Dorian odszedl...- jego ostatnie zdjecia

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Sob sty 17, 2004 8:54

A propos kotow w srodkach transportu. Milam dachowca pieknego czarno bialego Pussy, wszedzie go zabieralam jak jechalam na noc, tak sie nauczyl ze w tramwaju przystanek przed wysiadaniem domagal sie wypuszczenia z transportera potem dzielnie wysidal i dumnie z podniesionym ogonem zasuwal do domu, w puszorkach i na smyczy rzecz jasna. Jezdzilam z nim do Puszcykowka i z pociagu tez wysiadal i zasuwal na wlasnych lapkach. Nie pamietam jak to sie zaczelo ale wzbudzal podziw. Pussy w ogole byl super bo od 3 lat nie zyje. Znalazlam go na ulicy i byl madrzejszy od mojej obecnej kociej arystokracji

Mariejo

 
Posty: 523
Od: Czw lis 06, 2003 20:23
Lokalizacja: Poznań

Post » Sob sty 17, 2004 15:10

Inka pisze:Bosh, Dorian jest moim nowym idolem! :ryk: :ryk:
A szelki solidne, nie puszcza? :strach:
Super, ze juz zdrowy :D



Szeleczki bardzo w porzadku, starannie pozapinane, poza tym on sie tak nie wyrywa, zeby je pourywac, raczej zwiedza ze spokojem :)
Tez sie ciesze, ze tak szybko wyzdrowial, dobrze, ze akurat mialam dzien wolny i moglam od razu zareagowac, bo by sie meczyl z tym pecherzem i z ta wysoka temperatura.

lorraine

 
Posty: 5629
Od: Pt lis 14, 2003 16:33
Lokalizacja: Warszawa - Mokotów

Post » Sob sty 17, 2004 15:14

ktosia pisze:Heh, swietna historia... bombowy, bezstresowy kot :ok:

btw.: kto wie, moze wlasnie dzieki temu pare osob z autobusu bedzie tak oczarowanych, ze postanowia sie zakocic :)


Dziekuje :oops:

Jest szansa, tyle osob mnie o niego pytalo, czy brudzi, czy niszczy itd, bylo wyraznie zachwyconych a ja oczywiscie odpowiadalam, ze nie, skad, w ogole nic zlego nie robi, aniolek :twisted:

Juz o tym myslalam, zeby sie z nim wynajmowac do domow, w ktorych ktos sie buntuje przeciwko koto i powalac go rudym urokiem Dorisia, ew. to juz bezplatnie :wink: bede z nim jezdzic po Warszawie i reklamowac koci rod :D

lorraine

 
Posty: 5629
Od: Pt lis 14, 2003 16:33
Lokalizacja: Warszawa - Mokotów

Post » Sob sty 17, 2004 15:26

lorraine pisze:Juz o tym myslalam, zeby sie z nim wynajmowac do domow, w ktorych ktos sie buntuje przeciwko koto i powalac go rudym urokiem Dorisia, ew. to juz bezplatnie :wink: bede z nim jezdzic po Warszawie i reklamowac koci rod :D


Lorraine :ok: :ok: :ok:
Obrazek

Happy

 
Posty: 2832
Od: Śro lis 19, 2003 2:36
Lokalizacja: Bayreuth, Niemcy

Post » Sob sty 17, 2004 15:35

Dorian jest chyba jakims dalekim kuzynek Pitasza. Pi to też kot podróżnik. Narazie jednak nie miał sposobności podróżowac autobusem, samochód za to jest jego żywiołem :D W samochodzie się jeździ, a nie w transporterku! Kot musi przeciez świt przez szyby pooglądać. Jak tylko zobaczy, kiedy samochód stoi na światłach, przechodniów za szybą, to przednimi łapkami opiera się o drzwi i z inteligentna mina omiata wzrokiem wszystko wokół. Gdy się zmeczy, a musicie wiedzieć, to bardzo trudna robota, wskakuje na tylnią półkę i zasypia :D Tylko tapicerka jest granatowa :? Czasem zdaża nam się zabierać do veta z zaprzyjaźnioną szkołą jazdy. Ohhh! Wtedy ma używanie :D
Swojego veta uwielbia, wszedzie sobie da zajrzeć, ale jeśli akurat jest jego asystentka to :twisted:

kociamatka

 
Posty: 13328
Od: Śro mar 20, 2002 13:44
Lokalizacja: Warszawa

Post » Sob sty 17, 2004 17:15

kociamatka pisze:Dorian jest chyba jakims dalekim kuzynek Pitasza. Pi to też kot podróżnik. Narazie jednak nie miał sposobności podróżowac autobusem, samochód za to jest jego żywiołem :D W samochodzie się jeździ, a nie w transporterku! Kot musi przeciez świt przez szyby pooglądać. Jak tylko zobaczy, kiedy samochód stoi na światłach, przechodniów za szybą, to przednimi łapkami opiera się o drzwi i z inteligentna mina omiata wzrokiem wszystko wokół. Gdy się zmeczy, a musicie wiedzieć, to bardzo trudna robota, wskakuje na tylnią półkę i zasypia :D Tylko tapicerka jest granatowa :? Czasem zdaża nam się zabierać do veta z zaprzyjaźnioną szkołą jazdy. Ohhh! Wtedy ma używanie :D
Swojego veta uwielbia, wszedzie sobie da zajrzeć, ale jeśli akurat jest jego asystentka to :twisted:



Moj Podroznik jeszcze samochodu nie zna, ale sadze, ze jak pozna to pokocha :o
Kot moich rodzicow sporo jezdzil samochodem na dzialke i z powrotem i dokladnie tak samo sie zachowywal jak Pitasz (krewny?), wygladal przez boczna albo tylna szybke, a jak juz sie naogladal to zasypial na tylnej polce. Jak dojezdzal na miejsce, to zawsze o tym wiedzial i juz duzo wczesniej domagal sie wypusczczenia i lecial na miejsce na skroty.
Fajnie wygladal na tej polce, jak maskotka :)

lorraine

 
Posty: 5629
Od: Pt lis 14, 2003 16:33
Lokalizacja: Warszawa - Mokotów

Post » Sob sty 17, 2004 17:19

Pozdrowienia dla Doriana od podróżników Budynia i BluMki... 8)
Kiedyś się śmałam, że Budyń ma największe kocie terytorium w Polsce - znaczył Góry Świętokrzyskie, Mazury i wybrzeże w Gdyni.... :wink:
[url=http://www.TickerFactory.com/]
Obrazek
[/url]

lady_in_blue

 
Posty: 6164
Od: Pon kwi 22, 2002 10:35
Lokalizacja: Wola

Post » Sob sty 17, 2004 18:01

AnnaP.P. pisze:Pozdrowienia dla Doriana od podróżników Budynia i BluMki... 8)
Kiedyś się śmałam, że Budyń ma największe kocie terytorium w Polsce - znaczył Góry Świętokrzyskie, Mazury i wybrzeże w Gdyni.... :wink:


Dziekujemy :piwa:
Anno, Ty zabierasz swoje koty na wakacje i tam tez z nimi wychodzisz na spacerki? Ja jeszcze nie mialam tego dylematu ale to az grzech trzymac takiego kota w domu wciaz i wciaz, zanudzi sie albo jeszcze, co gorsza, jakichs stresow sie nabawi... :wink:

lorraine

 
Posty: 5629
Od: Pt lis 14, 2003 16:33
Lokalizacja: Warszawa - Mokotów

Post » Sob sty 17, 2004 18:09

lorraine pisze:Anno, Ty zabierasz swoje koty na wakacje i tam tez z nimi wychodzisz na spacerki?


Jak są warunki, to czemu nie?
Z ciekawostek: kiedyś byłam u rodziców, ojciec podwiózł nas samochodem do babci, wracaliśmy piechotą. Toe jek ok 4 kilometrów, w noemalnych okolicznościach 45 minut ostrego spaceru pod górkę, z kotem prawie trzy godziny.... No i jakiś kilometr od domu kot odmówił współpracy i stwierdził, że on ma dość spacerku, wracamy, skąd wyszliśmy.... Nawet na rękach ciężko go było nieść, bo chciał zawracać.

Z mrożących krew w żyłach -- kot mi się wyrwał razem ze smyczą na plaży w Gdyni, pierwszego dnia pobytu. Oczywiście po piachu mogłam go gonic ile chcieć... W sekundę zobaczyłam oczami wyobraźni, jak przez cały urlop chodzę i szukam zagubionego kotka. Wrzasnęłam "stój" i kot...dobiegł do skraju plazy, do pierwszych krzaków, i tam stanął.... 8)
[url=http://www.TickerFactory.com/]
Obrazek
[/url]

lady_in_blue

 
Posty: 6164
Od: Pon kwi 22, 2002 10:35
Lokalizacja: Wola

Post » Sob sty 17, 2004 18:34

AnnaP.P. pisze:Wrzasnęłam "stój" i kot...dobiegł do skraju plazy, do pierwszych krzaków, i tam stanął.... 8)


Niezwykle 8O

lorraine

 
Posty: 5629
Od: Pt lis 14, 2003 16:33
Lokalizacja: Warszawa - Mokotów

Post » Czw sty 29, 2004 17:13

A teraz wracajac do tematu...

Wracalam w niedziele do domu wieczorem i na sasiednim osiedlu zobaczylam pania na spacerku z kotem, tak ladnie za nia szedl, z podniesionym ogonkiem...
Dopiero po chwili moj mozg zaczal jakos racjonalnie przetwarzac dane, po pierwsze jest - 10 stopni po drugie kot nie ma smyczki, o co wiec chodzi?!
I oczywiscie, pani poszla sobie a kocisko zostalo, oczywiscie musialam podejsc sprawdzic co sie dzieje 8)
Znalazlam kotke, przemarznieta, przerazona, bardzo lagodnie nastawiona, wyraznie domowa i zadbana i wyraznie zagubiona, chodzila szukala, wachala obok wejscia do klatki :(
Rozejrzalam sie wokol, czy nie ma jakiegos ogloszaenia, ale nie, nie moglam kociska tak zostawic, wzielam na rece i poszlam do domu.
Kotka przez caly czas nawet nie drgnela i nie zamiauczala, tylko trzesla sie z zimna...
Poczatkowo zamieszkala u mnie w malym pokoju, ktorego i tak prawie nie uzywam, potem stopniowo zaczelam ja wypuszczac i poznawac z moimi malymi. Nie jest to jeszcze przyjazn, ale obywa sie bez wiekszych awantur, czasami ktorys warknie albo nafuczy, do lapoczynow nie dochodzi.
Oczywiscie rozwiesilam ogloszenia, ale nikt nie odpowiedzial, myslalam zeby znalezc dla niej nowy domek, ale ona jest taka sliczna i spokojna, ze chyba nie bede sie mogla z nia rozstac :)
Kotka ma 7,8 miesiecy, jest szaro czarna, pregowana i nakrapiana, ma sliczne, ogromne zielone oczy, jest na oko (weterynarza, nie tylko moje) zdrowa i nie w ciazy.
Tak wiec dokocilam sie i teraz szukam dla niej imienia na D :D

lorraine

 
Posty: 5629
Od: Pt lis 14, 2003 16:33
Lokalizacja: Warszawa - Mokotów

Post » Czw sty 29, 2004 17:22

Gratulacje :D :balony:
Masz dobre serduszko :D
Imię na D... tylko Dżuma mi przychodzi do głowy :roll: tfu tfu

ani

 
Posty: 3491
Od: Pon mar 10, 2003 23:31
Lokalizacja: Gdynia

Post » Czw sty 29, 2004 20:40

Wow, lorraine, wyrazy uznania.
Na D? Dafne? Duszka? No, nic mi nie przychodzi do głowy, jeszcze Drupi....ale mam zle skojarzenia
[url=http://www.TickerFactory.com/]
Obrazek
[/url]

lady_in_blue

 
Posty: 6164
Od: Pon kwi 22, 2002 10:35
Lokalizacja: Wola

Post » Czw sty 29, 2004 20:44

Gratuluję :D
A może Daria bo podarowana przez los i jakoś tak do Doriana pasuje :wink: :D

ina

 
Posty: 4098
Od: Śro paź 08, 2003 21:27
Lokalizacja: Kraków

Post » Czw sty 29, 2004 21:07

Dakota

Kasia D.

 
Posty: 20244
Od: Sob maja 18, 2002 13:40
Lokalizacja: Lublin i okolice

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Jura, puszatek i 47 gości