Białaczka i FIV ujemne!! :dance:
Byliśmy wczoraj na kontroli z Borutą i przy okazji zrobiłam testy. Płytki do testów tanio odsprzedała mi graga

a wet urzyczył parę kropel jakiegoś tam odczynnika i pobrał krew (i za to już nic nie zapłaciłam

).
Rana goi się ładnie. Chirurg usunął strupa (ja o mało nie zamdlałam

) i wyjął szew. Coś jest jednak nie tak bo rozpuszczalny szew nawet NIE zaczął się rozpuszczać

. Widać Borutek inaczej reaguje na szwy. Rana jest już prawie zagojona. Prawie, bo na środku po zdjęciu strupa jednak krew pociekła. Pamiętacie z dzieciństwa jak to wygląda po zbyt wczesnym zejściu strupka?? No właśnie tak. Nadal mam pilnować by tego nie lizał.
To tyle z dobrych wieści. Troszkę gorsze (ale nie złe) to takie, że kot nadal chodzi jak baletnica, nie wchodzi na kanapę, nie bawi się zabawkami (tylko gryzienie Pumy mu odpowiada

). I chyba się przytkał bo kupala niet od dwóch dni i na jedzonko coś nosem kręci

.
Pumcia za to je za trzech

. Muszę jej jedzenie wydzielać. Rośnie i już powoli zatraca wygląd kocięcy, a wchodzi w wiek młodzieńczy. Główka mała, duży brzuch, długie łapki i duuuże uszy

. Kropelek nadal nie lubi (i pewnie nie polubi

). Za to od kilku dni regularnie sypia ze mną w łóżku (a Boruta w kontenerku

). No i tak dokazuje, że ręce opadają. Wszędzie jej pełno, biega jak torpeda, wskakuje gdzie się da i odkryła uroki chodzenia po brzegu wanny i umywalki

. Ziemi z doniczek już nie wykopuje, bo wysypałam tam kamyczki, ale bierze właśnie te kamyczki w pyszczek i rozrzuca po całym mieszkaniu

.