No nareszcie mamy zdjęcie w śpioszkach - powiedz Nelce, że szałowo w nim wygląda.
Doskonale was rozumiem z obiekcjami. Sama miałam ochotę wyadoptować np. Mamuśkę od dokoty swojej ciotce na wsi. Ale obawiam się, że o ile jeść dostanie, to na opiekę weterynaryjną nie mam co liczyć. Krowa to może i tak, ale kot? Sam się jakoś wyliże...a jak nie to pewnie przywlecze się jakiś inny. Może nie mam racji - ale mam obawy.