Witajcie,
chcę się podzielić dobrymi wiadomościami.
Dawno nie odzywałam się, bo długo walczyłam ze złymi wynikami Dudaska. Nie było o czym pisać, ponieważ wyniki były zatrważające, przeważnie >400-500. Mimo diety cukrzycowej, wszelkich szykan i nic. Walczyliśmy tak od października 2008.
Dopiero po marcowej wizycie u p. dr Bielowej w Klinice Małych Zwierząt na SGGW coś się ruszyło. Najpierw zgodnie z zaleceniem zrezygnowaliśmy z drastycznej diety. Tzn. Duduś nadal dostaje puszki dla cukrzycowych kotów, ale dla zachęty mieszane z karmą, którą jadł przed chorobą. To go widocznie zachęciło, bo jedzenie zaczęło znikać, a poprzednio często musiałam rano wyrzucać nocne jedzenie, a Dudas chodził głodny i żebrał u każdego o kawałek czegoś innego do jedzenia. Wychudł, zrobił się malutki,smutny. Dlatego postanowiłam, że będę podawać mu mieszane jedzenie dla zachęty.
I o dziwo, zaczęły poprawiać się wyniki.
Teraz od około 2-3 tygodni wyniki są cudne 110- 140. Duduś przytył, wygładził się, mało sika, bo wody pije tylko tyle co dawniej.
Żyć nie umierać. Aż boję się cieszyć, żeby nie zapeszyć.
Tak sobie myślę, że nawet przy chorobie nagła zmiana żywienia może tylko zaszkodzić, jak nie jest akceptowana przez chorego.
A nasz Duduś widocznie powiedział sobie, że nie będzie jadł tego świństwa /tzn. puszek dietetycznych/, zastrajkował i wygrał . Mam nadzieję, że już teraz będzie tylko lepiej.
Pozdrawiam wszystkie zacne cioteczki i życzę dobrych wyników Waszym Futrzaczkom.
Ewa
