A ja byłam dzisiaj na Wiosennej, po Pusię. A co się nasłuchałam........ Wnuk zrobił taką awanturę, że hej. Nie pod moim adresem, ale żony i pośrednio babci. Koty wyzywał od zdechłych itp. Wszystkie cztery kotki były zamknięte z babcią w pokoju (chora). Nie widziałam czarnego i nie zapytałam bo nie chciałam przedłużać wizyty. Babcia chciała mi oddać również Rukię, tę co to za 100 milionów by jej wcześniej nie oddała. Podobno zadrapała do krwi najmłodsze dziecko i już jej nie chcą bo drapie. A to, że kotka się broniła to nie ważne. Obawiam się, że jak się zrobi cieplej, albo babcia zaniemoże na tyle, żeby się postawić, to koty wylądują na dworze. Tam chyba bez przerwy są awantury. Cóż, brak pracy rodzi różne frustracje, a na kim się najlepiej wyżywać?
Kiedy zbliżam się do Pusi i wyciągam rękę, to ona w pierwszym momencie się kuli, jakby się bała. A kiedy zaczynam ją głaskać od razu się prostuje i nadstawia łepek. Nie wiem czy ten facet ich nie bije i czy koty nie są trzymane z babcią w pokoju.
