Co byście zrobili na moim miejscu ?

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto gru 30, 2003 11:46

Kotka powinna "zaginąć" na dobre... Wszak jej właściciele za bardzo się nie przejmują jej losem i pewnie by przeszli obojętnie koło faktu że kot im zniknął...
Za takie traktowanie należy się jej normalny dom. Działaj... :D
Pozdrawiam, Krzysio

Krzysio

 
Posty: 2622
Od: Pt lut 21, 2003 0:59
Lokalizacja: Poznań-Piątkowo

Post » Wto gru 30, 2003 11:53

Ta kotka przecież prędzej czy później wróci z "brzuchem". Co wtedy z nią zrobią? A z małymi?
Moim zdaniem - bierz ja. Tym bardziej, że jest "chodliwa"

ani

 
Posty: 3491
Od: Pon mar 10, 2003 23:31
Lokalizacja: Gdynia

Post » Wto gru 30, 2003 12:06

A ja nie moge sie tak po prostu pod tymi postami podpisac....
Ludzie czesto mysla o kotkach jak o stworzonkach, ktore najlepiej radza sobie same i bez czlowieka z pewnoscia "nie zgina" (w przeciwnosci do psow). Na wsiach pelno jest wszak kotow, latajacych dziko i tylko "miskowo" zwiazanych z konkretnym domem. Miska mleka do lowionych samodzielnie myszek :roll:
Jasne, ze mozna i nalezy z takim pogladem na te zwierzaki dyskutowac, ale w koncu nie zmusi sie wszystkich sila, by przestali myslec o kotach jak o myszolowach, swietnie radzacych sobie samym, przywiazanym do miejsca jedynie, mniej do czlowieka.

To stereotyp, jednak walczenie ze stereotypami metoda wypraw krzyzowych sie nie sprawdza. To moga, choc nie musza byc ludzie zli i nieodpowiedzialni w ogole, ale dzieciaki wiedza to, co nauczyly sie w domu. Nie wolno zabierac im kochanego kotka dlatego jedynie, ze same nie wiedza jak wyjatkowo dobre warunki kici zapewnic.

Kotka jest zarobaczona? Niesterylizowana? Tu metoda jest rozmowa, edukacja, uswiadamianie.... jesli nie rodzicow, to mozna przeciez pogadac z dzieciakami, wytlumaczyc kiedy kotek czuje sie naprawde szczesliwy. Z drugiej strony jesli podchodzi sie do ludzi od razu jak do nieodpowiedzialnych anty- opiekunow, to moze nie dziwne, ze nie chca sluchac....jesli mozna pomoc w zalatwieniu opieki weta, to moze od tego sprobowac zaczac?

Sorry, moze sie narazam, ale nie podoba mi sie pomysl zabrania kota dzieciom. I dziwie sie ze tak latwo sie wszyscy zgadzaja....
Rozumiem, kiedy sytuacja jest nagla i dramatyczna, kiedy zwierzeciu dzieje sie taka krzywda, jak Borutce i jest to wybor niemalze typu zycie- smierc.jednak w tym wypadku to chyba ostatecznosc i z niezrozumialych dla mnie do konca wzgledow zbyt szybko do niego doszliscie.
Moze warto sprobowac inaczej- dla dobra ludzi, dzieci i kotka, ktory przeciez moze miec u nich dom. Moze trzeba tylko troche pomoc....?
ObrazekObrazekObrazekObrazek
Sa dwie Mamy i jedno Slonce/chociaz kazda inaczej kocha/Marta ma podrapane od "zabawy" rece, Ania- mruczacego na kolanach kota.

nan

 
Posty: 3267
Od: Śro lis 12, 2003 19:54
Lokalizacja: Warszawa-Mokotow

Post » Wto gru 30, 2003 12:15

Ale chyba pomagano im przynosząc co jakiś czas tego kota z piwnicy, rozmawiając o sterylizacji. Przecież gdyby kota kochali nie wyrzucaliby go podczas wyjazdów do piwnicy. Wystarczyło zostawić kilka misek z jedzeniem i wodą w domu lub poprosić sąsiadów o karmienie kotki.
Obrazek
http://www.forastero.pl hodowla kotów brytyjskich

Mysza

Avatar użytkownika
 
Posty: 39656
Od: Pon cze 02, 2003 10:17
Lokalizacja: prawie Kraków

Post » Wto gru 30, 2003 13:19

Nan, nie mogę się zgodzić z tym co piszesz. W tym przypadku nie chodzi o wiejskiego kota, który "od zawsze" radzi sobie na wolności. To kot domowy wyrzucany co jakiś czas do piwnicy, gdzie najprawdopodobniej dla żyjących tam kotów jest obcy, być może atakowany i może dlatego coraz bardziej nieufny.
Niewykluczone, że dla Maryli alternatywą jest albo zabranie kotki albo za 2-3 miesiące zastanawianie się co zrobić z całym miotem.
Nie sądzę, by ludzie ci byli jakimiś zwyrodnialcami - zaopiekowali się znalezionym kotem, ale ich ignorancja i być może zła wola nie czyni ich właściwymi opiekunami kota. A rozmowa z dziećmi zamiast z rodzicami raczej nie nastawi tych ostatnich do Maryli pozytywnie.
Poza tym na tym forum priorytetem jest zwierzę, szczególnie dla tych, którzy tak jak Maryla wiele czasu, pieniędzy i dobrej woli poświęcili na leczenie, sterylizacje i znajdowanie domów. Dzieciom będzie przykro... Trudno.
Gracka + Kichulka i Bubulek :) oraz Mała Czarna

Gracka

 
Posty: 719
Od: Wto wrz 09, 2003 9:31
Lokalizacja: Warszawa (Bemowo+Ursus)

Post » Wto gru 30, 2003 13:27

Nawet bym się nie zastanawiała. Jak Ci udowodnią "kradzież"..? Przecież jest wiele kotów do siebie podobnych, nigdzie nie jest powiedziane, że wzięłaś akurat ich kota. Ci ludzie nie zasługują na kocią miłość, a nawet na kocią obecność w ich domu, wstrętne flejtuchy, żeby ich tak tasiemiec zeżarł..! :evil:
... i kota już nie wezmą na pewna. Co najwyżej rybki, a i tak im prędko zdechną, bo pewnie doleją wódki do akwarium i nie dokarmią. No i nigdzie nie jest powiedziane, że takie rybki będą im pasować do dywanu :twisted: :twisted:
...wiem, że jestem złosliwa i ciągle do tego wracam, ale SZOKUJĄCE.
Filemon, Nuteńka [*] kocham na wieki....
Franuś [*] w moim serduszku na zawsze
Dzwoneczku [*] Kochanie, pamiętam...
Bokiruniu [*] dziękuję...
Obrazek
Obrazek

Satoru

 
Posty: 11062
Od: Czw sie 21, 2003 13:32
Lokalizacja: Warszawa - Ochota

Post » Wto gru 30, 2003 13:34

W tym wypadku uważam, że nawet użycie słowa "kradzież" jest nieporozumieniem.
Zabranie kota z piwnicy, gdzie zmuszony jest przebywać po wyrzuceniu z domu jest po prostu udzieleniem mu - w tym momencie BEZDOMNEMU kotu - pomocy.
I tyle.

Nan - wielu ludzi udało mi się przekonać do sterylizacji itd. ALE W TYM WYPADKU, GDYBYM TYLKO MIAŁA TAKĄ MOŻLIWOŚĆ ZABRAŁABYM KOTA BEZ WAHANIA.
To co proponujesz Maryli jest nie fair: ona ma wziąć odpowiedzialność za leczenie kota, karmienie kota w piwnicy, sterylizację kota, opiekę nad kotem kiedy oni go wyrzucają?
Kot nie jest pod opieką dzieci, tylko ich rodziców, rodzice wykazują się nieodpowiedzialnością, bezmyślnością. To nie jest kwestia wytłumaczanie dzieciom, że "kotkowi jest smutno".

ryśka

Avatar użytkownika
 
Posty: 33138
Od: Sob wrz 07, 2002 11:34
Lokalizacja: Bielsko-Biała

Post » Wto gru 30, 2003 13:45

Zdarzyło się kiedyś coś chyba podobnego... Sąsiadka, bojąca się kotów i nie znająca ich, przywiozła skądś dwa kociaki "dla wnuka". Myślała, że będzie można wpuścić jej do piwnicy i chodzić tam karmić, bawić się z nimi i tak dalej. Nie zdawała sobie sprawy, że mieszkają tam inne koty, że kociaki (koło 2,5 miesiąca) nie dadzą sobie raczej same rady.

Trafiłem na nie podczas któregoś nocnego obchodu. Kilka dni później wzięliśmy je - koteczka miała już gorączkę. Sąsiadka była ciężko rozżalona - również tym, że wnuk płacze po kotkach... Wytłumaczyliśmy jej jednak dokładnie co i dlaczego - i trafiło. Kilka miesięcy później wzięli innego kota - znajdkę z osiedla. W tej chwili mają trzy, zajmują się kociarnią u siebie na działce, wspomagają wydatnie opiekę nad osiedlowymi. Zmienili podejście... Ale gdybyśmy czekali aż zmienią, a potem próbowali zajmować się tamtymi kociakami, nie byłoby już kim...

Estraven

 
Posty: 31460
Od: Pon lut 04, 2002 15:30
Lokalizacja: Poznań

Post » Wto gru 30, 2003 13:48

Jezeli ktos umie byc odpowiedzialny za zwierzaka, ktorego przyjmuje pod swoj dach, to znaczy ze robi mu krzywde nan. Nie mozna na to pozwolic, tym bardziej ze Maryla zna sie na tym i wie co robi.

Oto co mi podpowiada zwyrodniala wyobraznia:
-Otruty kotek w piwnicy (zostawiony w trakcie jednego z wyjazdow)
-Okaleczony kot (bo jest wlasciwie oswojony, a wychodzi na dwor)
-Zarobaczony kot tasiemcami (bo to sa rowniez pasozyty ludzkie), moze -miec defloracje zoladka, sprawa smiertelna
---- jednym slowem kot zaniedbany.
Obrazek

Pirackie czarne Trio: Brucek (2001-2015), Hrupka (2001-2016), Rysio (2002-2018)
Wiórka (2016-2018)
Neska (2018–2023)
Pirat-PirKa (2017-2025)

Anja

Avatar użytkownika
 
Posty: 25609
Od: Śro lis 06, 2002 9:01
Lokalizacja: Warszawa Dolny MoKOTów

Post » Wto gru 30, 2003 14:38

Nelly pisze:Szkoda dzieciaków w tym wszystkim :( Nie w sensie "zaginięcia " tej konkretnej kotki - bo powinna "zaginąć" :wink: ale ogólnie).
Kotka powinna zaginąć, a dzieciaki jak dorosną i będą gdzieś wyjeżdżały powinny na ten czas starych rodziców wpakować do piwnicy z woreczkiem jedzenia.


Generalnie zgadzam sie - swiete slowa!
Natomiast obawiam sie, czy dzieciaki jak dorosna, nie beda traktowac zwierzat jak ich rodzice...
Ash + Mysza + Luciano Pavarotti + ADHD tego ostatniego...
Obrazek

Ash

Avatar użytkownika
 
Posty: 2215
Od: Pon lis 17, 2003 9:55
Lokalizacja: Rio de Janeiro

Post » Wto gru 30, 2003 16:13

Ash pisze:Natomiast obawiam sie, czy dzieciaki jak dorosna, nie beda traktowac zwierzat jak ich rodzice...


Ja też zawsze to mam na myśli :cry: Ale pocieszam się swoim przykładem :D Nie żebym miała okrutnych rodziców, ale co przyniosłam do domu musiało być odniesione. Nie mogłam mieć żadnego zwierzątka.

Teraz sobie to odbijam :D i mój syn ma ze mną dobrze pod tym względem. Mieliśmy już przekrój chomików, świnek morskich itp.

Nelly

Avatar użytkownika
 
Posty: 19847
Od: Nie lut 10, 2002 9:36
Lokalizacja: Poznań

Post » Wto gru 30, 2003 19:58

Jakos po prostu nie wydaje mi sie, aby np. zostawianie kotka w piwnicy podczas wyjazdow (dla was przyklad ogromego okrucienstwa, porzucenie) byl koniecznie w przypadku tych ludzi takim wlasnie aktem.
Po prostu zdaje mi sie, ze czasem wiemy rozne rzeczy na tyle, sa tak oczywiste, ze w pale sie nie miesci ze dla kogos ta jasna sprawa moze wygladac inaczej. Ale moze. Potrafie sobie wyobrazic, ze ktos przyzwyczajony do myslenia o kocie w kategorii dzikiego zwierzecia lownego nie widzi nic zlego (czyt. zagrozen dla kota) jesli zostawi sie go w piwnicy. No bo przeciez tyle kotow tam zyje....Niemalze "srodowisko naturalne"......
Nie mam patentu na racje i moze byc faktycznie tak, jak twierdzicie, ze ludzie po prostu SA nieodpowiedzialni, kota maja lekko gdzies i w zwiazku z tym nie moga stanowic rodziny dla kotki.
Odnioslam jednak wrazenie, ze moze chodzic tez rownie dobrze o takie nieuswiadomienie, ignorancje, myslenie kategoriami, ktorymi wciaz czesc ludzi mysli.Tylko ze w takim wypadku oskarzycielski ton na dzien dobry i arbitralne, radykalne srodki moze po prostu rozmijaja sie z problemem....

Wciaz sadze, ze zabieranie kotka dzieciom to ostatecznosc, bo w tym samym w sobie jest cos z okrucienstwa. I nieprawda jest, ze dziecko w wieku szkolnym nie pojmie niebezpieczenstw, ktore wymieniala chyba Anja. Jesli kocha, troszczy sie- pojmie. jesli nie.... Ale Wy nie chcecie dac szansy. Ci ludzie.... Nie wiem, czy faktycznie nie chca rozmawiac czy zamkneli sie na jednak badz co badz oskarzenia.
Przy czym nie proponuje wszak, aby Maryla brala na siebie opieke nad kotem, mowilam tylko o ULATWIENIU tym ludziom zrobienia tego, co powinni.
Cala ta sprawa jest po prostu dla mnie na tyle niejasna, ze po prostu nie jestem przekonana ze ta rodzina nie chcialaby i nie potrafila stworzyc tej kici domu, gdyby im w tym pomoc.
Takie jest po prostu moje zdanie na wstepie- przeciez prawie nic nie wiem o ludziach, o tych dzieciakach....
Byc moze gdybym wiedziala wiecej, opowiadalabym sie za takim wlasnie ostatecznym rozwiazaniem.Moze jesli ta historia bedzie miala czesc dalszy (oby szczesliwy dla wszystkich) zmienie zdanie, nie tak w wersji slownej, ale cala soba. Tymczasem jednak mam watpliwosci.
Po prostu. tylko i az tyle......
ObrazekObrazekObrazekObrazek
Sa dwie Mamy i jedno Slonce/chociaz kazda inaczej kocha/Marta ma podrapane od "zabawy" rece, Ania- mruczacego na kolanach kota.

nan

 
Posty: 3267
Od: Śro lis 12, 2003 19:54
Lokalizacja: Warszawa-Mokotow

Post » Wto gru 30, 2003 20:03

Weź ją. Nie sądzę, żeby wzięli drugiego kota, powiedzą dzieciom, że to był tylko kłopot, a jak dzieci takie ciche, to pewnie są mocno... zastraszone i nie będą prostestowały.

Ofelia

 
Posty: 19437
Od: Wto lut 05, 2002 17:16
Lokalizacja: W-wa

Post » Wto gru 30, 2003 20:06

Moim zdaniem ta kotka zasluguje na normalny DOM, a nie na takie "cos", jak mozna tak bez uprzedzenia nagle wyrzucac kota do piwnicy!!! A potem brac i znow... Zwariuje przeciez biedne zwierzatko. Dzieci sobie bez kotka poradza (moze jak beda starsze beda mogly swiadomie i ODPOWIEDZIALNIE zaopiekowac sie jakims innym?) a kotek tak traktowany nie ma szans na dlugie zycie (nie mowiac o szczesliwym).
Maryla, pomoz zwierzaczkowi!!!

lorraine

 
Posty: 5629
Od: Pt lis 14, 2003 16:33
Lokalizacja: Warszawa - Mokotów

Post » Wto gru 30, 2003 20:16

Proszę, Was, niech ktoś spróbuje pogadać z dzieciakami. Mówicie, ze ciche. Miałm takich sąsiadów ; ludzie na stanowisku, dzieciaki zahukane, wymusztrowane, w zyciu dorosłym z silnymi nerwicami.
Zabierzecie im kota, który może byc jedyna jasną stroną ich życia,
Jeżeli kot dla dzieciaków to tylko zabawka, to go bierzcie.
A jezeli to naprawde przyjaciel ?
Zabierzecie im członka rodziny ?
Jednynego który ich rozumie i kocha ?
Spójrzcie na swoje koty; co by było gdyby nagle ich zabrakło; wiem,ze robicie wszystko, zeby sie tak nie stało , ale co by było gdyby " zniknęły"
Pomyślcie o uczuciach tych dzieciaków.
Rozmowa nie musi dotyczuć zabierania kotów, tylko ogólnie ; jaki fajny kotek, czy go lubią , jaki mają do niego stosunek itd Dzieciaki zazwyczaj szybko sie otwierają w rozmowach na takie tematy.
Obrazek

Kaska

 
Posty: 7487
Od: Pt paź 17, 2003 21:24
Lokalizacja: Kraków

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, Google [Bot], kasiek1510 i 118 gości