Chciałam się jeszcze nie ujawniać przez jakiś czas, ale postanowiłam, że to zrobię, bo chciałabym w przyszłości korzystać z Waszej pomocy.
O miau słyszałam jeszcze na dogomanii (gdzie jestem od 4 lat) i tutaj trafiłam, gdy pomyślałam o kocie.
No i tak wybrałam Mirabelkę, co nie było łatwe. Nie dlatego, że nie wzbudziła moje sympatii, tylko dlatego, że mogłam wybrać jednego kota=dać szansę na lepsze życie tylko jednemu kotu... Chyba każdy człowiek w takiej sytuacji zadaje sobie pytanie, któremu dać szansę? Więc bez łez się nie obyło.
Podstawowym kryterium była zdolność do podróżowania samochodem i tu wybór się zawęził nieco.
Prawdę mówiąc jestem teraz przerażona

W pośpiechu robię zakupy. Srebrna kuweta narożna przypomina mi statek kosmiczny i mam nadzieję, że spodoba się kosmitce o rudych uszkach...
Jest już transporterek, jedzenie. Jeden podręcznik obsługi jest, drugi zamówiony

Brak jeszcze drapaka i spryskiwacza do kwiatów. Zupełnie nie mogę się zdecydować i męczę Janę. Ten drapak będzie bardzo istotny - moje meble z egzotyków, rzeźby azjatyckie

.
Na gwałt trzeba powiesić obrazy, które do tej pory stały sobie na podłodze w nowym mieszkaniu. Przydałyby się drzwi do łazienki, a jeszcze nie ma i długo nie będzie. Chciałabym, żeby Mirabelka była już w domu na Helloween, ale pewnie się nie wyrobię z tym wszystkim.
Trzymajcie kciuki za naszą adaptację w nowych warunkach