» Pon kwi 06, 2009 22:46
Witam Serdecznie Dziewczyny. Kilka minut temu wróciłam.Jestem dosć mocno wykonczona po dzisiejszym dniu i to nie tylko fizycznie. Zajme się zatem sprawami najważniejszymi i musze trochę odpocząć bo dzień był naprawdę dla mnie trudny.,Kotki ktore dziś zostały wysterylizowane wybudzają się dosć powoli. Szwy są dosć ładne, oczywiscie samorozpuszczalne.Brzuszki delikatnie wygolone i dosć precyzyjnie i delikatnie zaszyte.Ładna robota.Teraz zajmę się koteczką która była w ciaży. Ciąża faktycznie była dosć zaawansowana. Mam jednak nadzieję ze w zwiazku z tym ze robiłam trudniejsze przypadki , ten będzie troche lżejszy a kotka wróci szybko do zdrowia. Koteczką ktora dzis sterylizowałam jest Perełka. Ma ona Opiekuna Wirtualnego w Vivie. W ubiegłym roku o czym Wam nie pisałam zdażyła mi sie jedna wpadka. I ta właśnie wpadka była Perełka.Koteczka jako młodziutka dosć szybko zaszła w ciaże.Brzuszka nie było prawie widac i kiedy przyjechałam po nia na sterylke z przerazeniem odkryłam ze Perełka ma powiększone gruczoły mleczne. Szukanie kociat na nic mi sie zdało bo teren tak rozległy ze to szukanie igły w stogu siana.Nie wiem ile kociakow Perełka urodziła. Wiem że z tego miotu przeżyło dwóch chłopcow z ktorych obecnie jeden żyje. Jest to Tuptuś. Sliczny młodziutki kocurek. Potem wstawie jego zdjecia. Jego razem z Perełka bo widać na nich ze kociaki sie kochają poprostu i widać jak cudowną i troskliwa mamą jest Perelka i ze nadal mamkuje Tuptusiowi. Drugim chłopcem był Szymonek, który bardzo sie rozchorowal póżną jesienia i nie pozwolił sobie niestety pomoc.To ten kotek co miał jedno oczko brązowe a drugie zielone. Uroczy kociak. Powiem tak, decyzja o sterylce Perełki była jedyną słuszną decyzją. To ze w ubieglym roku kotka przez moje niedopatrzenie i nieuwagę urodzila kociaki nie uwazam za żadną kleske bo w tym czasie sterylizowane były inne kotki jak chociażby Róża, ktora była w bardzo wysokiej ciąży a urodzenie przez nią maluszkow narażało w tym miejscu gdzie jest, zycie jej i dzieci. Sterylizowalismy w tym czasie też mame Róży, co było priorytetem bo podobno raz sie zdarzyło ze kotka opusciła miot i kociaki umarły z głodu.Wiem to z opowiadań ludzi. Nie mogłam do tego dopuscić. Tym bardziej ze to miejsce zostalo przeze mnie odkryte przypadkiem i trzeba bylo działac bardzo szybko.A problem był duży bo kotki mnie prawie nie znały. Urodzila Perełka. Urodziła jedna kotka ale przy ponad 130 nie była to zadna katastrofa. Tym bardziej ze planowałam że ewentualnie tym dwóm maluchom poszukam domkow gdzyby były jakies problemy czy zagrożenia. Ale nie było. Smierc Szymonka była nie przypadkowa i pewnie swiadczyła o jakiejś chorobie wrodzonej. W tej chwili Perełka ma Tuptusia z którym razem je, pięknie się wita i kociaki sie wspolnie ocierają z wielką radoscia.W tym roku kilkakrotnie probowałam złapac Perełkę na sterylkę . Niestety z żadnym powodzeniem. To bardzo mądra i ostrozna kotka. Odejdzie głodna ale nie wejdzie do pułapki. Jedyna metoda dosć zreszta jak sie okazuje słuszną było wykorzystanie przeze mnie najmniejszego transporterka. Ktory ukryty postawiłam zaraz przy miseczce gdzie karmilam Perełkę. Miałam szczęście ze przyszła sama a było dosć ciepło więc miała troche uspioną czujnosć. Ktora zwykle jest wielka i kicia ucieka na wyciagniecie reki. Pozwoliłam zjeść jej tylko kilka kesów bo niestety nie moglam pozwolić na wiecej. A potem szybciutka akcja jednym ruchem i zanim kicia sie zorientowała juz mocowałam transporterek na bagaznik roweru. Całą droge mowiłam do Perełki bo chciałam aby była spokojna.To mądra kicia. Spokojna i dosc zrównoważona. Mam nadzieję ze mi wybaczy.Zrobiłam dziś rzecz dziwną co pewnie i Was zaskoczy ale czułam taką potrzebę.Poprosiłam Wetkę o wydanie mi płodów Perełki bo chce je pochować. Wcześniej słyszalam że ciaża była dosć wysoka wiec bardzo mnie zabolało.Nie chciałam zeby malenstwa poszly do utylizacji razem z innymi odpadami chirurgicznymi. Perełka miała 4 kociaczki. W zasadzie to jeszcze nie rozwiniete w pełni płody pozbawione zupełnie futerka.[i][i] Mam teraz trochę doła ale wiem ze nie było wyjscia. Zrobie wszystko aby szybko zapomniała i była szczęśliwa.Zal mi jej bo wiem ze jest bardzo macierzynska.Dlatego trochę się martwie.Ciaża nie była az tak wysoka jak na początku okresliła Wetka. Dowiedziałam sie jednak ze w naszym Gabinecie nie będa nam sterylizować aborcyjnie kotek bo TOZ za mało płaci. A dla gabinetu wiaże sie to z dodatkowymi kosztami;nici, wieksze cięcie, wiecej środka znieczulającego.Druga sterylizowana koteczka ma malutkie ciecie. Ranka pewnie szybko sie zagoi. Jeśli chodzi o koteczke z zapaleniem płuc to niestety wyniki i rokowania są złe.Morfologia bardzo niekorzystna. Bardzo mała ilosć białych ciałek krwi powoduje ze kicia sie poddała i nie walczy juz z choroba. Zapalenie płuc jest efektem braku odpornosci organizmu. Podobnie jak choroba nerek u Malwinki. Wyniki pokazują anemię i niestety jest podejrzenie białaczki.Jest żle nie będe ukrywać i mała szansa że kicia z tego wyjdzie.Całosć badania tzn.Morfologia plus leki ktore dostała dzis w Gabinecie plus kolejne leki na 5 dni do domu w zastrzykach plus trzy dawki witamin do stosowania co drugi dzień. To wszystko razem to koszt 35 zł. Kupiłam kici też suchą RC u Wetki bo prosiła zeby kicia jadła lepszą karme.No i teraz sprawa najważniejsza. Czyli LUNA.Zrobiłam więc sekcję Lunie.Wszystkie obrazenia Luny są bez watpienia powypadkowe. Co do tego Weta nie ma zadnych innych teorii. Jedna strona ma połamane żebra, nastąpiła odma płucna i krwotok wewnętrzny do płuc.Gdyby nastąpiło pobicie czy skopanie obrażenia byłyby obustronne i kark mogłby być uszkodzony. Tu uszkodzenia sa tylko po jednej stronie i wszystko wskazuje na to że Luna została śmiertelnie potrącona przez samochód. Możliwe ze był to jakis nieszczęśliwy wypadek. Mozliwe ze Luna wybiegła nagle bo ktoś Ją wystraszył. Może pies pogonił, tam duzo ludzi wyprowadza swoje psy.Gdybym to widziała mogłabym cos w tej sprawie robic. Ale nie widziałam tego zdarzenia.Mógł ja najechać ktos wjeżdzajacy lub wyjezdzajacy z garażu. Mogł ja nawet dobrze znac i dlatego tam zaniósł ciałko bo wiedział ze ona zawsze tam jadła. Jest mi dalej bardzo bardzo cieżko ale wiem choc to. Zadawanie sobie mnóstwa pytań bez odpowiedzi jest prawdziwą udreką dla duszy.Sekcja Luny nie kosztowała 80 zł jak przypuszczałam wcześniej. Wniosek taki miałam po tym jak w ubiegłym roku znajoma robiła tam sekcje kotki i zapłaciła 80 zł. Miało sekcji nie byc ale dzis jak dawałam kotki do sterylki podpytałam Wetke i chciałam znać jej opinie i cenę przy okazji. To mnie przekonało zupelnie. Koszt sekcji dla mnie 40 zł. Dziekuje Lunie że z nami była Dziekuje ze dała mi i Wam Całe Swoje piękno i ciepło. I Dobroć. Była bardzo ciepłą Koteczka co widac na każdym zdjęciu. Biła od Niej radosć i cheć życia nawet w te mrożne czy deszczowe dni. Tak mi przykro ze nie dane jej było doczekać letnich promieni slonca aby mogla wygrzewać swe futerko na garazu tak jak robiła to w ubiegłym roku.Pozdrawiam Was Serdecznie.