
A jednak - że nie dzwoniłam, tylko raz, po zabiegu.
Pan doktor wydał mi kota, udzielił instrukcji obsługi, Dziadź cały czas jęzorem próbuje chyba odwiązać supełki w paszczy.
Ma się nieźle, nie jest zgłuszony i, jak słyszę, chlapie w kuchni

Chlapał całą noc, nie miałam serca protestować...
Idę nakarmic rekonwalescenta, ostatnią saszetką, jutro musze uzupełnić zapasy miekkiego jedzenia.
Do końca tygodnia ceporex.
Co najmniej.
Edit: Dziadź po chlapaniu, cały mokry, wpakował mi się na kolana i tak śpi. Mam całe spodnie mokre. Eh.