No proszę, muszę pisać sama do siebie. A fotek na razie nie ma, tzn. są, ale jedynie na dysku i w aparacie, bo ostatnio nie miałam czasu
Dziś nastał wielki dzień - po mordędze w zeszłą sobotę i wczoraj, kotom wreszcie został udostępniony balkon bez ich pilnowania. Bo siatkę mam
Jeszcze czeka mnie mocniejsze naprężenie linki z kimś, bo samej ciężko, postawienie po bokach drewnianych kratek dla większej prywatności, ale to, co najważniejsze, już jest
No i oczywiście balkon był otwarty przez pół dnia, a ja się napawałam widokiem leżakujących kotów
Nie od razu zreszta zaczęły korzystać z nieograniczonego dostępu, początkowo były nieufne, ale później im się spodobało, zwłaszcza kosmitom
Hestia opalała się do góry brzuchem, Alma wolała leżeć na kocyku w cieniu, a Chico napadał to na jedną, to na drugą i dusił
