pigula pisze:Ludziska, dziś byłam na działce u mamy mojej przyjaciółki. Pojechałam zawieźć jej autem rośliny do posadzenia.
To takie działki pracownicze w okolicy WATu (Warszawa będzie wiedziała, gdzie się znajduje ta uczelnia).
Już wcześniej wielokrotnie słyszałam z opowieści o sąsiadce tej mamy. Ta starsza pani od dłuższego czasu jeździ z innej części miasta. Przyjeżdża codziennie na działkę karmić. Kiedyś miała pod opieką kilka kotów, które "życzliwi" ludzie wytruli.
Został jeden i do niego ta pani Halinka tak przyjeżdża.
Widziałam go dzisiaj i się załamałam.
To wg. mnie pseudo pers. Starszy (co najmniej 10 letni) kocur. Z tego co się dowiedziałam, mieszka na tych działkach od zeszłego roku (nie wiem, jak przetrwał zimę). Na 100% ktoś go wywalił z domu. Podchodzi do ludzi, daje się głaskać. Taki dystyngowany starszy pan... w kiepskim stanie.
Licha szara sierść, na pewno zęby w złym stanie, mordka plaskata (jak u persa) i piękne oczy.
Nikt nie wie, czy jest wykastrowany... do weterynarza p. Halinka nie pójdzie. To starsza kobieta, tyle że raz dziennie przyjeżdża i dokarmia.
Na razie, chciałabym pomóc tej kobiecie i kupić mu troszkę lepszego jedzenia. Dziadzio je Whiskasy itp., czyli to na co ta pani ma pieniążki. Czasem mu kupuje trochę surowych podrobów.
Siedzi mi w głowie ta kocina. My mieszkamy w kawalerce i mamy już 2 kocice. Trójka, to byłoby sporo (wiem, że niektórzy tu mają znacznie więcej). Kot na pewno wymagałby wizyty u weterynarza, na 99% kastracji (może ktoś mógłby mi pomóc w ew. znalezieniu darmowej kastracji?)... to są koszty.
Dlatego, na razie wystawiam chociaż bazarek...