no to ja się przyznam....ja mam Mrunię.....
od wczoraj ok 22.30

dzięki uprzejmości kolegi Agneski.
i mój rezydent Kefirek jest w szoku.
a Mrunia - łazi, gada, zostawia włosy, kłaki...włosy i jest charakterna!
Na Kefirka zasyczała, na mnie przy za długim czesaniu zawarczała, je jak smok, Kefirek od rana boi się zejść z łózka i jest bez śniadania, Mrunia zjadła za siebie i za niego.
Ale gada i się mili i ugniata i barankuje i gada....
Kuwetkuje ładnie = trafia ale brzydko = bo no...rzadka qpa. Ale opanujemy to jakoś.
Jeszcze dziś wieczorkiem pojedziemy do weta z kompletem badań za które wielkie, wielkie dzięki Agnesce
i zobaczymy jak się kociaki dogadają. Kefirek śpi właśnie. Mrunia pewnie siedzi w szafie.
Jeśli ktoś z Was może mi podpowiedzieć jak uspokoić Kefirka panikarza 2x większego od Mruni...to będę wdzięczna. To że nie zjadła śniadania - to mu akurat nie zaszkodzi

ale chciałabym jakoś im obojgu pomóc. A feliwaya rozpyliłam już
jeśli będziesz Agnesko miała wieści o badaniach hormonów - czekam bardzo.
