Witam, "trochę" mnie nie było, ale miałam bardzo ciężki okres w życiu. Oczywiście wyczytałam wszystkie zaległości i nie mogę uwierzyć widząc zdjecia Peli, Pchełki i Rudzinki. Ja wiem, że koty z wiekiem zmieniają się ale
aż tak?
Teraz to przepiękne panny. Co to znaczy wola życia i fart trafienia do cudownego domu. Vadee i Bartku - wielki szacun.
Agul-la twoje dzieciaczki teraz i wtedy gdy je przygarnełaś to nawet nie ma skali porównawczej. Przeciez one były maleńkie kruszynki a teraz to dorodne i dostojne kocipaństwo

.
Po kilku latach bezowocnych prób udalo mi się odłowić etatową kocią rodzicielkę - czyli mamusie mojego Milusia i Oli Benia - tak zwaną Bezogonkową. Tylko dlatego się udało, że przypadkowo w kociej budce znalazłam jej jeszcze ślepe kociaki. Walczyła dzielnie ale instynk macierzyński był silniejszy od strachu i weszła do klatki-łapki po kociaka.
Tym sposobem mamusia i czwórka kociąt (same dziewczynki) trafiła miesiąc temu do lecznicy. Dostały duży, ładnie urządzony apartament i całodobową opieke lekarską. Na wolności pewnie żadne by nie przeżyło bo jedne z kociaków choc jeszcze ślepy już miał zaropiałe oczy. Są trzy buraski z białymi skarpetkami i jedna o umaszczeniu syjamki. Są piękne, wyleczone i rozkosznie brykają. Wczoraj dostałam z lecznicy sms-a, że dzieciaki już zaczęły jeść same mokrą karmę. W najbliższym czasie odizolujemy mamuśke od dzieci i jak zaniknie jej pokarm zrobimy sterylkę. Zreszta mamusia jest już zmęczona dziećmi i chyba chetnie sie odizoluje. Największe szczęście to jest to, że wszystkie kociaki są już zarezerwowane. Jedna z osób bierze parkę, reszta też ma już domy - takie wśrod znanych lecznicy klientów.