzej Bazylowej kuwety a zostawienie mu malej awaryjnej kupionej na dokocenie. Chyba nawet sie jeszcze nie zorientowal ze musi sie teraz w kuwecie upychac.

No coz nie mam pojecia czy one sie kochaja czy nienawidza zbyt skomplikowane i abstrakcyjne jest dla mnie zycie uczuciowe kotow. Raczej mozna powiedziec ze nie majac innego wyjscia tolerujemy sie wszyscy troje.
Bywa tak

Ale czesciej tak

No i tyle tytulem podsumowan a teraz jak to mowia psy szczekaja a karawana idzie dalej