Agneska - dziękuję!!! Czyli trzeba diablicę "ukochać" a stanie się aksamitna!
Hurrra! Kefirek coś zjadł
może tylko troszeczkę, ale on ogólnie niejadek.
ważne, że wszedł do kuchni.
a jeszcze ważniejsze, że po prawie 3 dobach zrobił siooo.
uffff.
Mrunia zaś zwiedza - stół, krzesła, parapet a potem odpoczywa w kąciku pod kaloryferem - sama sobie wybrała miejsce, ma tam posłanko.
Dziś był zastrzyk = masakra, wrzask, warczenie, obraza i śmig pod łóżko.
Na 5 min...i tam się dokonała przemiana w miziaka - wylazł mruczący kotek milusi. No kto by pomyślał
Te zastrzyki to leki na wątrobę, wzmocnienie i coś na biegunkę. Mam nadzieję, ze pomogą, bo 5 koop wielkich, wodnistych i wonnych dziennie może zabić
a poza tym - ona się przecież odwadnia.
Na szczęście "tamte okolice" myje, resztę ciałka słabo - chyba ma sztywne stawy czy podobny problem ze starości.
pawik też był, ale to chyba zmiana diety, otoczenia itp.
UWAGA - ten kot nie ucieka przed odkurzaczem! po prostu przesuwa się na bok.
Jak ładnie wyczeszemy - to w końcu obfocimy kocię!