Cóż świąteczne porządki dopiero przed nami

więc weszłam przed chwilą do łazienki z myślą, że wypuszczę małą na duży plac zabaw ale najpierw sprawdzę czy jest jakiś urobek. Był tylko urobek unoszący się w powietrzu, więc myślę, że gdzieś jest sioo wysuszone, tylko już nie widać... Muszę koniecznie wybrać do drugiej łazienki takie kafelki na których dobrze widać wszelkie ślady

Mała jakby wiedziała, że skoro nic nie widzę to trzeba coś wyprodukować. Wskoczyła do pustej miseczki, zaczęła grzebać, przybrała odpowiednią pozycję ale nic się nie wypadło. Wyskoczyła z miseczki i wtedy po drodze wyleciało. Urobek mało ciekawy kolorystycznie, bo wpadający w zielony. Ale jest czyli się nie zatkało, uff..
Teraz szaleją, tzn. Mruchu zaczepia a Dodzia ucieka. Na szczęście dla niej jest trochę miejsc na placu zabaw gdzie Mruchu się nie zmieści

a na nieszczęście dla mnie ja też będę miała jeszcze większe trudnosci niż Mruchu jeżeli zacznie z nich waniać
