Wiesiunio mial zawsze zadumane, filozoficzne spojrzenie i takaz nature - niczego nie robi bez glebszego zastanowienia; podjecie takiej decyzji, czy np. wskoczyc na kolana, zawsze wymaga czasu.

W wypadku stracil tez jeden gorny kiel - pieknie to wyglada, przy ziewaniu na przyklad. Bardzo chcial wychodzic na dwor, dlugo sie nie mogl jednak zdecydowac i na szczescie, do tej pory, nie opuszcza przydomowego ogrodka.
Dwa lata temu okazalo sie, ze ma bialaczke...Oszczedze szczegolow, umieral...Wyniki analiz mial fatalne, samopoczucie i rokowania tez, ale byl w trakcie kuracji interferonem, kazali walczyc do konca.....i stal sie cud

Od czasu tamtej wielkiej batalii caly czas jest pod nasza i wetowa czujna opieka, wyniki analiz - raz lepsze, raz gorsze, jeszcze kilka cykli interferonu, samopoczucie caly czas dobre
To sie, niestety, moze zmienic...Od wiosny ma niski poziom leukocytow, kolejne kuracje interferonowe /+inne leki wspomagajace/ niewiele juz pomagaja

Walczymy, bedziemy walczyc!
Zdjecia Wieslawa na razie tylko w watku Trojaczkow
