~~~Schron. w Milanówku~~~str98 - Ważne ! :)

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Czw maja 21, 2009 15:02

Obrazek
to są naprawdę cudne koty... :cry:
Gaja - ['] -09.06.2010 | Miya - ['] -05.05.2012 | Krzywy - ['] - 30.09.2012 | Niania - ['] - 19.01.2013 | Thaja - ['] - 04.02.2013 | Gaspar - ['] - 18.07.2013 | Kora - ['] - 21.06.2014
Obrazek Obrazek

Korciaczki

 
Posty: 15413
Od: Sob lip 26, 2008 19:52
Lokalizacja: śląskie

Post » Czw maja 21, 2009 16:27

kotki do domków :D
Gaja - ['] -09.06.2010 | Miya - ['] -05.05.2012 | Krzywy - ['] - 30.09.2012 | Niania - ['] - 19.01.2013 | Thaja - ['] - 04.02.2013 | Gaspar - ['] - 18.07.2013 | Kora - ['] - 21.06.2014
Obrazek Obrazek

Korciaczki

 
Posty: 15413
Od: Sob lip 26, 2008 19:52
Lokalizacja: śląskie

Post » Czw maja 21, 2009 20:47

Migusiem :)

iskra666

 
Posty: 7699
Od: Wto sty 10, 2006 12:13
Lokalizacja: Krk-Wwa

Post » Pt maja 22, 2009 8:11

W podskokach :lol:

violavi

 
Posty: 10362
Od: Pt kwi 07, 2006 15:34

Post » Pt maja 22, 2009 8:24

ja do niedawna mialam dzialke rekreacyjna w Milanowku, na Partyzantow. Kupilam ja rok temu i mam wrazenie, ze Bog sprawil zebym ja kupila tylko po to by ogarnac tam stado ponad 20 kotow! Po sterylizowalam/kastrowalam, poznajdowalam domki tym, ktore sie do nich nadawaly, zapewnilam domki na zime (na zamknietej werandzie).

Dzis dzialki juz nie mam, ale koty czuja sie swietnie, maja tam opieke zywieniowa i towarzystwo (zawsze mialy zywieniowa jednak nic poza tym). ...eh mowie Wam :roll:

Julka_

 
Posty: 1696
Od: Pt maja 18, 2007 17:26
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów

Post » Pt maja 22, 2009 14:43

Julka_ w życiu przypadkiem nie dzieje się nic.. a już szczególnie jeżeli chodzi o zwierzęta.. :D
są znaki i ścieżki, którymi mamy podążać, które prowadzą nas do celu..
niezależne od nas
[mimo iż wydaje się nam, że panujemy nad wszystkim :wink: ]

Ja do Milanówka trafiłam "przypadkiem".. przez znajomą mojego Tżta, która poprosiła mnie, żebym zrobiła jednemu psu kilka zdjęć do ogłoszeń...
:roll:

iskra666

 
Posty: 7699
Od: Wto sty 10, 2006 12:13
Lokalizacja: Krk-Wwa

Post » Pt maja 22, 2009 15:46

Mi oczy otworzył czarny kocur, który pewnego wieczora przyszedł pod nasze drzwi i po prostu się wprowadził. Pokazał to, na co na co dzień, zwykły człowiek nie patrzy - prawdziwe życie bezdomnych zwierząt. Czasem tęsknię do tych czasów kiedy nie wiedziałam, nie widziałam... Ale tylko czasem :wink:
Obrazek

Boo

 
Posty: 20084
Od: Pt lis 04, 2005 11:41
Lokalizacja: Opole

Post » Sob maja 23, 2009 16:18

Wszytko jakoś dziwnie się sypie...
ruszyliśmy chyba malutki kamyczek, który spowoduje lawinę...

uświadomiliśmy sobie w jakim stanie zdrowotnym są.. a właściwie nie są nasze koty.... dramat....

Miś jest w schronie nie do wyleczenia.. Czarny kicha... Skarpetka ma trzy guzy na brzuchu do wycięcia...[i nie ma 2 lat jak twierdzil schron a około 8...i już prawie nie ma zębów... Ryśkowi łzawią oczy...i najgorsze... Piorunki test na felv jest dodatni...............................................:crying:

Zrobiliśmy badania itp poza schronem... w schronie te koty były zdrowe.....
to są dopiero cztery koty... boję się pomyśleć co by było gdybyśmy zabrali na badania całą resztę..................

iskra666

 
Posty: 7699
Od: Wto sty 10, 2006 12:13
Lokalizacja: Krk-Wwa

Post » Sob maja 23, 2009 16:52

:(

violavi

 
Posty: 10362
Od: Pt kwi 07, 2006 15:34

Post » Sob maja 23, 2009 17:04

Lawina by poszła tak czy tak, bez naszego udziału. Tylko my możemy ją powstrzymać. Trzeba zbierać kasę na leczenie :? :?
Natalka [*] 17 lipca 2008, Sokółka [*] 22 lipca 2016 , Sierżant [*] 5 grudnia 2016 , Buras [*] 14 grudnia 2018, Agrest [*] 21 października 2019, Bura [*] 15 stycznia 2020, Skarpetka [*] 11 marca 2021, Merida [*] 7 stycznia 2023, Królewna [*] 21 lutego 2023, Colin [*] 27 maja 2023, Szuma [*] 19 lutego 2024, Pusia [*] 3 października 2024, Alan [*] 17 października 2024
Oddam starsze książki szkolne i akademickie
Wypożyczalnia łapacza - klatki-łapki i bytowe itp

piotr568

 
Posty: 6952
Od: Czw sie 30, 2007 17:42

Post » Sob maja 23, 2009 18:32

Współlokator Piorunki, czyli Miś, został dziś eksmitowany do izolatki. Piorunka została sama w małej kociarni. Trochę szkoda, że będzie musiała być sama ze względu na jej białaczkę. Szczegóły na jej wątku:
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?p=4460430#4460430

Miś ma całkiem przyzwoite wyniki. Ma minimalnie za dużo leukocytów, ale przy jego smarkach to normalne potwierdzenie stanu zapalnego. Pod koniec przyszłego tygodnia zobaczymy, co wyrosło z Misiowych smarków i czym to zabić. Tylko co nam z tej wiedzy, skoro Miś nie ma opiekuna, który podałby leki, trzymał Misia w ciepłym i suchym domu z dobrym żarciem.

Obok Misia zamieszkał dziki czarny Pimpek, który jest strasznie zakatarzony. Oby tylko nie zaraził nam Misia. Jakoś tak dziwnie łatwo udało się go odłowić. Oczywiście nie obeszło się bez chodzenia po ścianach.

Obydwa koty dostały lampy grzewcze, Pimpek na początku nie czaił o co chodzi, ale obecnie obydwa koty wygrzewają się pod lampami.

Skarpetka była dziś u lekarza, bo wczoraj wymacaliśmy u niej guzy w okolicach sutków. Skarpetka ma dwa guzy na listwie mlecznej, cała do wycięcia. Zrobiono też zdjęcie RTG klatki piersiowej - płuca czyste, więc jest jakaś szansa, że guzy nie są złośliwe. Z zębów zostały właściwie tylko kły i jakieś resztki. Do usunięcia są pozostałości i korzenie. Oczywiście całości towarzyszy stan zapalny, jest nadzieja, że nie jest to zapalenie plazmocytarne jak u Misia. Ale bardzo mała nadzieja. W poniedziałek powinny być też testy krwi oraz fiv i felv.

I znowu: co nam z tej diagnozy???? Kotka może być operowana choćby jutro, tylko my nie mamy dla niej domu tymczasowego na te dwa tygodnie po operacji. Ze świeżą raną i w kaftanie nie może biegać wśród nie-wiadomo-na-co-chorych kotów, po zasyfionym wybiegu...

Również Rysiek zaliczył przejażdżkę maluchem Moniki. Rysio został obmacany i oglądnięty od stóp do głów i ogonów. W uszach kopalnia, ale na szczęście bez pasożyta. Zęby generalnie w porządku, lekkie zaczerwienienie, ale i tak nieźle. Na łzawiące Ryśkowe oczko przepisano dwa rodzaje kropli, które mają być podawane, tu uwaga: trzy razy dziennie. Słysząc to z ust lekarza wybuchnęliśmy z Moniką śmiechem. Będziemy starali się podawać Ryśkowi te krople tak często jak to tylko możliwe, ale na pewno nie trzy razy dziennie. Dolegliwość Ryśka nie jest specjalnie tragiczna - po prostu łzawiące oczko. Nie zapuchnięte, nie zaropiałe, nie zwężone, nie zaczerwienione. Co jakiś czas z lewego oka wypływa łza. Ale nawet w takim banalnym przypadku nie jesteśmy w stanie pomóc, bo nie ma kto Ryśkowi podać kropel.

Rysiek pozwolił wziąć się dziś na kolana i leżał tak ze 20 minut zupełnie wyluzowany w pozycji "na baranka" z podwiniętymi łapkami i przymkniętymi oczami. Potem przypomniał sobie o jakiejś sprawie do załatwienia i pobiegł. Szybko zastąpił go Major, który rozmruczał się już zupełnie i wyginał różne pozy. Misio w swojej nowej izolatce na początku chciał wejść na głowę z tym swoim mruczeniem - prawie jak Żbiku kiedyś, ale potem położył się pod lampą i zaczął ugniatać łapami w powietrzu. Skarpetka czekała na nas pod drzwiami kociarni jak tylko nas usłyszała. Pomimo wizyty u lekarza, pobierania krwi i obmacywania, niezmiennie byłą pod ręką. Co chwilę dawała znać o swojej obecności tym swoim skrzeczącym głosikiem. Niezmiennie ufająca. To wszystko są domowe, oswojone lubiące ludzi koty, gotowe do wzięcia od zaraz... :(

Przede wszystkim potrzebne są domy, bo tylko w domach te koty mają szansę wyzdrowieć.

Koty dostały też dziś surową wołowinę od Iskry, Profesor się pobeczał jak się skończyła, a i tak zjadł najwięcej. Buka właziła do kociarni nawet w mojej obecności. Zachowywała się całkiem normalnie i swobodnie. A powiedziałbym nawet, że zbyt swobodnie. Ona chyba jest zakochana w Puchaczu. Obydwoje chodzą po kociarni przytuleni do siebie bokami ze skrzyżowanymi ogonami, barankują się bez przerwy... Miło popatrzeć jak dobrze Buka dogaduje się z kotami. Ale dla ludzi jest dzika jak mało który kot. Albo tylko tak udaje - oby.

No i to tyle z dzisiejszej wizyty.
Ostatnio edytowano Sob maja 23, 2009 20:13 przez Tajemniczy Wujek Z., łącznie edytowano 1 raz

Tajemniczy Wujek Z.

 
Posty: 1651
Od: Sob mar 28, 2009 14:14
Lokalizacja: Wrocław/Warszawa

Post » Sob maja 23, 2009 19:21

Specjalne podziękowania dla milanowskiej psiej wolontariuszki Moniki za przewiezienie kotów do lekarza, zrobienie zastrzyków Misiowi, podanie kropel Ryśkowi i wszelką pomoc teraz i zapewne jeszcze nie raz w przyszłości. Tak naprawdę, to ona jest kociarą, tylko jeszcze o tym nie wie :)

Tajemniczy Wujek Z.

 
Posty: 1651
Od: Sob mar 28, 2009 14:14
Lokalizacja: Wrocław/Warszawa

Post » Nie maja 24, 2009 9:30

piotr568 pisze:Lawina by poszła tak czy tak, bez naszego udziału. Tylko my możemy ją powstrzymać. Trzeba zbierać kasę na leczenie :? :?


I intensywnie szukać domów!
Choć z tym może być trudniej.

Tak czy owak, bardzo prężnie działacie w schronisku i za to koty wam podziękują.

violavi

 
Posty: 10362
Od: Pt kwi 07, 2006 15:34

Post » Nie maja 24, 2009 13:58

I te podziekowania licza sie najbardziej.

ARNOLD

 
Posty: 1251
Od: Czw gru 18, 2008 12:31
Lokalizacja: Ruda Śląska

Post » Nie maja 24, 2009 19:49

:strach: :strach: :strach: Przerażające - boję się myśleć co jeszcze wyjdzie z tych naszych kotów... Co dalej??? Jak pójdzie lawina... Może opiekunowie wirtualni wspomogą? Zapowiada się weterynaryjna stajnia Augiasza :cry:
Obrazek Obrazek

Babett_B

 
Posty: 1026
Od: Pon lut 02, 2009 19:50
Lokalizacja: Pruszków/Milanówek

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot] i 81 gości