To będzie bajka o białym Kayu z Milanówka

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pon maja 18, 2009 22:03

Wasze rady są dla mnie bardzo cenne, Wy znacie Kaya dłużej.

Miałam zapytać, czy jak siedział za tym piecem i ktoś chciał go dotknąć, to czy reagował agresją?

A jak wyglądało głaskanie?

Cameo

 
Posty: 16220
Od: Pt cze 20, 2008 23:44

Post » Pon maja 18, 2009 22:22

Jeśli się miało cierpliwość, to baaaaardzo powoli przysuwając dłoń dawał się podrapać baaardzo delikatnie pod brodą i trochę za uchem. Ale po jakichś 30 sekundach odsuwał się głębiej, albo przechodził na drugą stronę. Jeśli przysuwało się rękę za szybko, to cofał się od razu. Na mnie syknął tylko raz i to bardzo nieśmiało. Odsuwając się w kąt stawał na tylnych łapkach jak zając, tak bardzo nie chciał dać się dotknąć. Generalnie zero agresji. Natomiast łapanka to był horror - dosłownie chodził po ścianach - bardzo przykry widok :( Oszczędź mu tego, jeśli to możliwe.

Tajemniczy Wujek Z.

 
Posty: 1651
Od: Sob mar 28, 2009 14:14
Lokalizacja: Wrocław/Warszawa

Post » Pon maja 18, 2009 23:33

Cameo pisze:Ale znalazł sobie miejsce w budzie od drapaka. Kiedy mój ojciec wsadził tam rękę, to został podrapany, ale kiedy ja włożyłam (w rękawicy i ręczniku) to nic mi nie zrobił, tylko raz syknął 8O potem zaczełam go głaskać, najpierw w rękawicy i ręczniku, potem w samej rękawicy, a na końcu bez niczego :wink: i Kay się wyluzował, nawet nie syknął, wysunął trzecią powiekę, a potem zamknął oczy 8O (chyba sprawiło mu to przyjemność)


Gdy Kaj chował się za schroniskowym piecem, to zawsze miał możliwość wyjścia drugą stroną. Do tego jego kąta były po prostu dwa wejścia. Może miał to jakoś w głowie i dlatego nie drapał ani nie atakował. Rozumiem, że z drapaka nie miał jak się wydostać i może dlatego podrapał. Jeśli znajdziesz go w jakimś kącie bez "wyjścia awaryjnego", to może spróbuj włożyć tam rękę (łatwo mi mówić, wiem :wink: ), ale tak baaaaaabrdzo, baaaaaaaaaardzo powoli i delikatnie go dotknąć lub pogłaskać. Generalnie raczej bał się ręki "z góry". Gdy przysuwało się rękę "od przodu" to było mniej paniki.

Tajemniczy Wujek Z.

 
Posty: 1651
Od: Sob mar 28, 2009 14:14
Lokalizacja: Wrocław/Warszawa

Post » Wto maja 19, 2009 2:03

Cameo, te łapanki naprawdę daruj sobie, nikomu nie pomogą.
Raz już miałaś go w klatce i pisałaś, że nie jest dobrze.
Poza tym chyba ci się nie spieszy, bo pośpiech nie idzie w parze z oswajaniem. Dalej kciuki.
A Kay przepiękny. :love:
Obrazek

Najlepsze kotki są od Kotiki. :wink:
Nie mam nic wspólnego z obecną działalnością Fundacji Kotikowo.

kotika

 
Posty: 11098
Od: Pt lis 18, 2005 23:46
Lokalizacja: 3w1

Post » Wto maja 19, 2009 6:06

Trzymam :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: za postępy w obłaskawianiu Białego Królewicza!
ObrazekObrazekObrazek
Tylko przyjaciele słyszą Twój krzyk , gdy milczysz i widzą łzy, gdy się śmiejesz
"Boże , chroń mnie od fałszywych przyjaciół -z wrogami sobie poradzę"

kropkaXL

Avatar użytkownika
 
Posty: 35418
Od: Wto sie 12, 2008 14:18

Post » Wto maja 19, 2009 7:06

Tajemniczy Wujek Z. pisze:Hmmm... nie znam kota, który lubiłby spędzać wieczory w klatce czy innym miejscu które wybierze dla niego człowiek. My nie trzymaliśmy go w schronie w klatce. Mieszkał w dużej kociarni z wybiegiem. Jeśli w Twoim domu znalazł sobie miejsce, które wydaje mu się bezpieczniejsze niż klatka, to woli siedzieć właśnie tam, a nie w klatce. Płochliwa kotka mojej koleżanki po przeniesieniu do nowego dużego domu przez pierwszych kilka dni siedziała tylko i wyłącznie na szafie. Po kilku dniach zaczęła zwiedzać coraz dalsze zakątki domu, aż w końcu zadomowiła się na stałe. Niech sobie siedzi za łóżkiem. Daj mu czasem jeść z łyżeczki, pogłaszcz "nie pytając o zdanie", czasem wypłosz, żeby przebiegł się w inny kąt.... Ale chyba nie mamy co oczekiwać megametamorfozy w przeciągu tych kilku dni. To co o nim piszesz i tak świadczy o dużym postępie, to że jadł z łyżeczki jest naprawdę bardzo niezwykłe, bo gdy przypomnę sobie próby skuszenia Kaja smakołykiem, to wyglądało to tak, że siedział za tym piecem z umazanym pastą rybną pyszczkiem i nawet nie próbował się oblizać - po prostu siedział jak zamurowany.

Trzymam kciuki i pozdrawiam.


Mam podobne zdanie.
I nie przejmuj się tak kropelkami. :) Owszem podsuwaj mu, ale bez "rozliczania" czy zjadł czy nie.
I spokojnie -przecież to dopiero początki i macie oboje dużo czasu. :lol:

A jak Ci się uda to pogłaszcz Blondyna ode mnie. :lol:

Wawe

 
Posty: 9486
Od: Pt wrz 24, 2004 21:14
Lokalizacja: Gdańsk

Post » Wto maja 19, 2009 7:19

CZAS czas czas
cierpliwość
i nasze kciuki :ok:
Obrazek

Ruach

 
Posty: 6908
Od: Pt sty 05, 2007 8:40
Lokalizacja: Warszawa Grochów

Post » Wto maja 19, 2009 7:28

Ruach pisze:i nasze kciuki :ok:


Żeby ich nie zabrakło. :lol:
:ok: :ok: :ok: :ok: :ok:

Wawe

 
Posty: 9486
Od: Pt wrz 24, 2004 21:14
Lokalizacja: Gdańsk

Post » Wto maja 19, 2009 8:16

Wawe pisze:
Tajemniczy Wujek Z. pisze:Hmmm... nie znam kota, który lubiłby spędzać wieczory w klatce czy innym miejscu które wybierze dla niego człowiek. My nie trzymaliśmy go w schronie w klatce. Mieszkał w dużej kociarni z wybiegiem. Jeśli w Twoim domu znalazł sobie miejsce, które wydaje mu się bezpieczniejsze niż klatka, to woli siedzieć właśnie tam, a nie w klatce. Płochliwa kotka mojej koleżanki po przeniesieniu do nowego dużego domu przez pierwszych kilka dni siedziała tylko i wyłącznie na szafie. Po kilku dniach zaczęła zwiedzać coraz dalsze zakątki domu, aż w końcu zadomowiła się na stałe. Niech sobie siedzi za łóżkiem. Daj mu czasem jeść z łyżeczki, pogłaszcz "nie pytając o zdanie", czasem wypłosz, żeby przebiegł się w inny kąt.... Ale chyba nie mamy co oczekiwać megametamorfozy w przeciągu tych kilku dni. To co o nim piszesz i tak świadczy o dużym postępie, to że jadł z łyżeczki jest naprawdę bardzo niezwykłe, bo gdy przypomnę sobie próby skuszenia Kaja smakołykiem, to wyglądało to tak, że siedział za tym piecem z umazanym pastą rybną pyszczkiem i nawet nie próbował się oblizać - po prostu siedział jak zamurowany.

Trzymam kciuki i pozdrawiam.


Mam podobne zdanie.
I nie przejmuj się tak kropelkami. :) Owszem podsuwaj mu, ale bez "rozliczania" czy zjadł czy nie.
I spokojnie -przecież to dopiero początki i macie oboje dużo czasu. :lol:

A jak Ci się uda to pogłaszcz Blondyna ode mnie. :lol:

człowieka który lubiłby spędzać wieczory w klatce też nie znam :?
a jak jedzonko z kropelkami zje inny kot to przecież mu nie zaszkodzi
i głaski ode mnie - mogą byc telepatyczne :wink:
"Człowiek nie jest apoteozą ewolucji, a jedynie ślepą uliczką pomniejszej, bocznej gałęzi jednej z mniej wykształconych podgrup ssaków." pamietnikpoldka.blogspot.com

Killatha

 
Posty: 9652
Od: Sob lis 17, 2007 12:04
Lokalizacja: Zabrze

Post » Wto maja 19, 2009 8:18

Tajemniczy Wujek Z. pisze:Gdy Kaj chował się za schroniskowym piecem, to zawsze miał możliwość wyjścia drugą stroną. Do tego jego kąta były po prostu dwa wejścia. Może miał to jakoś w głowie i dlatego nie drapał ani nie atakował. Rozumiem, że z drapaka nie miał jak się wydostać i może dlatego podrapał. Jeśli znajdziesz go w jakimś kącie bez "wyjścia awaryjnego", to może spróbuj włożyć tam rękę (łatwo mi mówić, wiem :wink: ), ale tak baaaaaabrdzo, baaaaaaaaaardzo powoli i delikatnie go dotknąć lub pogłaskać. Generalnie raczej bał się ręki "z góry". Gdy przysuwało się rękę "od przodu" to było mniej paniki.


Miał jak wyjść z drapaka, bo on ma dwa otwory.

Będziemy kombinować.

Cameo

 
Posty: 16220
Od: Pt cze 20, 2008 23:44

Post » Wto maja 19, 2009 8:54

Tajemniczy Wujek Z. pisze:To co o nim piszesz i tak świadczy o dużym postępie, to że jadł z łyżeczki jest naprawdę bardzo niezwykłe, bo gdy przypomnę sobie próby skuszenia Kaja smakołykiem, to wyglądało to tak, że siedział za tym piecem z umazanym pastą rybną pyszczkiem i nawet nie próbował się oblizać - po prostu siedział jak zamurowany.

:(

W porównaniu z opisem Wujka Z. to, jak się zachowuje u Ciebie, to już niemalże sukces. Nie mam doświadczenia :oops: , ale dałabym mu CZAS.
Nie wiadomo dlaczego wszyscy mówią do kotów "ty", choć jako żywo żaden kot nigdy z nikim nie pił bruderszaftu. [M. Bułhakow]

Myszeńk@

 
Posty: 6257
Od: Pon lis 13, 2006 10:19
Lokalizacja: Łódź - okolice Parku Staszica :-)

Post » Wto maja 19, 2009 11:31

Mamy duuuuużo czasu, spoko :D :wink:

Może ten Feliway faktycznie będzie lepszy?

Qrcze... mam tylko dyfuzor, i stos wydatków (Maja musi mieć usunięty kamień) i nie dam rady w tym miesiącu, może jakaś dobra dusza będzie mogła zafundować nam ten wkład...? będę wdzięczna.

Cameo

 
Posty: 16220
Od: Pt cze 20, 2008 23:44

Post » Wto maja 19, 2009 14:02

Witaj Kamila- jasne, że nie mam nic przeciwko. Cała przyjemność po mojej stronie, zwłaszcza, że prowadzisz wątki z happy endem. Pozwalają mi wierzyć, że i nasze kotki mają jakieś szanse na dobre życie.
Tylko z czasem u mnie cieniutko...więc wnikliwa lektura odłożona na lepsze czasy.
przy okazji prywata, ale to ważne - mam nadzieję, że wybaczysz
potrzebny DT dla małych kociaków ( w tym jednego z martwicą oczka) - zagrożenie panleukopenią. Na razie zdrowe. - wątek Płockich kotów

Gohag

 
Posty: 2346
Od: Śro sty 16, 2008 8:16
Lokalizacja: Płock

Post » Wto maja 19, 2009 14:40

Cameo pisze:Babett_B, nie lubię go łapać, ale nie mam innego wyboru, klatka za mała, w łazience remont, a za łóżkiem się nie oswoi, chociaż może...?

Penelopa na początku też siedziała za łóżkiem, ale potem zaczeła wychodzić na fotel, czy pokoje...


Cameo, to absolutnie nie byl wyrzut - łapanki zaczęły się w schronie i te chyba były dla niego najgorsze bo kończyly się przenoszeniem w inne miejsca, zastrzykami, przwożeniem.
W domu to w domu - sądząc po jego reakcji (może malej, ale jednak pozytywnej), te lapanki nie odciskają na nim takiego piętna jak schroniskowe.

Tak sobie myślę, że jeśli nie sprawia problemów (nie bije kotów, nie demoluje mieszkania, nie sika po kątach ;) ) to może faktycznie dać mu spokój... Jeśli będzie sobie siedział w drapaku łatwo go będzie znaleźć, zajrzeć, zagadać, czasem delikatnie głasnąć (skoro raz pozwolił to następny raz też pozwoli, pewnie Twój ojciec chciał go złapać szybko i się kocisko przestraszyło). Obawiam się tylko jednej rzeczy - że jak go za często będziesz ganiać i łapać to się zacznie Ciebie bać, a szkoda by było, bo zdobywasz jego zaufanie :D No a kto go oswoi jak nie Ty? :D
Obrazek Obrazek

Babett_B

 
Posty: 1026
Od: Pon lut 02, 2009 19:50
Lokalizacja: Pruszków/Milanówek

Post » Wto maja 19, 2009 17:33

Za oswajanie koteczka. :ok: :ok:
Obrazek Obrazek

Kłamstwo jest jedyną ucieczką słabych. Stendhal
Wątek Łopatą i do piachu ku przestrodze o zaufaniu i podłości ludzkiej bez granic, ale i szczęśliwym zakończeniu :) :) :)
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1& ... &start=960

Anna61

 
Posty: 40407
Od: Nie lis 25, 2007 20:27
Lokalizacja: Pabianice

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, Google [Bot] i 53 gości