Banda Prawdziwych Drani. Part One. PROSZĘ O ZAMKNIĘCIE.

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt sty 09, 2009 11:15

skaskaNH pisze:ja naprawdę nie cierpię kotów, no! :twisted:


Kiepska wymówka i tak nikt nie uwierzy :twisted: Lepiej powiedzieć, ze takie kolory już masz ;)
Obrazek
Obrazek
Jeszcze żaden nieśmiertelny bóg nie przeżył śmierci swoich wyznawców.
NAUKA O KLIMACIE.PL

genowefa

Avatar użytkownika
 
Posty: 18789
Od: Pon wrz 18, 2006 13:34
Lokalizacja: Warszawa-Ursus

Post » Pt sty 09, 2009 11:24

genowefa pisze:
skaskaNH pisze:ja naprawdę nie cierpię kotów, no! :twisted:


Kiepska wymówka i tak nikt nie uwierzy :twisted: Lepiej powiedzieć, ze takie kolory już masz ;)

Jaka kiepska? Nikt mi nie wierzy i nawet nie współczuje, że muszę z tą zarazą pod jednym dachem mieszkać :twisted:
Buu :crying:

A co do koloru, to akurat ta wymówka nie przejdzie, bo czerń jest u mnie najsłabiej reprezentowana :wink:

skaskaNH

Avatar użytkownika
 
Posty: 21090
Od: Pt lut 03, 2006 0:21
Lokalizacja: Kraków

Post » Pt sty 09, 2009 11:30

Wielbłądzio pisze:czasem odczuwam silną potrzebę wypowiedzenia się w wątku dla wnerwionych... :twisted: ale nic to, wróćmy do rzeczy :wink:

8. Bidunia (Ziutka)
Bida, Bidzia, Bidonek, Bidon, Biduś, Bidulka, Bidota, Bida z Nędzą, Nieszczęście, Bida i Ubóstwo, Stokroteczka, Księżniczka, Kwiatuszek, Maleńka...

Moja złotooka Stokroteczka. Jedyny kot stuprocentowo wart trzymania w domu :twisted: , jedyny kot bez wad... Moje skrzeczące (bo ona chyba nie umie miauczeć... od początku tylko skrzeczy :wink: ) koślawe Nieszczęście, moja ukochana Bida z Nędzą :1luvu:

Bidulka była chyba moim zadośćuczynieniem światu;) po zatrzymaniu sobie superadopcyjnego Maciusia :oops: Też wzięta na DT po przeczytaniu apelu na Kociarni, też przytargana z SGGW, też czarna, też kochana i też złotooka (chociaż o oczach Bidzi należy napisać więcej: takich nie ma żaden inny znany mi kot...)... Tyle, że w przeciwieństwie do Maciejka jest raczej zupełnie nieatrakcyjna jako 'towar' adopcyjny - a przynajmniej dla osób, które zwykły najpierw wnikliwie patrzeć oczami zamiast sercem :?
Maciusia wzięłam na początku marca, Bidzię dosłownie kilka dni potem. Jeśli chodzi o Maćka, niestety już w dwa-trzy dni od przyniesienia go do domu byłam pewna, że go nie oddam :oops: ... i mialam oczywiście wyrzuty sumienia, że zostawiłam sobie takiego kota, podczas kiedy tak bardzo brakuje miejsca dla przeróżnych bied :( Trafiłam tym razem na Kociarni na wątek Ziutki z Korabiewic...
Drobniutka czarna koteczka o przecudnych bursztynowych oczach, spokojna i miła, została przywieziona z Korabiewic na leczenie. Spędziła jakiś czas na SGGW, coś tam wyleczono - ale w kolejce na klatkę czekały już kolejne korabiewickie koty, w stanie gorszym niż Ziutka - wobec czego ona miała tam wrócić... Niepełnosprawna, z chronicznym katarem i alergią pokarmową, skrajnie gapowata - los takiego kota w schronie jest jeszcze tragiczniejszy niż tych 'pełnowartościowych', poza tym nie ma przecież szans na trwałe wyleczenie :( Zdecydowałam się...

Prawdę mówiąc, to dobrze, że zdecydowalam się tylko na podstawie zdjęć i opisu, nie znając jeszcze Ziutki osobiście... Bo nie wiem, czy gdybym wcześniej ją widziała, wiedziała o WSZYSTKICH jej zdrowotnych mankamentach - czy odważyłabym się :oops: I przede wszystkim, czy wzięłabym ją do siebie, mając już właściwie od samego początku pewność (z przyczyny jw.), że to będzie kolejny kot rezydent...
Rany i ołysienia (plus jak się okazało: martwice) na całym futerku, resztki grzyba, świerzb, katar z duszącym kaszlem, zgniłe ząbki i chore dziąsła, niedowład tylnych nóg po pogryzieniu przez psa... Do tego jeszcze klasyczny schroniskowy 'zapach' :roll: Naprawdę totalna, żałosna Bida z Nędzą :( Ale skoro już obiecałam, poszłam po nią, zaczęłam głaskać... skoro już spojrzałam jej w te piękne wielkie złote oczy i usłyszałam jak cichutko skrzeczy do mnie z ufnością... zabrałam ją. Całą drogę powrotną do domu przepłakałam, nie wiem czy bardziej z żalu czy z bezradności :roll:
Kiedy zaniosłam Bidzię (była taką bidą, że nie wychodziło mi mówienie o niej i myślenie po imieniu, tj. jako o Ziutce, a nie: Bidzi :oops: ) do lecznicy i postawiłam na stole, Pan Doktor tylko ciężko westchnął i zapytał, czy za mało mam kłopotów :twisted: :wink:
Samo doleczanie kataru trwało ponad miesiąc. W następnej kolejności leczenie świerzba i zmian na skórze, próby wyeliminowania alergii, prześwietlenia, wreszcie porządek w paszczy (to mój drugi obok Norci kot szablozębny;), tj. posiadający tylko kły) i sterylka... Ale niestety, kilka lat życia w biedzie i poniewierce (najpierw gdzieś na wsi, potem w schronie) pozostawiło trwałe ślady, 'dzięki' którym Bidunia nigdy nie będzie kotem specjalnie reprezentacyjnym wizualnie :roll: : martwice, trwale zmarniałe futerko, a przede wszystkim ten nieszczęsny paraliż tylnych łapek :( Paraliż jest na szczęście dość lekki, nie powoduje np. problemów z kontrolowaniem wydalania czy ogólnie rzecz biorąc z chodzeniem - ale jest i tak już pozostanie. Kilku chirurgów orzekło zgodnie, że przyczyną tego stanu jest krzywy (i dosyć już stary) zrost kręgów w dolnej części kręgosłupa - jednak nie ma co próbować tego naprawiać, bo prawdopodobnie ingerencja przyniosłaby same straty...
Bidusia chodząc ciągnie trochę za sobą tylne łapki, dość często 'rozjeżdżają się' jej one na boki, czasami wręcz z tego powodu przysiada, je też właściwie w pozycji półleżącej... Czasami chwieje się na boki, ma problemy z zachowaniem równowagi i trafianiem do kuwety, nie jest i nigdy nie będzie w stanie wskoczyć nigdzie wyżej niż na moje niskie łóżko... I nade wszystko muszę pilnować jej wagi, ponieważ kiedy tylko robi się trochę większą kluseczką;), z chodzeniem u niej coraz gorzej :(

Nie wiadomo dokładnie, ile Bidonek ma lat - tak jak już pisałam, jej zęby były w zbyt koszmarnym stanie, żeby na ich podstawie coś oceniać :( Najprawdopodobniej jest najstarsza z moich Futer.

Ma złote serce i cudowny charakter. Zaskarbiła sobie jako jedyna akceptację krwiożerczej zazdrośnicy Bolki, z anielską cierpliwością toleruje zaczepki (gryzienie w głowę, pacanie łapą, grrroźne buczenie itp.) przygłupiego Piotrusia, nie denerwuje się nawet na agresywną wobec niej (rzecz jasna bez powodu :twisted: ) Tadźkę... A o uczuciach, które okazuje mnie, można byłoby napisać książkę... Tyle, że słowa i tak tego nie wyrażą. Nie opiszą tego wiecznego chodzenia przy moich nogach na chwiejących się łapkach, tego poskrzekiwania, trącania mnie mokrym noskiem... Nie oddadzą całej mądrości i wierności w jej spojrzeniu i tej błogości, którą ma na pyszczku, kiedy leży tuż obok mnie, wtula się i cichutko mruczy...
Nie wiem, czy nawet Bolcia kocha mnie aż tak bardzo. Tyle najprawdziwszej i najwierniejszej miłości w tym bidowatym koślawym ciałku... Gdybym nie poznała Bidzi, nie uwierzyłabym chyba, że istnieją koty bez charakterologicznych wad.
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

PS. a Paluszkowiec został na deser... 8) jutro albo pojutrze...



Pięknie ujęłaś to w słowa...
jak to jeszcze możliwe, że chopdzą po tym padole ludzie odporni na takie emocje i miłości?????????????????????????????????????????????????
Obrazek Obrazek
Banda Iduli zaprasza do NASZEGO wątku

Idula

 
Posty: 1021
Od: Śro gru 10, 2008 10:48
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt sty 09, 2009 11:31

Wielbłądzio pisze:czasem odczuwam silną potrzebę wypowiedzenia się w wątku dla wnerwionych... :twisted: ale nic to, wróćmy do rzeczy :wink:

8. Bidunia (Ziutka)
Bida, Bidzia, Bidonek, Bidon, Biduś, Bidulka, Bidota, Bida z Nędzą, Nieszczęście, Bida i Ubóstwo, Stokroteczka, Księżniczka, Kwiatuszek, Maleńka...

Moja złotooka Stokroteczka. Jedyny kot stuprocentowo wart trzymania w domu :twisted: , jedyny kot bez wad... Moje skrzeczące (bo ona chyba nie umie miauczeć... od początku tylko skrzeczy :wink: ) koślawe Nieszczęście, moja ukochana Bida z Nędzą :1luvu:

Bidulka była chyba moim zadośćuczynieniem światu;) po zatrzymaniu sobie superadopcyjnego Maciusia :oops: Też wzięta na DT po przeczytaniu apelu na Kociarni, też przytargana z SGGW, też czarna, też kochana i też złotooka (chociaż o oczach Bidzi należy napisać więcej: takich nie ma żaden inny znany mi kot...)... Tyle, że w przeciwieństwie do Maciejka jest raczej zupełnie nieatrakcyjna jako 'towar' adopcyjny - a przynajmniej dla osób, które zwykły najpierw wnikliwie patrzeć oczami zamiast sercem :?
Maciusia wzięłam na początku marca, Bidzię dosłownie kilka dni potem. Jeśli chodzi o Maćka, niestety już w dwa-trzy dni od przyniesienia go do domu byłam pewna, że go nie oddam :oops: ... i mialam oczywiście wyrzuty sumienia, że zostawiłam sobie takiego kota, podczas kiedy tak bardzo brakuje miejsca dla przeróżnych bied :( Trafiłam tym razem na Kociarni na wątek Ziutki z Korabiewic...
Drobniutka czarna koteczka o przecudnych bursztynowych oczach, spokojna i miła, została przywieziona z Korabiewic na leczenie. Spędziła jakiś czas na SGGW, coś tam wyleczono - ale w kolejce na klatkę czekały już kolejne korabiewickie koty, w stanie gorszym niż Ziutka - wobec czego ona miała tam wrócić... Niepełnosprawna, z chronicznym katarem i alergią pokarmową, skrajnie gapowata - los takiego kota w schronie jest jeszcze tragiczniejszy niż tych 'pełnowartościowych', poza tym nie ma przecież szans na trwałe wyleczenie :( Zdecydowałam się...

Prawdę mówiąc, to dobrze, że zdecydowalam się tylko na podstawie zdjęć i opisu, nie znając jeszcze Ziutki osobiście... Bo nie wiem, czy gdybym wcześniej ją widziała, wiedziała o WSZYSTKICH jej zdrowotnych mankamentach - czy odważyłabym się :oops: I przede wszystkim, czy wzięłabym ją do siebie, mając już właściwie od samego początku pewność (z przyczyny jw.), że to będzie kolejny kot rezydent...
Rany i ołysienia (plus jak się okazało: martwice) na całym futerku, resztki grzyba, świerzb, katar z duszącym kaszlem, zgniłe ząbki i chore dziąsła, niedowład tylnych nóg po pogryzieniu przez psa... Do tego jeszcze klasyczny schroniskowy 'zapach' :roll: Naprawdę totalna, żałosna Bida z Nędzą :( Ale skoro już obiecałam, poszłam po nią, zaczęłam głaskać... skoro już spojrzałam jej w te piękne wielkie złote oczy i usłyszałam jak cichutko skrzeczy do mnie z ufnością... zabrałam ją. Całą drogę powrotną do domu przepłakałam, nie wiem czy bardziej z żalu czy z bezradności :roll:
Kiedy zaniosłam Bidzię (była taką bidą, że nie wychodziło mi mówienie o niej i myślenie po imieniu, tj. jako o Ziutce, a nie: Bidzi :oops: ) do lecznicy i postawiłam na stole, Pan Doktor tylko ciężko westchnął i zapytał, czy za mało mam kłopotów :twisted: :wink:
Samo doleczanie kataru trwało ponad miesiąc. W następnej kolejności leczenie świerzba i zmian na skórze, próby wyeliminowania alergii, prześwietlenia, wreszcie porządek w paszczy (to mój drugi obok Norci kot szablozębny;), tj. posiadający tylko kły) i sterylka... Ale niestety, kilka lat życia w biedzie i poniewierce (najpierw gdzieś na wsi, potem w schronie) pozostawiło trwałe ślady, 'dzięki' którym Bidunia nigdy nie będzie kotem specjalnie reprezentacyjnym wizualnie :roll: : martwice, trwale zmarniałe futerko, a przede wszystkim ten nieszczęsny paraliż tylnych łapek :( Paraliż jest na szczęście dość lekki, nie powoduje np. problemów z kontrolowaniem wydalania czy ogólnie rzecz biorąc z chodzeniem - ale jest i tak już pozostanie. Kilku chirurgów orzekło zgodnie, że przyczyną tego stanu jest krzywy (i dosyć już stary) zrost kręgów w dolnej części kręgosłupa - jednak nie ma co próbować tego naprawiać, bo prawdopodobnie ingerencja przyniosłaby same straty...
Bidusia chodząc ciągnie trochę za sobą tylne łapki, dość często 'rozjeżdżają się' jej one na boki, czasami wręcz z tego powodu przysiada, je też właściwie w pozycji półleżącej... Czasami chwieje się na boki, ma problemy z zachowaniem równowagi i trafianiem do kuwety, nie jest i nigdy nie będzie w stanie wskoczyć nigdzie wyżej niż na moje niskie łóżko... I nade wszystko muszę pilnować jej wagi, ponieważ kiedy tylko robi się trochę większą kluseczką;), z chodzeniem u niej coraz gorzej :(

Nie wiadomo dokładnie, ile Bidonek ma lat - tak jak już pisałam, jej zęby były w zbyt koszmarnym stanie, żeby na ich podstawie coś oceniać :( Najprawdopodobniej jest najstarsza z moich Futer.

Ma złote serce i cudowny charakter. Zaskarbiła sobie jako jedyna akceptację krwiożerczej zazdrośnicy Bolki, z anielską cierpliwością toleruje zaczepki (gryzienie w głowę, pacanie łapą, grrroźne buczenie itp.) przygłupiego Piotrusia, nie denerwuje się nawet na agresywną wobec niej (rzecz jasna bez powodu :twisted: ) Tadźkę... A o uczuciach, które okazuje mnie, można byłoby napisać książkę... Tyle, że słowa i tak tego nie wyrażą. Nie opiszą tego wiecznego chodzenia przy moich nogach na chwiejących się łapkach, tego poskrzekiwania, trącania mnie mokrym noskiem... Nie oddadzą całej mądrości i wierności w jej spojrzeniu i tej błogości, którą ma na pyszczku, kiedy leży tuż obok mnie, wtula się i cichutko mruczy...
Nie wiem, czy nawet Bolcia kocha mnie aż tak bardzo. Tyle najprawdziwszej i najwierniejszej miłości w tym bidowatym koślawym ciałku... Gdybym nie poznała Bidzi, nie uwierzyłabym chyba, że istnieją koty bez charakterologicznych wad.
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

PS. a Paluszkowiec został na deser... 8) jutro albo pojutrze...



Pięknie ujęłaś to w słowa...
jak to jeszcze możliwe, że chodzą po tym padole ludzie odporni na takie emocje i miłości?????????????????????????????????????????????????
Obrazek Obrazek
Banda Iduli zaprasza do NASZEGO wątku

Idula

 
Posty: 1021
Od: Śro gru 10, 2008 10:48
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt sty 09, 2009 11:34

Wielbłądzio pisze: Obrazek



Odpadłam :ryk:
Obrazek Obrazek

Anuk

 
Posty: 6550
Od: Pon paź 15, 2007 20:58
Lokalizacja: Pruszków

Post » Pt sty 09, 2009 13:47

no... dawno tak się nie obśmiałam :ryk:
:ryk:
to sie nazywa spryt kreatywny udawać głupola :ryk:
Obrazek

basset2

 
Posty: 106
Od: Pon gru 03, 2007 21:11
Lokalizacja: legionowo

Post » Pt sty 09, 2009 19:32

Pluszak niestety wcale nie udaje :( :twisted:

właśnie wróciłam od Babci, która też ma jednego Drania płci niewieściej... Drań ma na imię Rokisia, na początku marca skończy trzy lata i znalazł się u Babci drogą mojego podstępu :oops:
niedługo po zarejestrowaniu się na miau przyjęłam pod swój dach piątkę kociaków. dwa buraski, dwa pingwiny i najmniejszy, najsłodszy czarnulek... jednak tym razem zakochałam się od pierwszego wejrzenia w pannie pingwince: miała prześliczną białą strzałkę na nosku i cudne białe rzęsy, takie miniaturowe uosobienie kociokobiecej;) delikatności... moja Babcia, też kociara, opłakiwała właśnie zmarłą na FIP-a Sabinkę (też ode mnie :roll: ) i pomimo moich zachęt nie chciała brać do siebie kolejnego malucha - za to ja bardzo chciałam, żeby mała znalazła najlepszy Dom na świecie i to najlepiej taki, z którym będę miała stały kontakt i wobec tego... kiedy dzwonili do mnie ludzie z ogłoszeń, w ogóle nie mówiłam o czarno-białej dziewczynce, a tych, którzy już do mnie przyszli, informowałam, że ta jest zarezerwowana :oops: reszta rodzeństwa rozeszła się jak świeże bułeczki :wink: , malutka Rokisia została sama w wielkiej klatce i wtedy... wtedy zaprosiłam Babcię do siebie, oczywiście kilka dni wcześniej zaprzestawszy już nagabywań dotyczących kota :twisted: Babcia na widok małej zapytała, dlaczego 'ta najładniejsza' jeszcze nie ma domu, na co ja odpowiedziałam, że nikomu się nie podobała :oops: i że nawet nie mogę wypuścić jej do mojej szarańczy, bo Tadzik by ją zjadł :twisted: (to akurat prawda :twisted: ) po czym wyjęłam kocinkę z klatki i dałam Babci do potrzymania :wink:
udało się :D
dodam, że w przygotowaniach do realizacji podstępu zgromadziłam dla małej wyprawkę: wiklinową budkę, leżankę, myszki, miseczki, jedzenie dla juniorów - i tamtego dnia dosłownie puściłam Babcię od siebie z torbami (i z budą) :oops: :oops: :oops:

Rokinia jest straszliwie spasiona (ta sama Babcia zapasła w dzieciństwie i moją mamę i mnie :roll: wiadomo, z miłości i troski, ale za to akurat wcale nie jestem jej wdzięczna :roll: :twisted: ), zaryzykowałabym hipotezę, że grubsza nawet od mojego Żabka :roll:
dałabym jakieś fotki (bo mimo kaszalocich gabarytów śliczna jest), ale po raz nie wiem już który zapomniałam do Babci aparatu :( następnym razem...

Odpowiadając na jasno wyrażone zapotrzebowanie, postaram się zaraz poprzeklejać do pierwszego posta wykaz Drańskich ksywek :wink: resztę będę dodawać w miarę przypominania sobie - i w miarę powstawania nowych :mrgreen:
Lisiaczku[`] herszcie nasz, nie ma nas bez Ciebie :( Nunku[`] krowinko najpiękniejsza :( Plupluniu głupiąteczko[`]
07.03.2019 KONIEC WSZYSTKIEGO, KONIEC MNIE: Busiunia [`]
16.05.2017 PĘKŁO MI SERCE: Żabciu najukochańszy Skarbie[`]
Maciejku[`] Buniu[`] Placuniu[`] Glamutku[`] Bidonku[`] Tadzinko[`] Gadziu złotooka[`]

Wielbłądzio

Avatar użytkownika
 
Posty: 14515
Od: Sob mar 25, 2006 15:11

Post » Pt sty 09, 2009 19:43

skaskaNH pisze:O, wreszcie :) :)
To ja sobie zaznaczę teren i poczekam na c.d. :smokin:


Ja również :lol:

vega013

 
Posty: 14686
Od: Czw lut 22, 2007 20:00
Lokalizacja: Warszawa Radość

Post » Pt sty 09, 2009 19:54

Ja sobie zaznaczyłam a powiadomienia nie przychodzą :crying:
Bazylek 27.03.2012 [*] Ludzik 11.03.2015 [*] Julia 19.09.2021 [*] Bułka 9.10.2021 [*] Barszczyk 15.03.2022 [*] Na pewno do Was przyjdę, na pewno.
Obrazek

1969ak

 
Posty: 4338
Od: Nie kwi 22, 2007 12:33
Lokalizacja: Białystok

Post » Pt sty 09, 2009 20:02

katalog wariacji na temat imion dodany w pierwszym poście :D

mam nadzieję, że jak na razie nie pominęłam żadnego zasadniczo różniącego się od zwyczajowo używanych :roll: :wink:
Lisiaczku[`] herszcie nasz, nie ma nas bez Ciebie :( Nunku[`] krowinko najpiękniejsza :( Plupluniu głupiąteczko[`]
07.03.2019 KONIEC WSZYSTKIEGO, KONIEC MNIE: Busiunia [`]
16.05.2017 PĘKŁO MI SERCE: Żabciu najukochańszy Skarbie[`]
Maciejku[`] Buniu[`] Placuniu[`] Glamutku[`] Bidonku[`] Tadzinko[`] Gadziu złotooka[`]

Wielbłądzio

Avatar użytkownika
 
Posty: 14515
Od: Sob mar 25, 2006 15:11

Post » Pt sty 09, 2009 20:08

Ja tak trochę OT :oops: Czy wiesz jak się ma Plamcia?
Bazylek 27.03.2012 [*] Ludzik 11.03.2015 [*] Julia 19.09.2021 [*] Bułka 9.10.2021 [*] Barszczyk 15.03.2022 [*] Na pewno do Was przyjdę, na pewno.
Obrazek

1969ak

 
Posty: 4338
Od: Nie kwi 22, 2007 12:33
Lokalizacja: Białystok

Post » Pt sty 09, 2009 20:11

ostatnio kontaktowałam się wiosną zeszłego roku i było OK, więc miejmy nadzieję, że nadal tak jest... zgubiłam numer telefonu :roll:
Lisiaczku[`] herszcie nasz, nie ma nas bez Ciebie :( Nunku[`] krowinko najpiękniejsza :( Plupluniu głupiąteczko[`]
07.03.2019 KONIEC WSZYSTKIEGO, KONIEC MNIE: Busiunia [`]
16.05.2017 PĘKŁO MI SERCE: Żabciu najukochańszy Skarbie[`]
Maciejku[`] Buniu[`] Placuniu[`] Glamutku[`] Bidonku[`] Tadzinko[`] Gadziu złotooka[`]

Wielbłądzio

Avatar użytkownika
 
Posty: 14515
Od: Sob mar 25, 2006 15:11

Post » Pt sty 09, 2009 21:17

Wielbłądzie!
Żeby tak własną babcię podstępem brać! :twisted:
Obrazek Obrazek

Anuk

 
Posty: 6550
Od: Pon paź 15, 2007 20:58
Lokalizacja: Pruszków

Post » Pt sty 09, 2009 21:24

Anuk pisze:Wielbłądzie!
Żeby tak własną babcię podstępem brać! :twisted:


ha, a wiesz jak Babcia teraz Rokisię kocha :D ?
całuje prosto w samą 'buzię', kołysze na rękach i śpiewa kołysanki, karmi wołowinką... stan chyba jeszcze gorszy niż u mnie, ponieważ cała miłość skupia się na jednym potforze :wink:
Lisiaczku[`] herszcie nasz, nie ma nas bez Ciebie :( Nunku[`] krowinko najpiękniejsza :( Plupluniu głupiąteczko[`]
07.03.2019 KONIEC WSZYSTKIEGO, KONIEC MNIE: Busiunia [`]
16.05.2017 PĘKŁO MI SERCE: Żabciu najukochańszy Skarbie[`]
Maciejku[`] Buniu[`] Placuniu[`] Glamutku[`] Bidonku[`] Tadzinko[`] Gadziu złotooka[`]

Wielbłądzio

Avatar użytkownika
 
Posty: 14515
Od: Sob mar 25, 2006 15:11

Post » Pt sty 09, 2009 22:40

Się melduję posłusznie i lecę na początek :D
Lucynka+ Lisek, Prozac, Rysiek, Kitka, Misia oraz za TM: Kota, Ptyś, Czika, Fredzio, Piracik, Imbir,Pysia, i Borysek/jedyny mój piesek/

Lucynka

 
Posty: 3376
Od: Czw sie 05, 2004 21:21
Lokalizacja: Warszawa Mokotów

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], Lifter, PanPawel i 32 gości