LUKOTKA - cud-miód kicia jutro jedzie do swojego domku :)))

Koty i kotki do adopcji

Moderatorzy: Estraven, LimLim, Moderatorzy

Post » Pt paź 31, 2008 18:04

LU pisze:Po południu jedziemy z TŻ na Stefczyka zabrać kicię.

Wróciliście już...? 8)
OUT OF ORDER Obrazek

pixie65

 
Posty: 17842
Od: Czw paź 20, 2005 9:53

Post » Pt paź 31, 2008 18:04

Kocinka może się ucieszy, ale dopiero za jakiś czas, jak odeśpi wszystko i się troszeczkę oswoi z miejscem, bo dzisiaj nawet nie miała siły się trząść, tylko usiłowała zasnąć na plastikowym talerzu w kącie klatki. To nie było dość proste, zważywszy, że klatka stoi na wprost drzwi wejściowych, więc jak ktoś wchodzi z psem, to wyobraźcie sobie przerażenie kota... W dodatku obok stoi warczący automat z napojami, z głośników leci skoczna muzyka, a nad klatką jest mocna lampa (klatka nie jest niczym przykryta).

Czy to normalna praktyka tej kliniki, żeby umieszczać zwierzęta w klatce w poczekalni?
Zastanawia mnie troszeczkę, że klatka nie zniknęła z korytarza, tylko pani, która nam kicię wydała, wlała do miseczki świeżą wodę i poprawiła kocyk.

TŻ wymyslił dla małej tymczasowe imię - Lukotka :) Więc ewentualnie można zmienić w tytule wątku.
Koteczka nie była szczepiona, tylko odrobaczona Drontalem i odpchlona. Na razie wcisnęła się w najciemniejszy zakamarek między pudełkami i tak ją zostawiliśmy w pokoju. Może jutro rano będzie wyspana i bardzie skora do zapoznania się i będe mogła zrobić jakieś pierwsze fotki.
To tyle na dziś.

LU

 
Posty: 2125
Od: Śro sty 31, 2007 19:10

Post » Pt paź 31, 2008 18:05

To niesamowite...
Pisałyśmy równocześnie :D

Doczytałam...
Bardzo, bardzo się cieszę, że ją stamtąd zabraliście.
Zwłaszcza wielkie ukłony dla TZ-ta za zgodę na tymczasa, bo Ty się pewnie długo nie zastanawiałaś :wink:
OUT OF ORDER Obrazek

pixie65

 
Posty: 17842
Od: Czw paź 20, 2005 9:53

Post » Pt paź 31, 2008 19:57

Lu, dzięki, że żeście ją zabrali stamtąd...
Tak jak pisałam, w tej klatce ciągle są koty, sporo kotów od tej właśnie pani... Ja rozumiem malchy, jeżeli zaszczepione, one aż tak się nie boją. Ale im większy kot, tym większy lęk, koteczka musiała być przerażona...

A wiecie, że jak dzisiaj wracałamz pracy myślałam o Was i wymyśliłam, że koteczka mogłaby się nazywać LU?:)

Aaaa, i witajcie wśród LT Lu :)

kwiatkowa

 
Posty: 4165
Od: Śro gru 07, 2005 0:12
Lokalizacja: Lublin

Post » Pt paź 31, 2008 20:36

kwiatkowa pisze:Ja rozumiem malchy, jeżeli zaszczepione, one aż tak się nie boją. Ale im większy kot, tym większy lęk, koteczka musiała być przerażona...


A ja przyznam, że nie rozumiem :( . Jak czekaliśmy na panią z hotelu, weszła dziewczyna z dużym psem i ten pies od razu skierował się do klatki, a dziewczyna nawet nie zareagowała. Dobrze, że poszła w inną stronę... I jak można trzymać zwierzę w klatce w takim miejscu przez kilka dni? Rozumiem kwestie reklamy, ale nie kosztem zwierzęcia.
Myślałam, że to jednorazowa kwestia, ale skoro dręczy się w ten sposób kolejne zwierzęta... czy chociaż na noc klatka jest przenoszona w ciche i zaciemnione miejsce? Takie traktowanie nie zdziwiłoby mnie w przypadku sklepu zoologicznego, ale lecznica weterynaryjna?
W dodatku Lukotka NIE BYŁA SZCZEPIONA.
Nawet mój TŻ był niemile zaskoczony miejscem, gdzie stała klatka.
Ostatnio edytowano Pt paź 31, 2008 20:39 przez LU, łącznie edytowano 1 raz

LU

 
Posty: 2125
Od: Śro sty 31, 2007 19:10

Post » Pt paź 31, 2008 20:39

LU pisze:
kwiatkowa pisze:Ja rozumiem malchy, jeżeli zaszczepione, one aż tak się nie boją. Ale im większy kot, tym większy lęk, koteczka musiała być przerażona...


A ja przyznam, że nie rozumiem :( . Jak czekaliśmy na panią z hotelu, weszła dziewczyna z dużym psem i ten pies od razu skierował się do klatki, a dziewczyna nawet nie zareagowała. Dobrze, że poszła w inną stronę... I jak można trzymać zwierzę w klatce w takim miejscu przez kilka dni?
Myślałam, że to jednorazowa kwestia, ale skoro dręczy się w ten sposób kolejne zwierzęta... czy chociaż na noc klatka jest przenoszona w ciche i zacienione miejsce? Takie traktowanie nie zdziwiłoby mnie w przypadku sklepu zoologicznego, ale lecznica weterynaryjna?
Nawet mój TŻ był zniesmaczony tym, co zobaczył.


Smutne to :roll:
Bardzo się ciesze, ze jest u Ciebie i mam nadzieję, że szybko biedactwo dojdzie do siebie.
Kciuki za Lukotkę... no i czekam na fotki jak kicia wyjdzie z pudełek.
ObrazekAnda i koty Obrazek

Anda

 
Posty: 10081
Od: Pon lut 02, 2004 14:46
Lokalizacja: Lublin

Post » Pt paź 31, 2008 21:33

Kot jest na noc zabierany podobno... Ja widziałam już kilka conajmniej "rzutów" kociaków - one czasem siedzą po 2 i 3...
Maluchy nie boją się aż tak, nigdy nie widziałam tam większego kota...
Szczepienia, a raczej ich brak, są istotne.
Wiecie, z jednej strony dobrze, że kocięta wystawiają, bo mogliby olać zupełnie... Jakaś szansa na dom dla podrzutków jest... Mogliby schron zawołać i po jabłkach (powstaje kwestia tych opiekunek kotów, które w takie warunki koty wystawiają, i to nie raz...). Ale może klatka mogłaby być w innym miejscu, w rogu, schowana... Tylko kto im uwagę zwróci?....

Z niecierpliwością czekam na fotki LuKotki, mam nadzieję, że przyjdzie do siebie szybko i dogada się z rezydentami... Ona ślicznie wygląda, zaraz po zrobieniu fotek ja bym jej allegro i inne ogłoszenia porobiła...
Im młodsza tym lepiej.

kwiatkowa

 
Posty: 4165
Od: Śro gru 07, 2005 0:12
Lokalizacja: Lublin

Post » Pt paź 31, 2008 23:24

ZAPRASZAM WSZYSTKICH NA BAZAREK KSIĄŻKOWY NA BIEDNEGO LESIA KARZEŁKA: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?p=3660427#3660427

kwiatkowa

 
Posty: 4165
Od: Śro gru 07, 2005 0:12
Lokalizacja: Lublin

Post » Sob lis 01, 2008 15:17

Lukotka to prawdziwy Houdini. Rano okazało się, że kot zniknął z zamkniętego pokoju. Dłuższe poszukiwanie nie dało rezultatu, dopiero odgłos cichutkiego chrobotania nakierował nas na drugie od góry kartonowe pudełko. Kicia siedziała w środku, nie pytajcie się jak się tam wcisnęła nie zrzucając górnego kartonu.
Z jednej strony tuli się do ręki, włącza traktorek i ugniata to co ma pod łapkami, a z drugiej co chwilę się rozgląda i kombinuje, jak tu zwiać i schować się w kolejnym zakamarku. Z tego powodu zrobienie zdjęcia bez pomocy TŻ było niemożliwe.

Oto dwa zdjęcia kociaka, który szuka stałego domu:

Obrazek Obrazek

LU

 
Posty: 2125
Od: Śro sty 31, 2007 19:10

Post » Sob lis 01, 2008 15:19

Jaka ona puchata :)

kwiatkowa

 
Posty: 4165
Od: Śro gru 07, 2005 0:12
Lokalizacja: Lublin

Post » Sob lis 01, 2008 16:13

Ona czasem nie jest w ciązy :oops: :?:
Bo, że nie ma 4 miesięcy to chyba widać.
Znajdziem dom, tylko trzeba jej pozwolić dojść do siebie.
ObrazekAnda i koty Obrazek

Anda

 
Posty: 10081
Od: Pon lut 02, 2004 14:46
Lokalizacja: Lublin

Post » Sob lis 01, 2008 17:45

Tiger, a czy pani, która ją przyniosła do lecznicy wspominała może skąd ją wzięła? Czy ktoś wyrzucił, czy np. złapana gdzieś, bo po zachowaniu to mi przypomina małego dzikuska, którego leczyliśmy rok temu (takie samo chowanie się po kątach, niskopodłogowe poruszanie się, zwiewanie spod ręki gdy tylko jest okazja).

Jak pisałam w tymczasach - nie mam doświadczenia z kotnymi kotkami, ale zabiorę ją do weta moich kocic.

LU

 
Posty: 2125
Od: Śro sty 31, 2007 19:10

Post » Sob lis 01, 2008 17:51

Pani napisała mi w Smsie , że kicia ma jeszcze dwie siostry - jedna taka sama jak LUkotka , a druga jest rudo-biało-czarna , a ich ojcem jest rudo-biały ogromny brytyjczyk i dlatego ona jest taka duża ...

Nie sądzę więc , żeby mogłą być w ciązy , bo Pani twierdzi , że ona ma faktycznie 4 miesiące .....
Sprubuję jutro zadzwonić i doweidzieć się szczegółów , bo dziś to chyba nie wypada dzwonić ......

Tiger_

 
Posty: 2062
Od: Czw sie 17, 2006 10:15
Lokalizacja: Lublin

Post » Sob lis 01, 2008 18:20

Tiger, zobacz jakie ona ma proporcje ciała. Jak dorosły kot. mała głowa w stosunku do reszty ciała . małe łapki i wielki brzuch.
Ja tam nei wierzę że ona ma 4 miesiące Młdy kot króey ma byc duży ma grube łapy i dużą głowę, ale proporcje ciała kociaka.
No ale nie mam zamairu się kłócić.
Stawiam na kotkę w ciąży.
ObrazekAnda i koty Obrazek

Anda

 
Posty: 10081
Od: Pon lut 02, 2004 14:46
Lokalizacja: Lublin

Post » Sob lis 01, 2008 19:58

Najnowsze wieści z "placu boju" :)

Sutków nawet nie wyczułam, bo Lukotka ma niesamowicie gęste futerko na brzuszku. Brzuszek jest spory i dość twardy, ale może to jest wynik działania odrobaczania? Możliwe że ona naprawdę ma 4 miesiące, nasza Łasica (rezydentka) również nie należała do małych kociaków. Wet dał jej pół roku gdy się u nas znalazła, ale rui nie dostała przez kolejne pół roku, a ogólnie ma mocną budowę ciała, ale niezbyt foremną (np. krótkie łapki w stosunku do reszty). Pixie zresztą widziała tego "kociaczka" :)... więc z Lukotką może być podobnie jeżeli w genach ma dużego przodka.
Jeśli chodzi o zachowanie to już nie jest tak przerażona jak rano, choć nadal muszę ją wyszukiwać w zakamarkach pokoju kiedy idę ją odwiedzić. Kotka korzysta już z kuwety, karmy w miseczce też powolutku ubywa i zaczyna się ze mną bawić.

LU

 
Posty: 2125
Od: Śro sty 31, 2007 19:10

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 25 gości