» Śro sty 14, 2009 16:58
Dziękuję wszystkim za zainteresowanie i chęć pomocy, ale na dzień dzisiejszy poszukiwania zostały zakończone. Nie była to dla mnie łatwa decyzja, ale wybraliśmy Avę z hodowli kotów norweskich AGPAMIS*PL.
Wiem, że część osób może czuć się zawiedziona moim wyborem. Ja też długo biłam się z myślami, czułam się winna, że biorę kotkę z hodowli, gdy tyle innych potrzebuje pomocy. Jednak w obecnej mojej sytuacji nie jestem w stanie zaryzykować, że kolejny kot umrze na moich rękach, nie przeżyłabym kolejnej tragedii.
Od dwóch miesięcy ciągle płaczę: na klatce schodowej, w tramwaju, w gościach, w łazience na uczelni i klęcząc na podłodze z piłką Kasi w dłoniach. Ciągle czuję ucisk w klatce piersiowej i powinnam zrobić badania serca, ale nie mam motywacji, bo nie mam ochoty żyć. Jakoś przetrwałam umieranie Pysi, ciężką, potwornie upokarzającą chorobę i śmierć dziadka, śmierć Azu, ale Kaśka, moja Kaśka mnie złamała.
Nie zdecydowałam się na Avę, bo ma długie futerko, bo jest ładniejsza, bo ma rodowód. Ava nie jest Kasią, a to ją stawia u mnie na równi z każdym innym kotem, którego tu oglądam. Zdecydowałam się na nią, bo jest "bezproblemowa" - nie muszę z nią biegać po weterynarzach, nie muszę jej sterylizować, nie muszę oswajać, nie muszę walczyć z narzeczonym o zrozumienie. Mogę spróbować się pozbierać, ponownie pokochać i zebrać siły, by stawić czoło światu. To egoistyczna decyzja, ale tylko na taką mnie obecnie stać.
Nie zaprzestaję poszukiwań Kasi - znajdę ją, choćby za Tęczowym Mostem. Znajdę ją, bo nadal wierzę, że tych kotów, które naprawdę kochamy, nigdy nie tracimy do końca. Ale teraz Kasia też ma czas, by wrócić. A ja będę czekała, zawsze będę czekała, bo to ona była dla mnie wszystkim...