
Ponieważ non stop się rozglądam, zaglądam pod samochody itd. zauważyłam dziś buraska. Pomyślałam sobie tylko, że szkoda, że to nie rudy i poszłam dalej. Wracam, a burasek dalej w tym samym miejscu, w tej samej pozycji, siedzi na śniegu. Zagadałam do niego, rozmiauczał się okropnie, więc go wzięłam na ręce. W łapki miał wbity lód i śnieg. Dorcia zgodziła się (na moje szczęście) wziąć go na chwilę, więc teraz siedzi u niej, razem z koteczką, którą Dorci parę dni temu przynieśli ludzie.
Więc teraz szukamy dodatkowo domów dla parki tygrysków: kotki i kocurka. Koteczka jest drobniutka, ma maleńki nosek, maleńką główkę. Ma może z 5 miesięcy. Dorcia nazwała ją Lili.
I kocio którego jutro najprawdopodobniej wezmę do schroniska - ok. 6 miesięcy, słodki.
Naprawdę oba kociaki są przekochane, tylko brać i kochać.