jestem byłą kociarą, byłą bo moi dwaj towarzysze dzieciństwa i młodości już dawno bawią się gdzie indziej.
Był Fucek, od Konfucjusz, najukochańszy kot na świecie
Był Nowy - schizofrenik bezgranicznie zakochany w mojej mamie i swoim odbiciu w lustrze
Był też pies, sznaucer olbrzym, skociały maksymalnie i zakochany w Fucku do bólu.
a teraz.
udało mi się namówić mojego TŻ na koty, on marudzi, że pies, ale mieszkanie w centrum Warszawy mi nie współgra.
ale uległ i czekamy, aż przyjadą dwa (z trzech które się urodziły)

oba sobie siedzą na drugim planie - kocur z prawej i kotka z lewej.
wszystkie zaspane i chyba zdjęcie było z lampą robione.
są na Mazurach, przyjadą w lany poniedziałek.
nigdy nie miałam pregowanych kotów i nigdy nie miałam kotki.
Mam nadzieje że wcześniej sie czegokolwiek dowiem - na razie wiem, że zajmują się głównie hałasowaniem, obawiam się że dostają jakiej kk czy whiskasy, co z mamą nie wiem.
ale sie dowiem i nie omieszkam się pochwalić.
na razie zajmuję się mieszkaniem i zamartwianiem co one biedne zrobią jak ja do pracy pójdę
pozdrowienia