Casica, no bo to chyba wcale nie o brud tu chodzi, bo tego to miejskie osiedlowe koty mają aż nadto i wcale zdrowe nie są. Bardziej o jakąś taką naturalną regulację zdrowia i możliwość wyboru np. odpowiedniego zielska czy pożywienia w miarę potrzeby: jak obserwuję moje koty ogródkujące, to one do trujących roślin nawet nie podchodzą, nie muszę się obawiać, że zjedzą coś nieprzewidzianego. Za to precyzyjnie wybierają np. jedne trawy, które pasjami obgryzają, całkowicie ignorując inne. Jeden z naszych nieżyjących już kocurów, wychodzący, w zimie często masakrował mi suszone zioła (oregano, tymianek). W lecie nigdy tego nie robił.
Nasze niewychodzące koty nie mają takiej możliwości - są skazane na to, co my im dostarczymy.
No i kwestia wszechobecnej chemii - wszystkich tych środków czyszczących , płuczących, zmiękczających, zapachowych, bez których nie potrafimy się już obejść. O grzybicach u ludzi mówi się otwarcie, że są wynikiem m.in. używania detergentów i obecności antybiotyków w żywności. I że grzyb jako taki jest wszędzie, tylko organizm powinien się przed nim bronić, a z jakiegoś powodu przestaje.