Bigos i Gulasz - maleńki nowy domownik, Piotruś :)

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro lis 05, 2008 8:45

genowefa pisze:
EwKo pisze:
Domino76 pisze: Obrazek
8)
:lol: :lol: :lol:


Pieczarki jakoś nie widać, wdać za to jakieś wałeczki :twisted: :lol:


Boże! Nie mówicie Domino, że jej koty są grube!!!!!!!!!!! Błagammmmmmmmmm!!!!!!!!!!!!!!!!! :twisted:
Obrazek

Boo

 
Posty: 20084
Od: Pt lis 04, 2005 11:41
Lokalizacja: Opole

Post » Śro lis 05, 2008 11:48

nie grube a zadbane i wypasione! :mrgreen:
Obrazek

Fri

 
Posty: 6301
Od: Śro sty 25, 2006 17:02
Lokalizacja: wpół do Wisły ;) wpół do Brdy ;P

Post » Śro lis 05, 2008 16:15

No i zima idzie - trza się zabezpieczyć na wszelką ewentualność 8)

EwKo

 
Posty: 7319
Od: Śro paź 19, 2005 21:52
Lokalizacja: Górny Śląsk

Post » Śro lis 05, 2008 22:20

Dobra dobra... już ja tam wiem - w pierwszym odruchu napisały prawdę, a teraz próbują tylko oczy mydlić :twisted: . Wiem, że spasłam Bigosa, po przeprowadzce zaczęłam obu chłopakom dawać większe porcje jedzenia, zupełnie irracjonalnie, chyba na zasadzie ogólnie zwiększonej troski :roll: . Ale Gulasz potrafi sobie racjonować jedzenie, zje tyle, żeby zaspokoić głód, a Bigos je z łakomstwa i często jak już skończy swoją porcję, to wyjada jeszcze pozostałości z miski Gulasza :roll: .
Muszę powrócić do dawnych zwyczajów, czyli znacząco zmniejszyć porcje wszystkich trzech posiłków :twisted: .
Obrazek

Domino76

 
Posty: 3301
Od: Śro paź 05, 2005 8:41
Lokalizacja: Wrocławianka mieszkająca w Opolu

Post » Czw lis 06, 2008 8:53

Aaa, zapomniałam się pochwalić - zamówiliśmy drzewko-drapak od firmy Armarkat, wczoraj przyszedł, oczywiście w częściach, do skręcenia :D . Niestety, TZ jeszcze go nie skręcił, bo skręcał łóżeczko dziecięce i jak stwierdził, skręcić obydwu mebli naraz nerwowo nie wydoli (źle zmontował łóżeczko za pierwszym razem i musiał je demontować do zera :twisted: ) :lol: .
Drapak wygląda tak: http://www.armarkat.pl/ac6501b.html
Jak widać, cena jest przystępna za mebel tej wielkości, a drapaki tej firmy zbierają dobre opinie na naszym forum, dlatego długo się nie zastanawialiśmy 8) . Muszę pochwalić tempo wysyłki, zaledwie przedwczoraj przelałam pieniądze na konto, a już następnego dnia drapak był dostarczony :D .
Jak tylko TZ zmontuje drapak, to porobię mu zdjęcia (mam nadzieję, że z moimi zachwyconymi nową mega-zabawką kotami :twisted: ).

A tymczasem prezentuję wczorajsze dzieło mego męża, czyli łóżeczko :lol: :
Obrazek
Obrazek

Domino76

 
Posty: 3301
Od: Śro paź 05, 2005 8:41
Lokalizacja: Wrocławianka mieszkająca w Opolu

Post » Czw lis 06, 2008 21:13

Ooo, taki sam drapak, jak ma Teoś. :D
Godny polecenia. ;]
Mam nadzieję, ze będzie się sprawował równie dobrze. ^^
Bigoś lecz grzyba, nie daj się!
Trzymam kciuki. :ok:

*Łóżeczko śliczne, takie...
Urocze. :spin2:
Obrazek

POMÓŻ!
Obrazek

Paula:)

 
Posty: 328
Od: Śro lip 30, 2008 9:43
Lokalizacja: woj. lubelskie

Post » Czw lis 06, 2008 21:19

Słuchajcie, zadzwonił do mnie dziś wet z lecznicy, w której leczę moje koty, i oznajmił mi, że Bigos jednak nie ma grzybicy..! 8O Posiew niczego nie wykazał, więc te zmiany na skórze musimy ponownie zbadać. Ale szczerze mówiąc, osłupiałam - ten placek z boku pyszczka wyraźnie się powiększa, sierść się w tym miejscu Bigosowi przerzedza, a sama skóra zmienia kolor na brunatno-ciemny (przy przemywaniu schodzą takie drobne strupki jakby). Co to może być, jeśli nie grzybek..?!
No nic, jutro lub w sobotę zabierzemy Bigosa ponownie do weta, zobaczymy co powie, może ma jakieś pomysły...
Obrazek

Domino76

 
Posty: 3301
Od: Śro paź 05, 2005 8:41
Lokalizacja: Wrocławianka mieszkająca w Opolu

Post » Czw lis 06, 2008 21:23

Domino76 pisze:(...) bo skręcał łóżeczko dziecięce i jak stwierdził, skręcić obydwu mebli naraz nerwowo nie wydoli (źle zmontował łóżeczko za pierwszym razem i musiał je demontować do zera :twisted: ) :lol: (...)
- czyli scena jak z hamerykańskiego filmu :lol:

Fajny mebelek 8)
Proste kształty, ma to co trzeba.
To już niedługo, prawda?

Za mną drapak chodzi od dłuższego czasu, ale boję się, że jeśli kotom się nie spodoba, to zostanę z bezużytecznym meblem, który zajmie mi pół pokoju (czyli niewiele mniej mieszkania :lol: ). Także drapaka peregrynacji kres jeszcze nie nadszedł 8) Widziałam wątek poświęcony drzewkom tej formy: opinie brzmią zachęcająco 8)


O doczytałam na podglądzie:
8O
Gdyby miał jakieś cóś na bródce, to by można podejrzewać tę kocią tłustą bródkę czy jak się to zwie, ale... Zero koncepcji, co to może być.

EwKo

 
Posty: 7319
Od: Śro paź 19, 2005 21:52
Lokalizacja: Górny Śląsk

Post » Pt lis 07, 2008 10:00

Domino76 pisze:Słuchajcie, zadzwonił do mnie dziś wet z lecznicy, w której leczę moje koty, i oznajmił mi, że Bigos jednak nie ma grzybicy..! 8O Posiew niczego nie wykazał, więc te zmiany na skórze musimy ponownie zbadać. Ale szczerze mówiąc, osłupiałam - ten placek z boku pyszczka wyraźnie się powiększa, sierść się w tym miejscu Bigosowi przerzedza, a sama skóra zmienia kolor na brunatno-ciemny (przy przemywaniu schodzą takie drobne strupki jakby). Co to może być, jeśli nie grzybek..?!
No nic, jutro lub w sobotę zabierzemy Bigosa ponownie do weta, zobaczymy co powie, może ma jakieś pomysły...


wydrapał ją sobie?
czy masz wrażenie, ze sierść się przerzedziła a skóra pod nią jest taka "rozpulchniona"?
spróbuj złapać kosmyk czy Ci nie zostanie w palcach razem z małym płatem skóry na końcu

(Fridowi się tak zaczęło od nadouczu i zauszów, teraz ma łyse placki na łapkach - najpierw łysy różowy placek a potem w tym miejscu wybarwia się czarna plama na skórze)
Obrazek

Fri

 
Posty: 6301
Od: Śro sty 25, 2006 17:02
Lokalizacja: wpół do Wisły ;) wpół do Brdy ;P

Post » Pt lis 07, 2008 22:42

Dziś z Bigosem do weta pojechał TZ, bo ja musiałam być w pracy do 19:00.
Po powrocie do domu zastałam sceny iście dantejskie - zgrzany i czerwony z wysiłku TZ próbujący wytrzeć mokrego, wściekłego po kąpieli Bigosa, miotającego się po całej łazience... :roll: Podłoga totalnie zachlapana, kot mokry, TZ podrapany do krwi, no jednym słowem sajgon :strach: . Wygoniłam chłopa z łazienki i kazałam opatrzyć rany, uspokoiłam i wysuszyłam kota, a potem kazałam TZ'towi opowiedzieć co się właściwie zdarzyło.
A było to tak:
Po powrocie z pracy TZ zapakował Bigosa do transportera i zawiózł do weta. Kot się po drodze totalnie zasikał :roll: , nie miał się jak ani kiedy wyczyścić, więc w klinice był totalnie zestresowany. Warczał na wetów jak jakiś dziki dzik i poharatał próbującego go trzymać TZ'ta. W końcu jednak udało się go zbadać i pobrać kolejne zeskrobiny.
Nad naszym biednym kotem zebrało się bowiem konsylium wszystkich trzech wetów pracujących w lecznicy i zgodnie orzekli, że patrząc na wygląd Bigosowego pysia, to to jest książkowy model grzybicy, nadający się wręcz do ilustracji podręczników dla studentów :twisted: . Pobrali zatem ponownie zeskrobiny do posiewu, a na razie zalecili dalsze leczenie Imaverolem (raz dziennie) oraz smarowanie jakąś maścią (TZ dostał ją w strzykawce i nie dopytał o nazwę :? ). Poza tym padło zalecenie kąpania kota w Nizoralu na zmianę ze specjalnym szaponem, co drugi dzien (ten szampon też w strzykawce, i też nie znam nazwy :? ).
Po powrocie do domu TZ postanowił upiec dwie pieczenie na jednym ogniu, czyli spłukać siuśki z Bigosowego futra i wykąpać kota w tym leczniczym szamponie. Niestety Bigos uznał, że to już jest przegięcie i kolejnej tortury już nie zniesie, więc wydarzenia wyrwały się nieco spod kontroli :twisted: . No i na ten moment właśnie wróciłam do domu... :roll:

Minęły już chyba ze 3 godziny i Bigos już się trochę uspokoił, ale po tych wszystkich wydarzeniach był tak zestresowany i podenerwowany, że ciągle domagał się ode mnie brania go na ręce i na kolana. A leżąc u mnie na kolanach znienacka mnie ugryzł 8O , i to tak dość porządnie, że zadrapał mi skórę 8O . Pierwszy raz mu się coś takiego zdarzyło, do tej pory gryzł tylko obronnie, podczas zabiegów leczniczych, a teraz nic się nie działo, po prostu leżał na kolanach :( .
Moje biedne, zestresowane, zagrzybione kocisko... :( Najbardziej rozczulające jest to, że mimo tego stresu i zdenerwowania on się tak strasznie do mnie garnie - wskakuje mi na ręce, łazi za mną wszędzie, ociera się o nogi... wyraźnie szuka ukojenia zapewnienia mu bezpieczeństwa...
Obrazek

Domino76

 
Posty: 3301
Od: Śro paź 05, 2005 8:41
Lokalizacja: Wrocławianka mieszkająca w Opolu

Post » Sob lis 08, 2008 10:34

No to mieliście wesoło :roll:

Za szybkie pozbycie się grzyba potrzymam :ok:
Obrazek ObrazekObrazek
Ania + Sonia (06.2002-07.2014)+ Imbir (07.2002-11.2013) - Tocik (.... -09.2023) Aszka i Niuniuś
Nasz wątek: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=46 ... &start=675

Aniutella

 
Posty: 5234
Od: Czw sty 23, 2003 11:28
Lokalizacja: Warszawa - Chomiczówka

Post » Pon lis 10, 2008 20:38

Bigosa nadal leczymy i końca temu nie widać :roll: , wyleczyliśmy łapkę i bródkę (bo to samiutkie początki zmian były), pojawiło się za to nowe ognisko choroby - na szyi, pod pyszczkiem :evil: . Rozniosło się cholerstwo z tego pierwszego, najbardziej zaawansowanego chorobowo miejsca przy pyszczku :evil: .
Kto wie, czy nie skończy się na goleniu Bigosa, tak jak EwKo goliła Klunię :( .

Ale żeby nie było tylko pesymistycznie i ponuro, zamieszczam obiecane zdjęcia drapaka :) . Drapak po zmontowaniu strasznie śmierdział, wietrzyliśmy go całą noc i jest ciutkę lepiej, ale jeszcze wciąż zalatuje "nowością". Koty nie były zachwycone, podejrzewam, że ten zapach je odrzucał. Posypałam więc drapak kocimiętką, i od razu nastawienie futer zmieniło się o 180' :lol: . Teraz go kochają miłością namiętną :twisted: .
A wygląda tenże mebel tak:
Obrazek Obrazek
Moi chłopcy na drapaku:
Obrazek Obrazek
:)
Obrazek

Domino76

 
Posty: 3301
Od: Śro paź 05, 2005 8:41
Lokalizacja: Wrocławianka mieszkająca w Opolu

Post » Pon lis 10, 2008 21:54

No nie, ja się załamię..! Ledwo napisałam tego poprzedniego posta, kiedy wydarzyło się coś, co mnie totalnie dobiło... :crying:
Grzybek Bigosa schodzi na plan dalszy, bo mamy nowy problem - Gulasz zaczął sikać poza kuwetą :crying: :crying: :crying: .

Zaczęło się w ten weekend. Przyjechali do nas w sobotę goście w przytłaczającej liczbie 15 osób (w tym roczne dziecko) i wyjechali dopiero dziś rano. Gulasz przeżył prawdziwą traumę, choć niestety nie zauważyliśmy, że jest aż tak źle, dopóki nie było za późno... :cry: Gulasz "zadekował się" mianowicie w naszej sypialni, pod łóżkiem, i spędził tam większość weekendu. No i w sobotę wieczorem (właściwie to w nocy), kładąc się spać, odkryłam wielką mokrą plamę na łóżku :( . Zasikane były obydwie kołdry i jedna poduszka, kot siknął idealnie na połączeniu tych trzech elementów pościeli :? . Siuśki przesiąkły przez obie kołdry i prześcieradło, zostawiając sporą mokrą plamę na materacu :( . Byłam przekonana, że Gulasz po prostu trzymał mocz jak długo dał radę, bojąc się zejść do kuwety (jest na parterze, a tam chodzą goście), aż w końcu nie wytrzymał i zsiusiał się na łóżko...
Ale dziś od rana gości nie ma, jesteśmy sami w domu. I przed chwilą, dosłownie na moich oczach, Gulasz zsiusiał się na dywan w salonie :crying: . Kuweta została przez TZ'ta wyczyszczona, więc to nie jest problem zbyt brudnego żwirku... Załamaliśmy się, czyżby ta tłumna wizyta gości spowodowała załamanie kruchej psychiki naszego kota..? Jak temu teraz zaradzić..? Czy on wróci do równowagi, jeśli przez dłuższy czas w domu będzie spokój i cisza..? Czy nie ma co na to liczyć i trzeba od razu zdecydowanie działać - zamawiać krople Bacha i może do tego Feliway'a, zabrać Gulasza także do weta i go przebadać (ale wtedy zestresuje się jeszcze bardziej i jeśli problem jest natury psychicznej, to sikanie jeszcze się nasili)..? :(
Zachciało nam się kurna domu, przeprowadzki i zapraszania gości :? . Nigdy wcześniej, kiedy mieszkaliśmy w bloku, nie mieliśmy z naszymi kotami żadnych problemów :cry: , zaczęły się teraz, po przeprowadzce... :cry:
Obrazek

Domino76

 
Posty: 3301
Od: Śro paź 05, 2005 8:41
Lokalizacja: Wrocławianka mieszkająca w Opolu

Post » Pon lis 10, 2008 22:12

Oż kuraki 8O

1. Moje zdanie na temat golenia futra zagrzybionego znasz, więc nie będę się powtarzać ;) Długo się bawiłam w smarowanie pojedynczych ognisk :roll:
2. Jakby nie spojrzeć - taki najazd gości mógł kotulca zestresować, tym bardziej, że ledwo co przyzwyczaił się jaoś do nowego domu :( Gości nie ma - ale może jeszcze jakieś nowe zapachy kocina czuje i źle kojarzy (wiesz, może mysli, że się "obcy" gdzieś zaczaili i tylko czatują, by biednego Gulasia zaatakować zdradziecko)?

Dla spokoju sumienia możecie próbować łapać siuśki, zobaczyć, co i jak. A Bach - nie zaszkodzi. To z pewnością. To nie jest jakiś straszny majątek, a działa. Co do Feliway'a - nie wiem, bardziej wierzę w krople, choć - z ręką na sercu - wtyczki nie stosowałam u siebie.

To takie tam moje laickie gdybanie.
Współczuję sytuacji :(

EwKo

 
Posty: 7319
Od: Śro paź 19, 2005 21:52
Lokalizacja: Górny Śląsk

Post » Wto lis 11, 2008 19:25

Feliway nie pomół, szkoda mojej kasy...a mimo wyjazdu, naszego, Otis nie miał wpadki siusiowej, więc wyglada na to, że Bach zadziałał.

izaA

 
Posty: 11381
Od: Nie wrz 25, 2005 14:09
Lokalizacja: Warszawa-Wesoła

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: haaszek i 35 gości