Strzelali ostro i u nas - mimo iz mieszkamy z dzielnicy domkow jednorodzinnych. Moze i bylo nawet wiecej wybuchow, niz na zatloczonym Ursynowie - zadne bloki nie zaslaniaja widocznosci, wiec mam widok na dwie strony az po horyzont... O polnocy zrobilo sie jasno i kolorowo - wszystko bylo widac przez dachowe okna

Omu siedzialo z nami na parapecie i ogladalo swiatelka - za to biedny maotek za bardzo nie wiedzial, co jest grane. Rozplaszczyl sie na srodku salonu i tylko od czasu do czasu podnosil glowke, jak cos sie detonowalo akurat nad nami. Wyglaskany - odetchnal z ula, za to az do rana trzymal sie bliziutko, spal na lozku, ktore na akje swietowania znieslismy na dol

i zrobil sie podejrzanie miziasty. W sumie - nie bylo zle
Aha - zupelnie nie bylo petard hukowych, ktorych ogromnie nie lubie - i ktore sa prawdziwa plaga przynajmniej w okolicach Multikina na Ursynowie, gdzie poprzednio mieszkalismy...
