Quazimodo-w krainie niebieskiego kocyka. Zaklinamy los!

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Czw sty 08, 2009 9:46

Pan Beza jest śliczny niemiłosiernie :love:
Kciuki mocne trzymam za Was :)

Uschi

 
Posty: 11026
Od: Śro kwi 12, 2006 16:17
Lokalizacja: Warszawa-Piaski

Post » Czw sty 08, 2009 9:50

Też się Quazim cały czas zachwycam :1luvu: śliczny Bezuś.

gosiaa

 
Posty: 22354
Od: Sob lut 10, 2007 18:59
Lokalizacja: Łódź

Post » Czw sty 08, 2009 10:09

Quazek ma wszystkie koty pod sobą
w Warszawie, bo w Krakowie bym polemizowała ;)
Moje koty
Zdjęcia krakowskich schroniskowców
Jest tylko jeden sukces- być w stanie spędzić życie na swój własny sposób - Christopher Morley
Haters gonna hate

BarbAnn

 
Posty: 14179
Od: Wto sie 01, 2006 8:35
Lokalizacja: Kraków

Post » Czw sty 08, 2009 11:00

8O


o rety dziewczyny wiecie my dobieramy dobre zdjęcia, ale że śliczny! No nie podejrzewałam, hehe z dumą wielką to czytam, bo ja już się pogodziłam, że Qua jest mega brzydalem i myślałam, że po prostu mam coś z głową, że uważam go za straszliwie piękniastego kota. On ma taką superancką sierść, a teraz jak mu wyniki wracają do normy to ta sierść jest taka mięciutka i mega puchata. Świetna! Na zdjęciach ją widać on przez to taki napuszony jest, bo tak to chudzielec. Ma wystające kości dupinki.


Barb Qua to ma psa pod sobą, bo to znany terrorysta hehe ;)


A co do tabletek to ja myślę, że to jest efekt traumy, że go mordka bolała przez tak długi czas. Zresztą generalnie Qua nie lubi jak cokolwiek się przy nim robi. Każdy zastrzyk kończy się strasznymi krzykami. Qua nie używa przemocy fizycznej, ale stara się zastraszyć słownie 8O i to jak. Postaram się kiedyś nagrać co do wetki gada. No ale ostatnio pomimo, że wrzeszczał jak mu podawałam witaminy to nie przestał mruczeć 8O On jest trochę dziwolągiem ;)


edit. złe słowo ;)
Ostatnio edytowano Czw sty 08, 2009 13:10 przez Malati, łącznie edytowano 1 raz

Malati

 
Posty: 4660
Od: Nie sie 19, 2007 12:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw sty 08, 2009 11:17

Dopiero teraz spostrzegłam że Qua był chory. Cieszę się że już lepiej.
Trzymam kciuki.
Ależ on wypiękniał. Istne cudo ten Twój Bezowy Książę. :oops:

kludi

 
Posty: 41
Od: Pon lip 21, 2008 8:25
Lokalizacja: Szczecin

Post » Czw sty 08, 2009 18:41

Takie koty tybetańskie - na futrze połączenie śniegu z pręgami tygrysa, w główce wyjątkowa inteligencja i skłonności filozoficzne + taaakie wielkie serce są najpiękniejsze całkiem obiektywnie
Qua chyba dużo przeszedł jeszcze przed schronem - żeby mógł opowiedziec- i w schronie to też jest przeżycie, mój chociaż póki był zdrowy to rządził na swojej skarpie i był tam szczęśliwy, opiekował się młodszymi kotami - zawsze zimą lezał w budce od drzwi, a najsłabszy kot od środka
JM Qua (*)

JOANNAM

 
Posty: 564
Od: Pon lis 24, 2008 14:54
Lokalizacja: Sopot

Post » Czw sty 08, 2009 19:45

Noo! To się nazywa dobra wiadomość! Bardzo się cieszę, że Qua ma lepsze wyniki :D :D :D :D Mam nadzieję, że już niedługo wstrętne choróbsko zostanie przegnane precz na wieki i Qua będzie całkiem zdrów :ok:

A na zdjęciu bardzo wzruszająco wyszedł. Ten języczek... :1luvu:

Pozdrawiamy!!
Obrazek Klara, Tosia i Pingwin fotostory--->zapraszamy :)
Maciuniu ['] Pompuś [']

olusiak81

 
Posty: 1114
Od: Śro sie 15, 2007 18:14
Lokalizacja: Szczecin

Post » Pt sty 09, 2009 8:50

Joanno na pewno Qua miał swoje przeżycia. On ogólnie no fizycznie/zdrowotnie to ma kiepsko, jest drobniutki, niekształtny, ma wielkiego iksa (ogólnie ma trochę problemów z tylnymi łapkami, ale nic wielkiego) ale to nie zmienia faktu, że jest kochanym kotelem. Dla mnie to Kot nad Koty ;) A wczoraj dostałam namiary od Gosi (gosiar) na: http://www.nerkiwet.pl/
dziękujemy bardzo. Jak będziemy mieć wyniki USG myślę, że pojedziemy nawet jeśli (oby, oby) sytuacja będzie dużo lepsza.


Kroplówki to straszna rzecz! Qua już nie lubi kroplówek, ja tym bardziej. Niestety wczoraj wróciłam do domu po 24 (wróciłam tylko dla Grubego), nie byłam w stanie dotrzeć szybciej. Dlatego też kroplówka była robiona o tej godzinie. Do drugiej na samej kroplówce z nim siedziałam, a później ciąg dalszy. Qua był strasznie nieszczęśliwy, płakał jak mało kiedy. Płakał, wrzeszczał, próbował się wyrywać, buczał, warczał i tak przez długi czas. Serce mi się kraja, bo zaczyna przede mną uciekać tzn. jak widzi, że przygotowuję się do robienia kroplówki. Zresztą ja Qua nawet jak zastrzyk robię to pokazuję mu wcześniej strzykawkę. On już kojarzy. Nie wiem czy to źle, czy nie ale uważam, że nie fajnie jest jak się wszystko robi z zaskoczenia, bo wtedy zwierzak może ogólnie się zniechęcić. Niestety Qua ucieka ech bez sensu. Wczoraj po podaniu mu leków (już po kroplówce) strasznie buczał i płakał. Fajnie, że nie ucieka ode mnie tzn. buczał i płakał u mnie na kolankach, uspokajał się. A tylko się poruszyłam jakoś inaczej i znowu buczał. Strasznie się czuję, za to!!! Ta dam! Nauczyłam się podawać mu tabletkę, zajmuje to dosłownie kilka sekund. Dzisiaj to niemal w przelocie zrobiłam. Całe szczęście chociaż Gruby mnie zastrasza i gada sobie to jakoś wybitnie mocno nie wypluwa tabletek. Wrzucam mu je w otchłam pyszczka i masuję gardziołko. Aniu spapugowałam Twoją metodę! Dziękuję! :) No i nie spał dzisiaj ze mną. Znalazł bazę wypadową pod tym fotelem psim i teraz On jest niekwestionowanym władcą najfajniejszej miejscówki u nas w domu.

Malati

 
Posty: 4660
Od: Nie sie 19, 2007 12:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt sty 09, 2009 9:17

a wiesz co, nei zgodzę się z Twoją metodą robienia zastrzyków, tzn. pokazywanie najpierw kotu strzykawki. bo zauważyłam, ze jeżeli tylko zastrzyk nie jest sam w sobie jakoś wściekle bolesny typu lincospectin, to kot bardziej się wścieka/stresuje wiedzą, że będzie zastrzyk, niż samym faktem. przetestowane wielokrotnie!
nasza boska Pani Doc zagaduje kota na śmierć, szeleści jakimiś pierdołami, żeby nie było słychać przygotowywania strzykawki, potem ja chwytam kota, drapię go mocno za uchem albo lekko szczypię w kark, Pani Doc błyskawicznie zachodzi od tyłu i robi zastrzyk - nawet domięśniowych potrafią nie zauważyć! podobną metodę stosujemy w domu - tanita zamiziowuje na kolanach kota, ja podchodzę niby nic, myk - i po sprawie. fakt, najłatwiej takie rzeczy robić we dwie osoby, ale jednoosobowo też mi się zdarzało :)

Uschi

 
Posty: 11026
Od: Śro kwi 12, 2006 16:17
Lokalizacja: Warszawa-Piaski

Post » Pt sty 09, 2009 9:21

Malati pisze:Ta dam! Nauczyłam się podawać mu tabletkę, zajmuje to dosłownie kilka sekund. Dzisiaj to niemal w przelocie zrobiłam. Całe szczęście chociaż Gruby mnie zastrasza i gada sobie to jakoś wybitnie mocno nie wypluwa tabletek. Wrzucam mu je w otchłam pyszczka i masuję gardziołko. Aniu spapugowałam Twoją metodę! Dziękuję! :)


O, rany. :D Strasznie się cieszę. :D Nawet nie przypuszczałam, że to się może na coś przydać, jak o tym pisałam. Super! Nie wiem jak Ty, ale ja koty przytrzymuję podczas tej operacji między kolanami, od tyłu.

Quazek, zdrowiej. Malati, trzymaj się dzielnie, musi być coraz lepiej. :ok:

aniaposz

Avatar użytkownika
 
Posty: 14548
Od: Pt maja 25, 2007 8:41
Lokalizacja: Warszawa-Bemowo

Post » Pt sty 09, 2009 9:25

To chyba kwestia kota. Z Qua jeszcze nigdy nawet we dwie osoby nie udało się zrobić zastrzyku tak żeby nie zauważył. Może dlatego, że On ma bardzo grubą skórę i nie jest łatwo ją przebić. A poza tym taka jest prawda, że jeśli dwie osoby coś przy nim robią to On się dopiero wkurza i wtedy w zasadzie zrobienie czegokolwiek przy nim jest mega trudne, a Qua się stresuje. Zresztą ostatnio zastrzyki najczęsciej robię w momencie jak siedzi mi na kolanach i sobie mruczy. Buczy, gada ale mruczenia nie przerywa.

Malati

 
Posty: 4660
Od: Nie sie 19, 2007 12:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt sty 09, 2009 9:51

Na każdego kota pewnie jest inny sposób.
Moim zastrzyki robi TŻ, a moją rolą jest odwracanie uwagi - drapanie, intensywne pocieranie łebka, pukanie w tenże :lol:

MarciaMuuu

 
Posty: 13890
Od: Sob sie 25, 2007 19:36
Lokalizacja: Edinburgh

Post » Pt sty 09, 2009 11:58

Malati jesteś bardzo dzielna. Kciuki za Qua są cały czas :ok:
ObrazekObrazekObrazek

satva

 
Posty: 49
Od: Sob lip 19, 2008 13:43
Lokalizacja: Łódź

Post » Pt sty 09, 2009 12:43

Ania pisałyśmy w tym samym momencie i nie zauważyłam, że pisałaś!

Bardzo się przydało. Z Qua jest tak, że ja staram się nie robić nic na siłę. Im bardziej na siłę coś robię tym On bardziej protestuję. Dzisiaj np. podałam mu jak siedział przede mną (na stanowisku bojowym czyli pod fotelem). Podeszłam lekko go wyciągnęłam, otworzyłam kocią paszczkę, wrzuciłam lek, pomasowałam gardzioła i poszłam dając wcześniej buziaka 8O Ale faktycznie najczęściej sadzam go na kolanach i tak delikatnie, ale zdecydowanie przytrzymuje tzn. obejmuję. Ja wiem, że mogłabym go złapać, ale Qua wie, że mógłby pójść i jakby poszedł to by poszedł.

Marcia właśnie chyba tak jest Qua nie lubi jak jest za duże zamieszanie przy nim i nie ma szans, żeby złapać go za bok, podnieść skórę żeby on tego nie zauważył. A jak zauważy akcję z przyczajki to mamy strasznego focha. :roll: dwie osoby kompletnie odpadają. To głupie ale mam wrażenie, że Qua musi mieć poczucie, że On tutaj ma coś do powiedzenia, nawet jak nie ma. Tzn. kurde to skomplikowane, bo wiadomo, że robię dużo rzeczy "przeciwko" niemu, jednak one są... kurde no nie umiem tego ładnie ubrać w słowa. Ooo wiem stosuję metodę delikatnych nacisków ;)

Malati

 
Posty: 4660
Od: Nie sie 19, 2007 12:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt sty 09, 2009 12:52

A ja cały czas podczytuję i trzymam za Was wielkie kciuki.

gosiaa

 
Posty: 22354
Od: Sob lut 10, 2007 18:59
Lokalizacja: Łódź

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 10 gości