» Śro lis 19, 2008 21:16
Witam serdecznie Wszystkich. Lało dziś znow caly dzien. Przemoklam już drugi dzień z rzędu. Nienawidze takiej pogody.Od wczoraj znow kiepsko się czuje, więc Pozwolicie Kochani że dokonam teraz wpisu, przeslę zdjęcia Nifredil i zmykam bo mam mase roboty. A sil coś mi niestety brakuje. Albo się strzarzeje albo mam roboty za dużo z tym wszystkim. Tak czy owak , jest jak jest i stado trzeba codzień nakarmić czy się ma silę czy nie. Dziś zalamka totalna. Kilka kotów jest chorych. Myślę tu o kk. Napewno Diabelak o ktorym wczoraj pisałam, Ida ktora chyba wymagalaby leczenia w innych warunkach, bo to sie już dlugo u niej ciagnie i żadnych efektów, poza tym że ladnie je bo apetyt dopisuje wszystkim i tym chorym i zdrowym. Dziś też zauważylam oznaki choroby u Gabi, ktora ma opiekuna Wirtualnego w Vivie. A wczoraj wszystko bylo z nią dobrze. Pewnie podlapala od innego kota, ktory byl w pobliżu przy jedzeniu. No to sa już trzy. Niestety Kulka ktora się do mnie wprosila też podkichuje. Pozostałe kociaki na działce i w altance sa zdrowe. Ucho Zuzi paprze sie nadal choć dostaje codziennie lek do pyszczka bo ucha nie możemy smarowac. Widziałam tego drugiego maluszka co jego braciszek odszedl za TM. Maly podrosl, nabrał ciałka i czeka na mnie codziennie. Jest biało szary, bardzo ladny a i jego oczka wyglądają calkiem dobrze.Może za jakiś czas trochę bardziej się do mnie przekona. Teraz najbardziej czeka na rybkę z makaronem. Dziś zrobilam temu okolo rocznemu szaremu kocurkowi zdjęcie. Temu co Wam wcześniej pisalam że z pyszczka mu krew leciala i co mu leki w jedzeniu podawalam. Wygląda bardzo dobrze. Pięknie wsuwa i chyba mnie polubił .Jak konczy jeśc to wraca na swoje podworko wlasnie tam gdzie jest ten bialo szary kociak, którego nazwalam Niedżwiadek, po kotku którego kiedyś mialam byl bardzo podobny. Ratowalam go z zapalenia pluc ale to był bardzo ciężki przypadek i prawdopodobnie kotek był bialaczkowy i niestety się nie udalo. Tak więc Niedżwiadek i czarny maly kociak z tego samego podwórka bardzo się zaprzyjaznila i śpia razem w tej budce ktorą im wtedy zanioslam. Po odejściu tamtego maluszka za TM, Mama maluszkow opuścila teren i Ten drugi maluszek tzn. Niedzwiadek został sam. Po kilku dniach czarny maluszek odkryl moją budkę i tamtego opuszczonego Niedżwiadka no i sa teraz razem. Wczoraj czarnuszek wyszedl z budki jak przyjechałam a Niedżwiadek siedzieł na budce i czekał. Odkąd ta budka tam trafila widze po maluchach że jest im lepiej i lepiej wyglądają. Być może to też ma wplyw że codzień dostają cieple gotowane jedzenie. Dobrze odżywiony kot ma wiekszą odporność na choroby. Od jutra bede podawac Kotom z KK lek do jedzenia przez 7 dni. Ida na tamten lek nie zareagowała więc sprobuję z tym. Pytałam Wety i ona potwierdza. Muszę tylko przypilnowac czy zjedzony, a lek jest gorzki i w tym problem. Kiedyż tak leczyłam Mame i ciocię Trusi kiedy były bardzo chore i stanęly obydwie na nogi jak trzeba. Martwi mnie to wszystko. W dodatku na opuszczonych dzialkach jeden kotek ma chyba wypadnięty odbyt i to by się kwalifikowało na operacje. Jestem sama. Sama wszystko robię. We wszystko się zaopatruje. Dobrze że choć Agiss pomaga z piaskiem, ale codzień natargam się wszystkiego okrutnie. A jak jeszcze do tego jest taka pogoda jak teraz a ja wracam do domu gdzie jest zimno i jeszcze musze napalić to ciężko mi z tym wszystkim.