Zaloga lezakuje po obiedzie, i delektuje sie cieplem, i zasluzonym odpoczynkiem. Jedno slepko podnosi sie leniwie na dzwiek nieprzyjemny jakis...bosh, nowy potwor w domu!
Koci wrog nr 1, syczacy i zionacy lawa, z dlugim ogonem, i z macka przebrzydla, marzacy o wessaniu arystokratycznych ogonow w swoj wielki brzuch. Kryc sie!
Zaraz zaraz...cos tu nie gra...potwor byl niebieski, a ten czerwony jakis...i macka mu sie wydluza...pod wszystkie meble wsuwa sie z sykiem swym jadowitym...niebieski nie byl taki sprawny...w sumie nie byl najgorszy, mozna sie bylo przyzwyczaic, a ten to jakis mutant paskudny...bosh, rozmnozyli potwora!
Zaloga udaje sie z predkoscia swiatla do jedynie slusznego miejsca schronienia, czyli pod sufit w kuchni, i stamtad obserwuje z trwoga inwazje czerwonego na swe pielesze. Czerwony drze sie wnieboglosy, wszedzie zaglada, ale goopi jakis, bo jednak nie zauwazyl, ze kocich juz tam nie ma od daaawna
W koncu czerwony meczy sie, ucicha, i zostaje odprowadzony przez Marysinska (ta kobieta to ma nerwy ze stali, albo nie pojmuje zagrozenia lebkiem swym ograniczonym)...ale bosh, nie do szafy na trzy spusty, tylko pod lozko w sypialni! Koniec swiata, czerwony opanowal teren, Marysia jest zdrajca, a w ogole co w miskach piszczy, bo dzielni zolnierze wyglodnieli w okopach.
Posileni zdziebko, i zacheceni uporczywym milczeniem czerwonego, udaja sie na przeszpiegi do sypialni. Misiaczek w progu, czyli na czatach, a Sisiula przed lozkiem, i lebek pochyla, a czerwonemu brzydki wzrok puszcza, coby sie pod tym lozkiem nie czul zbyt pewnie.
Czerwony nic...
Sisiula czolga sie pod lozkiem, jak w zasiekach, i oko w brzuch z czerwonym staje. Misiaczek z drugiej strony sie przysuwa, ciezko przelykajac z wrazenia, ale nie pcha sie na pierwsza linie, tylko Sisiule na odleglosc ubezpiecza.
Cesarzowa prezy grzbiet przed czerwonym wrogiem, i peszy go wzrokiem niemilym. Nagle decyduje sie na atak...prawa lapka bum, a masz a masz, brzydalu kolorowy! Lewa lapka rownowagi pilnuje w tym ciasnym pasazu.
Potwor zwatpil, i caly w nerwach przesunal sie do tylu...Sisiula napiera od frontu, a juz tak sie rozkrecila w boju, ze i lewa lapka poprawia.
Misiaczek slepka jak talarki, ale dzielnie wspiera Cesarska, z bezpiecznej odleglosci of kors.
Czerwony z trwoga wycofuje sie krok po kroku, kolko po kolku, az poddaje sie, przyparty do sciany.
No!
Macka lezy obok, mala i bezsilna, ale lepiej nie ruszac, bo a nuz wessie
Pierwsza bitwa wygrana. Sisiula wychodzi z podlozkowych czelusci, i maszeruje w kierunku salonow, z ogonem jak sztandar na wietrze, a za nia podaza dzielny wojak Misiaczek, wypinajac na tchorzliwego czerwonca swa rozlozysta pupe.
Zadowolona z siebie na maxa zaloga, defiluje przez pokoje, i udaje sie na spoczynek przed kominkiem, nie poswiecajac wrogowi wiecej uwagi. A niech lezy tam pod sciana, i niech sobie przemysli, zanim znow go najdzie rzucac sie na cesarska gwardie!
