Brandia pisze:Mój mąż mówi, że nie wyobraża sobie Meli przy noworodku. Ciągle próbuje mnie przekonać, żebyśmy na pierwszy miesiąc lub dwa wywieźli kotkę do naszych rodziców, ale ja się trochę obawiam, że strasznie ją tym skrzywdzimy i po powrocie nie będzie lepiej, ale gorzej.
W tym wypadku to mąż się myli, a Ty masz rację. Moja propozycja jest taka, żebyście dali kotu wejść do łóżeczka i zapoznać się z nowym meblem póki może tzn. póki nie ma w nim dziecka. Niech wejdzie raz, ale TYLKO RAZ. Potem (gdy już zaspokoi ciekawość) grzecznie kotu tłumaczycie, że nie wolno, bo to nie jego. Jak tylko pojawi się dziecko, kot musi móc je obwąchać i zrozumieć, że hierarchia w stadzie się zmieniła - pojawił się ktoś ważniejszy. Niestety tak - dziecko jest ważniejsze. Tzn. jesteście z kotem cały czas, poświęcacie mu dużo uwagi, nie zostawiacie go z dzieckiem samego. Jeśli boicie się, że wejdzie do łóżeczka, trzeba mu to uniemożliwić. Jeżeli dziecko będzie miało swój pokoik, kupujecie nianię elektroniczną i zamykacie drzwi zawsze, gdy nie możecie mieć dziecka na oku. Jeśli będzie spało w tym samym pomieszczeniu co Wy, w nocy kot nie ma tam wstępu. I tyle - jeśli będzie wykazywał agresję. A może się okazać, że złagodnieje i nie trzeba będzie takich "ograniczeń" stosować. Tego Wam życzę
