Wyciągam wątek z odmętów, bo mamy rocznicę.
Już od czterech lat jest z nami Pikasia.
Nie wyobrażam sobie życia bez niej.

To naprawdę wyjątkowy kot. Tradycyjnie dziękuję Janie i jej TZtowi, że powierzyli mi Pikasię na zawsze.
A mamy też inną rocznicę, mniej fajną.
Bo Balbince odnowiło się zapalenie trzustki.
Mamy za sobą trudne dni, odmowa jedzenia i picia, wenflon i codzienne, kilkugodzinne kroplówki dożylne, potworny stres w lecznicy i w domu. No a przed sobą widmo laparotomii.
Nie jestem w stanie szczegółowo pisać o tym, bo przyznam, że nieźle mnie to wszystko rozłożyło, jak zwykle w zupełnie nieodpowiednim czasie i okolicznościach.
Jeśli ktoś tu do nas zajrzy, to proszę, pomyślcie ciepło o nas choć przez chwilę.