Plan napisany i oddany 

  Mam już to z głowy, uff...
Nasze maluchy rosną zdrowo. W środę skończyły 7 tygodni i zostały po raz drugi odrobaczone. W poniedziałek jesteśmy umówieni na pierwsze szczepienie.
Wojtas został całkowicie zawojowany. Oddaje im swoją miskę, myszki, ulubioną zabawkę z pomponikiem itp. Dziewczyny jedzą jak duży kot, swoje pałaszują w 2 minuty i biegną do misek Wojtka, więc musimy pilnować jego porcji, żeby bidny kić coś zjadł 

  Tak to się porobiło... Żeby uważać na dużego, dorosłego kocura, ważącego prawie 6 kilo, bo mu dwa maleńtasy wymiotą jedzenie 
  
To wszystko przez to, że Wojtas ma, ze tak powiem, "kontemplacyjny" sposób jedzenia. Najpierw wącha i ogląda, czy aby na pewno będzie to dobre, co tam w misce leży, potem nieśmiało próbuje, a na końcu każdy kęs długo przeżuwa i lubi sobie jeszcze łeb przy tym podnieść i zapatrzeć się w dal... W tym momencie przy trzecim takim kęsie napotyka na dwa małe żarłoki i... to na tyle 
 
W domu nastał obowiązkowy porządek, bo maluchy wszystko, co niesprzątnięte  wywlekają na środek pokoju: brudne chusteczki do nosa, skarpetki itp. 
A przedwczoraj był hit: Klara nauczyła się sama pić mleczko!!! (półtora tygodnia po Tosi...) Nareszcie wolność i swoboda, można tylko nałożyć i patrzeć się, ostatnia pamiątka kociego niemowlęctwa odeszła... Buteleczkę można więc już schować, trochę smutno nawet... Ale w końcu marzyłam o tym 7 tygodni 
 
Pozdrawiamy wszystkich gorąco, ja trochę zasmarkana jestem, bo jakiś paskudny wirus u mnie w szkole panuje i oczywiście musiałam złapać 

  Wkrótce zdjęcia! (kotów rzecz jasna 

 )