Krówek już nie cierpi :( ZA TM

Koty i kotki do adopcji

Moderatorzy: Estraven, LimLim, Moderatorzy

Post » Czw paź 16, 2008 12:51

:strach:
Czuję się okropnie, że wykrakałam :oops:

Trzymam kciuki obiema rękami za Grubcia i Krówka.

Proszę porozmawiajcie poważnie z tymi wetami. Macie prawo wiedzieć co się dzieje. Dobry wet to taki co rozmawia z klientem, tłumaczy i przyjmuje sugestie odnośnie leczenia, np. uzyskane telefonicznie od innego dobrego weta!

Napiszcie tutaj jak wyszły badania Krówka, co mu podają, co stwierdzili, co podejrzewają.

Co dostaje teraz Grubcio? Co do wyciągania z głębokiej anemii mojego Mru dobrzy weci też mieli rozbieżne zdanie, np. na temat podawania żelaza.
Wiem że można podać tzw. EPO - erytropoetynę (półnaturalny środek dopingujący, strasznie drogi ale może mają akurat u Was w jakiejś lecznicy (nasz wet miał z darów - nic nie zapłaciłam!!!).
Obrazek Obrazek

Trucia-mama

 
Posty: 816
Od: Czw sty 24, 2008 8:01
Lokalizacja: wieś pomorska

Post » Czw paź 16, 2008 12:59

joaaa - zmień tytuł wątku np. zamiast o transfuzji: najlepszy wet poszukiwany!
Myślę, że Grubcio sobie poradzi, ale Krówka to bym konsultowała fizycznie z najlepszym wetem jakiego znajdziecie w swoim mieście, a telefonicznie można nawet dalej.

Trucia-mama

 
Posty: 816
Od: Czw sty 24, 2008 8:01
Lokalizacja: wieś pomorska

Post » Czw paź 16, 2008 14:19

Joaaa jak już leczysz Krówka na Stefczyka, to umów się na konsultacje do właściciela kliniki, a nie do pracowników. Poproś, żeby on prowadził leczenie. Powiedz mu co Cie niepokoi i że tyle krwi pobrali od Grubcia. Powinien zareagować.
Salsa Nexus*PL & Calisi Salicat*PL
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=46&t=158088
Stefan [*]
Henia [*]

oleska222

 
Posty: 2739
Od: Pon cze 09, 2008 14:20

Post » Czw paź 16, 2008 18:26

Dziewczyny ja bym Wam radziła jak najszybciej zabrac krówka , mam przeczucie że on wyjdzie stamtąd ale nogami do przodu :(
nie powiem tu o tym co myślę, ale podpisuję się obiema rękami i nogami pod zdaniem Pixie, ja też nigdy bym tam nie zostawiła kota. Jak Grubasek tam był przez noc to czułam się strasznie, nastepnego dnia byłam zdecydowana go zabierać choćby miał jechac w samochodzie pod kroplówką do lecznicy w której leczę koty.

Jak jesteście daleko to żądajcie chociaż wyników badań np morfologii w postaci wydruków z maszyny, ( z maszyny, nie napisane ręcznie bo na pewno w takiej dużej klinice nie robi się morfologii ręcznie) nie wiem, skanów karty codziennie itp, najlepiej go zabierzcie stamtąd


mówię powaznie :?



Grubasek juz lepiej, nie zatacza się dziś, dostaje Conva którego chętnie je, widać że osłabiony, dobrze że przezył bo inaczej z wetką spotkalibyśmy się przed sądem

edit- błąd ortograficzny, chyba cofam się w rozwoju :?
Ostatnio edytowano Czw paź 16, 2008 20:24 przez ewa13, łącznie edytowano 2 razy
Obrazek

ewa13

 
Posty: 705
Od: Czw wrz 06, 2007 22:36
Lokalizacja: lublin

Post » Czw paź 16, 2008 20:06

ewa13 pisze:Jak jesteście daleko to żądajcie chociaż wyników badań np morfologii w postaci wydruków z maszyny, ( z maszyny, nie napisane ręcznie bo na pewno w takiej dużej klinice nie robi się morfologii ręcznie) nie wiem, skanów karty codziennie itp, najlepiej go zabierzcie stamtąd

Napiszę tak - z zabieraniem ostrożnie (mimo wszystko) bo tak naprawdę nie wiemy w jakim kot jest stanie i co się z nim dzieje i czy gdzie indziej będzie lepiej.
Przydałoby się obejrzeć wyniki jego badań i przynajmniej skonsultować z innym wetem.
Nie bardzo zrozumiałam z treści wątku jaka jest ostateczna diagnoza, czy było usg i czy to może być nowotwór, zatrucie czy na przykład hemobartonelloza (ten rozpad krwinek tak mi się kojarzy, ale wetem nie jestem). Bo jeśli wykluczono nowotwór to przy zatruciu po transfuzji powinno być wyraźnie lepiej. Jeśli krwinki dalej ulegają rozpadowi to może trzeba poszukać hemobartonelli (a to nie każdy potrafi mówiąc w dużym uproszczeniu).
Gdzieś wcześniej padło określenie "moczówka" - czy może raczej chodzi o mocznicę?
Bo inna "moja wersja" jest taka, że skoro to straszy, schorowany kot - być może ma do tego wszystkiego problem z nerkami i....może nie ma sensu go dręczyć....Nie chciałabym, żeby tak było w tym przypadku ale zdarza się w tej lecznicy "ciągnięcie" zwierzaka za wszelką cenę a w zasadzie za cenę cierpienia zwierzaka i drenażu kieszeni opiekuna...
OUT OF ORDER Obrazek

pixie65

 
Posty: 17842
Od: Czw paź 20, 2005 9:53

Post » Czw paź 16, 2008 20:55

Dziewczyny, bardzo Wam dziękuje za rady.
Niestety Krówka już nie ma :cry:
Odszedł dzisiaj, podjęłyśmy tą decyzję wspólnie z lekarzem.

Badania były coraz gorsze.
Obrazek Obrazek Obrazek

joaaa

 
Posty: 78
Od: Sob paź 28, 2006 20:25

Post » Czw paź 16, 2008 20:57

:cry: :cry: :cry:

Bardzo współczuję.
Salsa Nexus*PL & Calisi Salicat*PL
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=46&t=158088
Stefan [*]
Henia [*]

oleska222

 
Posty: 2739
Od: Pon cze 09, 2008 14:20

Post » Czw paź 16, 2008 21:00

joaaa pisze:Dziewczyny, bardzo Wam dziękuje za rady.
Niestety Krówka już nie ma :cry:
Odszedł dzisiaj, podjęłyśmy tą decyzję wspólnie z lekarzem.

Badania były coraz gorsze.

Smutno...
I straszno...

A czy lekarz powiedział co Krówkowi było?
Bo wiesz...ja rozumiem Wasz smutek ale przy okazji ratowania(?) Krówka narażono na niebezpieczeństwo innego kota. I uważam, że przynajmniej ewie13 należałoby się dokładne wyjaśnienie.
Bo być może narażała swojego kota niepotrzebnie...
OUT OF ORDER Obrazek

pixie65

 
Posty: 17842
Od: Czw paź 20, 2005 9:53

Post » Czw paź 16, 2008 21:03

Oższ, fuck :( :( :( :(
a jeszcze wczoraj mówili że czuje sie lepiej,
i męczarnie mojego Grubaska na darmo?? :?

A możecie wziąć jego kartę z dokładnymi danymi? z każdym lekiem, każdym wynikiem badania? z każdym wpisanym ml krwi?

biedaczek, współczuję bardzo... :cry:



Czy w związku z tym że mojego kota prawie spotkala smierć mogłabym uzyskac kopie dokumentów Krówka?
Ostatnio edytowano Czw paź 16, 2008 21:49 przez ewa13, łącznie edytowano 1 raz
Obrazek

ewa13

 
Posty: 705
Od: Czw wrz 06, 2007 22:36
Lokalizacja: lublin

Post » Czw paź 16, 2008 21:42

Nie chciałabym być niedelikatna, ale jeżeli chodzi o Krówka to on już osiągnął stan absolutnego szczęścia, a jeśli chodzi o wetów to mnie znowu szlag trafia.
Przyłączam się do prośby Ewy.

Weci zabili mi Trucię (z moją pomocą, naiwnością zwaną). Ja mam historię jej choroby, więc stwierdzam to z całą odpowiedzialnością.

Dzięki forum, informacjom jakie tu znalazłam, życzliwym ludziom, których przez forum poznałam udało mi się uratować Mrucha, chociaż nie było to proste bo konsultowałam go u kilku polecanych wetów i ich zdania były często rozbieżne.

Proszę udostępnijcie dokumentację Krówka, żebyśmy nie osądzali zbyt pochopnie wetów którzy go leczyli :?
Obrazek Obrazek

Trucia-mama

 
Posty: 816
Od: Czw sty 24, 2008 8:01
Lokalizacja: wieś pomorska

Post » Czw paź 16, 2008 21:53

Trucia-mama pisze:Proszę udostępnijcie dokumentację Krówka, żebyśmy nie osądzali zbyt pochopnie wetów którzy go leczyli :?


Ja też uważam, że tak byłoby uczciwie.
W stosunku do wetów a także Ewy i jej Grubaska.
OUT OF ORDER Obrazek

pixie65

 
Posty: 17842
Od: Czw paź 20, 2005 9:53

Post » Czw paź 16, 2008 21:58

Ewa, jeszcze raz bardzo Ci dziękujemy i Grubciowi!
Mam nadzieję, że wszystko z nim w porządku i czuje się dobrze.
Nie było to na darmo, bo była szansa, że w ten sposób pomożemy Krówkowi.
Wierzę, że wszystko było robione prawidłowo i klinika dołożyła wszelkich starań, żeby Krówek wyzdrowiał.
Jeżeli uważasz, że Twój kot był narażony w klinice na śmierć, bardzo mi przykro z tego powodu i uważam, że powinnaś porozumieć się z kliniką osobiście.
Obrazek Obrazek Obrazek

joaaa

 
Posty: 78
Od: Sob paź 28, 2006 20:25

Post » Czw paź 16, 2008 22:46

joaaa pisze:Ewa, jeszcze raz bardzo Ci dziękujemy i Grubciowi!
Mam nadzieję, że wszystko z nim w porządku i czuje się dobrze.
Nie było to na darmo, bo była szansa, że w ten sposób pomożemy Krówkowi.
Wierzę, że wszystko było robione prawidłowo i klinika dołożyła wszelkich starań, żeby Krówek wyzdrowiał.
Jeżeli uważasz, że Twój kot był narażony w klinice na śmierć, bardzo mi przykro z tego powodu i uważam, że powinnaś porozumieć się z kliniką osobiście.



Na szczęście czuje sie dobrze juz, szkoda tylko Krówka, ale wiadomo że czasem choroba wygrywa :(
Mam wielką nadzieję że była szansa na jego uratowanie i że krew mojego Grubaska nie poszła na darmo, jeżeli dała mu choć dzień lepszego stanu to chyba już coś?

Zgadzam się że nie powinniśmy osądzać pochopnie wetów, własnie dlatego napisałam o tych dokumentach,

biedny Krówek [']
Obrazek

ewa13

 
Posty: 705
Od: Czw wrz 06, 2007 22:36
Lokalizacja: lublin

Post » Czw paź 16, 2008 23:34

Nie mogę zasnąć. Faktycznie zawzięta jestem. Tak mi powiedział wet jak walczyłam o Mrusia. Dziwił się, że mi się chciało... 8O

Czy ja dobrze rozumiem, że zamierzacie zapłacić i grzecznie podziękować za "kota w worku" w podwójnym niestety tego powiedzenia znaczeniu?

Czy coś się złego stanie jeżeli najpierw ustalicie cenę a później grzecznie poprosicie o historię leczenia z wynikami przeprowadzonych badań? Jeżeli to dobra lecznica, to wydadzą dokumenty bez proszenia.

Wydaje mi się, że niestety na kocim forum wypada trochę rozdrapać ranę po Krówku.

Po co? Po to żeby dziewczyny z Lublina wiedziały, czy szukać ratunku w tej lecznicy, czy omijać szerokim łukiem. Czy zgadzać się na drugą transfuzję u kota, u którego wyniki się pogarszają a nie postawiono diagnozy (?)

joaaa pisze:Wierzę, że wszystko było robione prawidłowo


ewa13 pisze:Pobrano mu 90 ml krwi..... :? ja się nie znam ale pytałam się 3 wetów i każdy powiedział że to za dużo.... że siębierze od kota średnio 50 ml a w ogóle to zalezy od wagi- jego nie zważono


Przepraszam bardzo joaaa, ale czy nie uważasz, że to jest ewidentny błąd w sztuce weterynaryjnej? Może zapytaj Ewę ile waży Grubcio i zapytaj sama w jakiejś lecznicy w Wwie...

Po lekcji, która trwała 2,5 mca, na temat wiedzy posiadanej lub nieposiadanej przez wetów, za którą Trucia zapłaciła swoim życiem, a ja całkiem sporą sumką i uszczerbkiem na psychice (jak widać po moich postach) doszłam do wniosku, że to doświadczenie nie pójdzie na marne...

a Wy - róbta co chceta

Śpij spokojnie Krówku :(
Obrazek Obrazek

Trucia-mama

 
Posty: 816
Od: Czw sty 24, 2008 8:01
Lokalizacja: wieś pomorska

Post » Pt paź 17, 2008 8:49

Trucia-mama pisze:Czy coś się złego stanie jeżeli najpierw ustalicie cenę a później grzecznie poprosicie o historię leczenia z wynikami przeprowadzonych badań? Jeżeli to dobra lecznica, to wydadzą dokumenty bez proszenia.
Wydaje mi się, że niestety na kocim forum wypada trochę rozdrapać ranę po Krówku.

Po co? Po to żeby dziewczyny z Lublina wiedziały, czy szukać ratunku w tej lecznicy, czy omijać szerokim łukiem. Czy zgadzać się na drugą transfuzję u kota, u którego wyniki się pogarszają a nie postawiono diagnozy (?)

I dodam jeszcze: za TAKIE pieniądze jakie lecznica pobiera to wyniki badań i ewentualnie historia leczenia (jeśli ktoś sobie życzy) powinny być wydawane w złotych ramkach...
Jakoś nikogo nie dziwi, że LUDZIE biegają po różnych specjalistach, pokazując wyniki badań, konsultując. Nikt się nie obraża że szuka się pomocy w różnych miejscach.
Moglibyśmy stać się "forumową siłą" i wpłynąc na poprawę warunków nie tylko tam. Gdybyśmy przestali udawać, że nic się nie dzieje.
joaaa pisze:Wierzę, że wszystko było robione prawidłowo

ewa13 pisze:Pobrano mu 90 ml krwi..... :? ja się nie znam ale pytałam się 3 wetów i każdy powiedział że to za dużo.... że siębierze od kota średnio 50 ml a w ogóle to zalezy od wagi- jego nie zważono

Trucia-mama pisze:Przepraszam bardzo joaaa, ale czy nie uważasz, że to jest ewidentny błąd w sztuce weterynaryjnej? Może zapytaj Ewę ile waży Grubcio i zapytaj sama w jakiejś lecznicy w Wwie...


Tiger pisze:Prześliczna koteczka , miała miec dom ...

I tak naprawdę nigdy się nie dowiemy , czy zabiło ją zwykłe zapalenie oslrzeli w renomowanej klinice , bo np. wet odczytał test białaczkowy po 30 minutach , bo zapomniał, a wtedy wszystkie są dodatnie ......
Albo np. test był przeterminowany .......
Ech ..........

Biegaj ,Kuno po TM i bądź szczęsliwa .......


Stąd:
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=77 ... c&start=30
A tutaj trochę więcej szczegółów...
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=76 ... &start=540

I żeby była jasność - nie chodzi mi o "napiętnowanie" akurat tej lecznicy. Do innych też mam zastrzeżenia i nie znam wetów idealnych.
Chodzi mi o to, żeby przestać "zamiatać pod dywan" i żeby opiekun zwierzaka był traktowany poważnie a zwierzak - uczciwie.
Kilka lat temu (jeszcze w starej siedzibie) kotka mojej koleżanki umierała dwa tygodnie bo "licznik stukał" a wet mamił nadzieją. Bezpodstawną.
OUT OF ORDER Obrazek

pixie65

 
Posty: 17842
Od: Czw paź 20, 2005 9:53

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 5 gości