Joanno na pewno Qua miał swoje przeżycia. On ogólnie no fizycznie/zdrowotnie to ma kiepsko, jest drobniutki, niekształtny, ma wielkiego iksa (ogólnie ma trochę problemów z tylnymi łapkami, ale nic wielkiego) ale to nie zmienia faktu, że jest kochanym kotelem. Dla mnie to Kot nad Koty

A wczoraj dostałam namiary od Gosi (gosiar) na:
http://www.nerkiwet.pl/
dziękujemy bardzo. Jak będziemy mieć wyniki USG myślę, że pojedziemy nawet jeśli (oby, oby) sytuacja będzie dużo lepsza.
Kroplówki to straszna rzecz! Qua już nie lubi kroplówek, ja tym bardziej. Niestety wczoraj wróciłam do domu po 24 (wróciłam tylko dla Grubego), nie byłam w stanie dotrzeć szybciej. Dlatego też kroplówka była robiona o tej godzinie. Do drugiej na samej kroplówce z nim siedziałam, a później ciąg dalszy. Qua był strasznie nieszczęśliwy, płakał jak mało kiedy. Płakał, wrzeszczał, próbował się wyrywać, buczał, warczał i tak przez długi czas. Serce mi się kraja, bo zaczyna przede mną uciekać tzn. jak widzi, że przygotowuję się do robienia kroplówki. Zresztą ja Qua nawet jak zastrzyk robię to pokazuję mu wcześniej strzykawkę. On już kojarzy. Nie wiem czy to źle, czy nie ale uważam, że nie fajnie jest jak się wszystko robi z zaskoczenia, bo wtedy zwierzak może ogólnie się zniechęcić. Niestety Qua ucieka ech bez sensu. Wczoraj po podaniu mu leków (już po kroplówce) strasznie buczał i płakał. Fajnie, że nie ucieka ode mnie tzn. buczał i płakał u mnie na kolankach, uspokajał się. A tylko się poruszyłam jakoś inaczej i znowu buczał. Strasznie się czuję, za to!!! Ta dam! Nauczyłam się podawać mu tabletkę, zajmuje to dosłownie kilka sekund. Dzisiaj to niemal w przelocie zrobiłam. Całe szczęście chociaż Gruby mnie zastrasza i gada sobie to jakoś wybitnie mocno nie wypluwa tabletek. Wrzucam mu je w otchłam pyszczka i masuję gardziołko. Aniu spapugowałam Twoją metodę! Dziękuję!

No i nie spał dzisiaj ze mną. Znalazł bazę wypadową pod tym fotelem psim i teraz On jest niekwestionowanym władcą najfajniejszej miejscówki u nas w domu.