A ja sobie zaznaczę teren
Co do "nigdy w życiu", to pewnie wiele z nas to przerabiało...
Jak już kiedyś pisałam, po śmierci naszej suni mama stwierdziła, że "nigdy więcej żadnych zwierząt w domu"... i przez kilka lat tak było...
Jak się uparłam na kota, to było, że będzie w moim pokoju a ona nie chce mieć z nim nic wspólnego... zamiast jednego kota pojawiły się w domu dwa bliźniaki (prawie jak jeden

, choć jedzą za 4

), a teraz moja mama ma swoją kotę, i już coś było, że jak ja się wyprowadzę (z kotam oczywiście...), to będzie jeszcze jeden, żeby Natalka się nie nudziła
Jest też na forum klub tych, co mieli mieć dwa koty, z odłamem tych, co mieli mieć tylko jednego
